Rząd prowadzi kolejne debaty, a oni mają odpowiedź na falę nienawiści wobec cudzoziemców

Przedstawiciele kilku organizacji z Poznania mieli dość nienawistnych komentarzy o cudzoziemcach i negatywnego wydźwięku ogólnopolskiej debaty o uchodźcach. Dlatego wzięli sprawy w swoje ręce, by pokazać, że wielu z nas ma zupełnie inne zdanie i chcemy uchodźcom pomagać. Tak powstał pomysł na Garażówkę.

Poznańska Garażówka to oddolna inicjatywa stworzona przez przedstawicieli takich organizacji, jak From Poznań with Love, Humans of Aleppo, stowarzyszenie Lepszy Świat, Fundacja Malta czy Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów. Cyklicznie organizowane są kiermasze, z których dochód jest przeznaczony na pomoc materialną dla uchodźców i uchodźczyń z różnych części świata ogarniętych wojną, dyktaturami czy kryzysem humanitarnym. Do tej pory były trzy: polsko-czeczeńska wyprzedaż garażowa, polsko - syryjska i świąteczna na rzecz uchodźców na wyspie Lesbos.
Pomoc dla Czeczenów, w tym dzieci z dworca Brześć.

Czytaj też: Dylematy narodowców: Kto gorszy, "niewdzięczny" Izrael czy muzułmanie? W środę protest


Poznaniacy postanowili pomóc m.in. Czeczenom, którzy od wielu miesięcy mają ogromne problemy z wjazdem do Polski, bo Straż Graniczna nie chce przyjmować od nich wniosków o nadanie statusu uchodźcy. Potwierdzali to na granicy w Terespolu m.in. działacze organizacji pozarządowych, które pomagają cudzoziemcom czy prawnicy z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Niejednokrotnie, nawet gdy Czeczeni mówią wprost, że chcą złożyć wniosek o azyl i opowiadają o prześladowaniach i napaściach, które spotkały ich w kraju pochodzenia - nie mogą liczyć na wsparcie.
Niewpuszczane do Polski czeczeńskie rodziny koczują na dworcu w Brześciu albo wynajmują "mieszkania" czy pokoje w hostelach, najczęściej z poniedziałku na wtorek, z wtorku na środę, ze środy na czwartek, itd. Bo codziennie wsiadają w pociąg do Polski i próbują wjechać i złożyć wniosek.

Czytaj też: Papież pisze o uchodźcach na Twitterze, a w komentarzach udziela się polski zakonnik. Wstyd

Poznańska Garażówka w trakcie wyprzedaży zebrała dla Czeczenów prawie 11 tysięcy złotych - udało się to w trakcie kiermaszu, który odbył się w październiku. - Pokazujemy, że ludzie, w sposób oddolny, solidaryzują się z uchodźcami - mówi Katarzyna Czarnota, przedstawicielka Garażówki z Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów.

Każdy może przyjść, coś "sprzedać" i wesprzeć innych


Poznaniacy na Garażówkę przynoszą niemal wszystko: ubrania, książki, płyty. "Sprzedają" je, a pieniądze trafiają na pomoc dla obcokrajowców. - Dodatkowo włączają się w to kawiarnie i restauracje z Poznania, dodają wypieki, kawę i tego typu produkty - mówi Tymon Maćkowiak, architekt, przedstawiciel Garażówki. - To jest też pokazanie w przestrzeni publicznej, że duża część poznaniaków nie zgadza się z falą nienawiści wobec uchodźców. Nie ma też przyzwolenia na przemoc wobec cudzoziemców - dodaje K. Czarnota.

Czytaj też: Artyści chcą zrobić wystawę antynazistowską. Muzeum Narodowe w Krakowie milczy

Pojechali do Brześcia, zawieźć zebrane pieniądze

Katarzyna razem z Tymonem w grudniu, w czasie świąt pojechali do Brześcia, do czeczeńskich rodzin, by przekazać pieniądze, ale też przyjrzeć się ich sytuacji na granicy i choć trochę je poznać. - Na miejscu zobaczyliśmy, jak w praktyce działa stan wyjątkowy, czyli sytuacja, gdy ludzie codziennie pakują wszystkie swoje walizki, udają się na dworzec kolejowy w Brześciu, wsiadają do pociągu do Polski i liczą na to, że tym razem ich podanie o azyl zostanie przyjęte - mówi Katarzyna.


Przedstawiciele Garażówki poznali m.in. kilka czeczeńskich rodzin, które nawet po 30 razy próbowały przekroczyć polsko - białoruską granicę. - Ludzie, którzy chcą złożyć wniosek o azyl, nie mają takiej możliwości, są cofani z granicy. Codziennie spotykaliśmy ich na dworcu. Te same twarze, często - rodziny z dziećmi. Dostają odmowy z informacją, że nie mogą wjechać, bo nie mają wizy - mówi Czarnota.

"Bezmiar niemocy"

Jak mówi Tymon Maćkowiak, największe wrażenie zrobił na nim los tych ludzi. - Oni codziennie robią to samo, są przy tym zdani na łaskę lub niełaskę funkcjonariuszy Straży Granicznej. Nie mogą nic więcej zrobić. Codziennie wracają do mieszkań, wynajmowanych na poszczególne dni, by następnego dnia znów próbować. Ta niemoc robi ogromne wrażenie - mówi Maćkowiak.


Wolontariusze byli w "domach" części czeczeńskich rodzin. - Próbowaliśmy sobie uświadomić, jak to jest, gdy codziennie trzeba pakować całe swoje życie w trzy walizki, codziennie z całą swoją rodziną próbuje się przedostać przez granicę i codziennie wraca się w to samo lub w inne miejsce do spania - mówi Czarnota. - Widzieliśmy ogromną siłę i desperację tych ludzi. Mimo tego, że codziennie na granicy słyszą "nie", próbują ponownie. Wysłuchaliśmy wielu dramatycznych historii tych rodzin o tym, co spotkało je w Czeczenii - mówi pan Tymon.


Przedstawiciele Garażówki zwracają uwagę na coś jeszcze - mieszkańcy Brześcia postanowili na Czeczenach zarobić. Ceny wynajmowanych pokoi, często w bardzo złym stanie, blisko dworca, są nawet trzy razy wyższe niż płacą Białorusini. - W hostelu przy dworcu wynajmuje się nawet nie pokoje, ale jedynie piętrowe łóżka. I tam ceny też są wiele razy wyższe niż w normalnych białoruskich realiach - tłumaczy Tymon Maćkowiak.
W środę, 31 stycznia w Teatrze 8 Dnia w Poznaniu zaplanowano spotkanie z opowieściami o Garażówce, pomaganiu i wizycie w Brześciu. 

TOK FM PREMIUM