Joanna Scheuring-Wielgus rozważa odejście z Nowoczesnej: "Mam ochotę zakląć"
Za sprawą absencji łącznie 39 posłów opozycji - bo poza częścią Nowoczesnej nie zagłosowała także grupa polityków PO - projekt przepadł w pierwszym czytaniu.
Partia, która jest wewnętrznie rozbita, po wyborze nowej szefowej Katarzyny Lubnauer, która niewielką przewagą głosów wygrała z Ryszardem Petru, znowu jest w tarapatach.
Wczorajsze głosowanie w sprawie dalszych losów projektu Ratujmy kobiety podzieliło klub Nowoczesnej niemal na pół - za skierowaniem go dalszych prac głosowało 15 posłów a w głosowaniu nie wzięło udziału 10. I to do nich największy żal za to, że projekt "Ratujmy kobiety" trafił do kosza ma Joanna Scheuring-Wielgus, która rozważa odejście z Nowoczesnej.
Czytaj też: Te posłanki poparły Czarny Protest, ale nie głosowały za Ratujmy Kobiety
- Zwyczajnie i po ludzku powinnam zakląć. Nie zrobię tego, bo jestem w Sejmie. Powiem delikatnie, jestem wkurzona, zawiedziona i rozczarowana - mówiła Joanna Scheuring-Wielgus.
Winą za to co się stało obarcza władze klubu. - To zaniedbanie prezydium. Do tego tematu trzeba było podejść poważnie, odpowiedzialnie - ocenia.
Tak się jednak nie stało, a ukaranie przez władze klubu niegłosujących posłów naganą i karą finansową w wysokości 1000 złotych, może nie powstrzymać rozłamu w Nowoczesnej.