Polski Związek Łowiecki zbada sprawę myśliwych, którzy mieli grozić "kulką" znanemu sportowcowi
Chodzi o słowa, które sportowiec miał usłyszeć od polujących w trakcie leśnego treningu z dziećmi. Według jego relacji myśliwi wyganiali jego grupę z lasu i pytali, czy chce dostać kulkę.
Nowe przywileje myśliwych - skąd się wzięły?
Polski Związek Łowiecki zapewnia, że bada sprawę.
Sportowiec podkreśla, że trenował w lesie z dziećmi i już choćby ze względu na ich obecność zachowanie myśliwych - tak, jak je relacjonuje - było niewłaściwe. A niektóre słowa odbiera jako straszenie i groźbę.
- Pytanie, czy chcę dostać kulkę, kiedy wyjadę zza zakrętu, jest trochę nie na miejscu, zwłaszcza w obecności dzieci. Nie zamierzam walczyć z myśliwymi, chodzi mi tylko o przepływ informacji, w jakich godzinach będzie polowanie. Użytkownicy lasu powinni mieć taką wiedzę. Przecież las jest wspólny. Ci ludzie wchodzą do lasu z bronią. My mamy psy i rowery. To co jest do cholery bardziej niebezpieczne? - pytał Mistrz Świata w psich zaprzęgach.
Czytaj więcej na ten temat: Myśliwi grozili mistrzowi świata w psich zaprzęgach: "Chcesz, żeby trafiła cię kulka?"
Rzeczniczka Polski Związek Łowieckiego, Diana Piotrowska przekonuje, że rzecznik dyscyplinarny ustalił już, o których myśliwych chodzi i zapewnia, że porozmawia z nimi o przebiegu wydarzeń:
- Nie mamy podstaw, żeby sądzić, że słowa pana Tracza są nieprawdziwe. Konieczne jest wysłuchania zdania obu stron. Jeżeli potwierdzi się, że doszło do takiego zdarzenia, PZŁ podejmie stanowcze działania dyscyplinujące i wyciągnie konsekwencje dyscyplinarne - mówiła.
To może oznaczać między innymi o zawieszenie lub wydalenie z koła łowieckiego.
Przypomnijmy: zapisy specustawy nie dają myśliwym prawa do wyrzucania nikogo z lasu. Mogą jedynie wezwać policję, która po przybyciu na miejsce oceni sytuację.