Policja w Lublinie nie reagowała na ONR zakłócający Czarny Protest, bo... nie znają angielskiego
Jedną z osób, która została wezwana na komendę do złożenia zeznań był Sławomir Jawor, szef biura poselskiego Joanny Muchy. To on w trakcie Czarnego Protestu prosił policję o interwencję, gdy wśród protestujących pojawiły się ONR-owskie hasła. – Policjanci stwierdzili, że ci mężczyźni nie łamią przepisów, że zachowują się spokojnie. Na moją sugestię, że mają czapki z napisem White Power i krzyżem celtyckim, usłyszałem, że policjanci nie znają języka angielskiego, więc nie będą w tej sprawie interweniowali. Spisali za to moje dane oraz innych uczestników, którzy alarmowali o tych zdarzeniach – mówił nam w trakcie protestu Jawor. To samo zeznał dziś w trakcie przesłuchania w komisariacie. Postępowanie jest prowadzone w kierunku mowy nienawiści.
Czytaj też: Te posłanki poparły Czarny Protest, ale nie głosowały za Ratujmy Kobiety
Inna kwestia to wejście w grupę uczestników Czarnego Protestu kilku osób z antyaborcyjnymi hasłami. – Przecież to normalna prowokacja – mówiły nam kobiety, które przyszły w środę na pikietę poprzeć projekt Ratujmy Kobiety. – Gdy dochodziło do tych drobnych zamieszek, powodowanych przez kontrmanifestantów ze środowisk pro life, policjanci odwrócili się tyłem i powiedzieli, że nic nie widzą – stwierdził w rozmowie z TOK FM Sławomir Jawor.
Nie dla tęczy
Doszło do jeszcze jednego zdarzenia - wyrwania protestującym tęczowej flagi. Tu też zostały podjęte czynności – na świadka już dziś została wezwana Maja Zaborowska, szefowa lubelskiej Nowoczesnej, jedna ze współorganizatorek Czarnego Protestu. – Widać było, że policjantom zależy na szybkim wyjaśnieniu sprawy. Szczegółowo wypytywali o przebieg zajścia – mówi Zaborowska. Dodaje, że przesłuchanie było spokojne i merytoryczne.
Jest też skarga na działanie, a raczej brak działania policji
Organizatorzy środowej pikiety złożyli też w Komendzie Policji skargę na zachowanie policjantów, którzy byli na miejscu i mieli nie zareagować na ich prośby o interwencję. Jak przekazała nam Renata Laszczka-Rusek, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie, skarga jest w tej chwili wyjaśniana. Policja na jej rozpatrzenie ma 30 dni. – Na tę chwilę nie widzimy, by policjanci, którzy byli na miejscu, w niewłaściwy sposób zabezpieczali to zgromadzenie – dodaje Laszczka-Rusek.
Czytaj też: "Nie ma wakacji od praw kobiet" - protesty przed biurami PO, PiS i Nowoczesnej
Czarny Protest w Lublinie odbywał się przed biurami PiS przy ul. Królewskiej. Tuż obok, przed ratuszem, manifestowali w tym samym czasie działacze organizacji pro life. Policja podkreśla, że oba zgromadzenia były legalne.
-
Orgia księży w Dąbrowie Górniczej. "Nie da się przejść obojętnie". Prezydent miasta zawiesza współpracę z diecezją
-
Niemcy wprowadzą kontrole na granicach z Polską. "To porażka rządu i prezesa Kaczyńskiego"
-
Konfederacja leci w dół. "Mentzen lepiej wypadał na TikToku, niż w rzeczywistości"
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Śmiertelne potrącenie 19-latki. Jest wyrok w głośnej sprawie kierowcy autobusu
- Kontrole na granicy z Niemcami. "Rząd Scholza musi działać i robi to spektakularnie"
- "Chłopi" kandydatem do Oscara. "Zielona granica" miałaby większe szanse?
- Czy w Polsce zabraknie paliwa? Orlen apeluje do kierowców
- Tragiczny wypadek na autostradzie A1. Nowe ustalenia biegłego
- Ziobro dostał zakaz z sądu, ale dalej brnie i oskarża Holland o "stalinowską propagandę"