Nie ma już ulicy "Małego Franka". Dekomunizacja? "Głupie, małe, nieprzyzwoite"
A ja w sobotę jeszcze zrobiłem foto, może jedno z ostatnich, albo nawet ostatnie. Nie wiedząc nawet że jakieś zmiany mają być - wtóruje pan Rafał. Z kolei pan Roman żałuje, że nie zachował sobie na pamiątkę tabliczki z poprzednią nazwą ulicy.
"Szopka dekomunizacyjna"
- Decyzję w sprawie zmiany ulic wojewoda Zdzisław Sipiera podjął pod koniec zeszłego roku na mocy tzw. ustawy "dekomunizacyjnej" - tłumaczy warszawska radna Paulina Piechna-Więckiewicz (Inicjatywa Polska). Jednak w jej ocenie trudno mówić o dekomunizacji w przypadku "Małego Franka", czyli Franciszka Zubrzyckiego, działacza ruchu robotniczego, który walcząc z hitlerowcami w ramach komunistycznego ruchu oporu został przez nich zamordowany w 1942 r., a więc przed powstaniem PRL.
- W głosowaniu dołączyłam do wniosku kolegów z warszawskiej Platformy Obywatelskiej. Uchwałą zaskarżyliśmy część zmian wojewody do Sądu Administracyjnego - mówi Paulina Piechna-Więckiewicz. - Uważam jednak, że niezgodna z Konstytucją jest sama ustawa "dekomunizacyjna", którą niestety poparła PO, jednak nie mam złudzeń, że atrapa Trybunału Konstytucyjnego pod wodzą Julii Przyłębskiej zajmie się tą sprawą - mówi Paulina Piechna-Więckiewicz.
Kwestia czasu
Jej zdaniem zmiana nazw ulic wbrew woli mieszkańców to zachowanie "małe, głupie i nieprzyzwoite". Jest przekonana, że gdy PiS zostanie odsunięty od władzy, miasta pozbędą się niechcianych patronów ulic, w tym ulic przemianowanych przez reprezentantów rządu PiS na ulice Lecha Kaczyńskiego.
PiS sam nie rozumie, że tak bardzo przegina, że szkodzi pamięci Lecha Kaczyńskiego. Ludzie, którzy nie chcieli krytykować zmarłego prezydenta, teraz są zirytowani i głośno protestują. Partia rządząca ośmiesza siebie, Lecha Kaczyńskiego i Marię Kaczyńską, którą bardzo szanuję
- ocenia Piechna-Więckiewicz. Według radnej jedyne co pozostało mieszkańcom to dzwonić i słać mejle do wojewody i polityków PiS. - Sprzeciw musi być widoczny - konkluduje Piechna-Więckiewicz.