Dziś posłowie zajmą się projektami dot. aborcji. Prof. Dębski: rezultaty zakazu będą dramatyczne

"Ciężko, nieuleczalnie chore noworodki umierają zaraz po narodzinach albo po kilku tygodniach lub miesiącach. O tym zwolennicy zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych nie mówią głośno" - mówi TOK FM ginekolog, prof. Romuald Dębski

Okolice Sejmu znowu są dziś otoczone barierkami - po południu manifestacje na Wiejskiej zapowiada komitet Ratujmy Kobiety. Wszystko dlatego że posłowie zajmą się dziś dwoma obywatelskimi projektami dotyczącymi aborcji. Jeden zaostrza obowiązujące przepisy, drugi je liberalizuje.

Partia rządząca chce aby po pierwszym czytaniu projekt "Zatrzymaj aborcję" trafił do dalszych prac, a "Ratujmy kobiety" do kosza. Platforma i Nowoczesna będą za to optowały za odwrotnym rozwiązaniem.

Posłanka PO Monika Wielichowska mówiła dziś, że propozycja zaostrzenia przepisów to zmuszanie kobiet do cierpienia, dlatego - jej zdaniem - projekt "Zatrzymaj aborcję" powinien być odrzucony w pierwszym czytaniu.

Czytaj też: Projekt Ratujmy Kobiety szanuje prawo do legalnej aborcji, jest zgodny z europejskimi standardami

Opinię tę podziela znany ginekolog. - Jeśli Prawo i Sprawiedliwość zakaże aborcji ze względu na wady genetyczne płodu będzie to dramat dla kobiet - mówi profesor Romuald Dębski, kierownik Kliniki Położnictwa i Ginekologii w szpitalu Bielańskim w Warszawie i dodaje, że w ten sposób władza zmusi Polki do rodzenia dzieci bardzo ciężko chorych, albo takich, które umrą zaraz po narodzinach - wylicza prof. Dębski.

"Rezultaty zakazu tzw. aborcji eugenicznej będą dramatyczne"

- Takie dziecko, np. w wieku kilku miesięcy, nie będzie w stanie nabrać powietrza, nie będzie w stanie oddychać. Albo będzie niesprawne umysłowo lub niesprawne fizycznie, będzie żyło 2-3 tygodnie. I o tym zwolennicy zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych nie mówią głośno - dodaje prof. Dębski i podkreśla, że kolejna batalia o w tej sprawie pokazuje, iż ideologia wygrywa z medycyną i zdrowym rozsądkiem

Kiedyś proponowałem, że jestem w stanie pokazać na czym polegają wady rozwojowe, jak te dzieci wyglądają, w którejś z telewizji. Gdy dziennikarze na to spojrzeli, powiedzieli że nie mogą tych obrazów opublikować, bo są zbyt drastyczne. Te zdjęcia, które widzimy na billboardach to "mały pikuś" w porównaniu z widokiem wad rozwojowych

- mówi prof. Dębski i dodaje, że jeśli zaostrzone przepisy weszłyby w życie byłoby to ograniczenie praw kobiet, które może mieć tragiczne konsekwencje, dla tych, których nie będzie stać na zabieg w Czechach czy Holandii.

Konsekwencją tego będą próby załatwienia tego w inny sposób. Ja już jestem starym ginekologiem i pamiętam pacjentki sprzed czterdziestu lat, które podawały sobie środki mające wywołać poronienie. Krótko mówiąc: są to działania groźne dla życia. Pamiętam zgony, spowodowane tego typu działaniami. Zgony kobiet

- mówi prof. Dębski i dodaje, że żaden zakaz nie powstrzyma kobiet przed dokonaniem aborcji. - Jeśli Polki będą chciały przerwać ciążę - to tego dokonają - dodaje profesor.

Wg statystyk w ubiegłym roku przyczyną 96 proc. legalnych aborcji dokonanych w Polsce były badania prenatalne, które wykazały wady genetyczne płodu.

Rzeczniczka PiS Beata Mazurek podkreślała dziś, że w sprawie głosowania nad obu projektami nie będzie dyscypliny klubowej, ale może przypuszczać, że w kwestii życia posłowie PiS będą raczej jednomyślni, czyli będą przeciwko liberalizacji przepisów antyaborcyjnych oraz za zakazem tzw. aborcji eugenicznej.

TOK FM PREMIUM