PKS-y znikają w zastraszającym tempie. Sytuacja jest dramatyczna, wkrótce może ich nie być wcale
- Skala jest ogromna. W ostatnim roku w województwie mazowieckim zniknęło kilkaset połączeń. To był początek końca. Mamy teraz falę informacji o likwidacji PKS-ów. PKS Ostrołęka, Ciechanów i Mińsk Mazowiecki zapowiedziały, że będą działały tylko do końca roku szkolnego - mówił Karol Trammer w TOK FM.- Co ciekawe, to wszystko są PKS-y, które zostały w 2010 roku sprywatyzowane - dodał.
Miał być rozwój...
Tłumaczył, że PKS-y mają bardzo różną strukturę właścicielską. Dużą część sprywatyzowano, część należy do samorządów, a część do państwa. Sześć PKS-ów z województwa mazowieckiego zostało wykupionych przez Mobilis. Ministerstwo skarbu państwa zapewniało wtedy, że dojdzie do szybkiego rozwoju sieci połączeń i unowocześnienia autobusów. Stało się jednak inaczej. Jak mówił Trammer, wygląda na to, że Mobilis zamierza wycofać się z PKS-ów całkowicie. W odwrocie jest też Arriva.
Czytaj też: Na tej uczelni jest problem z dyskryminacją, a władze nazywają to "polowaniem na czarownice"
Karol Trammer podał też kuriozalne przykłady prywatyzacji PKSów. Część z nich zostało sprzedanych deweloperom. Zdarza się, że na terenie bazy autobusowej budują oni apartamentowce i likwidują PKS - taka sytuacja miała miejsce w Krakowie.
Zniżka uczniowska to za mało
Jak mówi Trammer, problem w dużej mierze wynika z tego, że transport PKS nie jest w żaden sposób dofinansowany ze środków publicznych, poza dopłatą do biletów szkolnych. W związku z tym większość kursów PKS jest tylko w dni nauki szkolnej. System finansowania oparty na honorowaniu ulg ustawowych okazał się pułapką. Uczniów jest coraz mniej, więc PKSy zaczynają znikać.
Szanse na zarobek odbiera im też konkurencja w postaci busów. Przejęły one najbardziej dochodowe, dłuższe trasy.
Bez auta nie ma pracy
Prowadząca audycję Karolina Głowacka odczytała maila od słuchaczki, pani Aldony pracującej w Powiatowym Urzędzie Pracy w województwie świętokrzyskim. - Brak komunikacji publicznej to jedna z głównych przyczyn bierności zawodowej ludzi mieszkających w małych miasteczkach. Jeżeli jest samochód, to do pracy dojeżdża mężczyzna, a nie kobieta. Przy dużych kosztach dojazdu do pracy i niskich zarobkach podjęcie tej pracy albo stażu jest nieekonomiczne - tłumaczyła. Ludzie z małych miejscowości często słyszą w urzędach pracy, że jeżeli nie mają samochodu, to nie mają szans na pracę.
- Samorządy mają bardzo różne podejście do PKS. Część uważa, że PKS zawsze był państwowy, więc ich to nie interesuje. Część przejęła jednak rolę organizatora i tam transport “jako tako wygląda” - relacjonował Karol Trammer. Jego zdaniem sytuacja poprawi się tylko wtedy, jeżeli nasze samorządy, na wzór europejskich, zajmą się transportem z mniejszych miejscowości. - Cywilizowany kraj zapewnia dobry transport publiczny swoim mieszkańcom - skwitował.
-
Ksiądz na Facebooku będzie musiał się ujawnić. Episkopat chce zrobić porządek z duchownymi w sieci
-
"Drastyczne" rekolekcje w Toruniu. "Żadna fundacja tego nie zrobiła, a w kościele dzieci to widziały"
-
Po co PiS walczy z Trzaskowskim? "Boją się, że Tusk powtórzy wariant Kaczyńskiego"
-
Wolał iść do więzienia niż ogrzewać dom. Poszukiwany 52-latek sam zadzwonił na policję
-
Wypadek radiowozu z nastolatkami. Są zarzuty. Giertych: Nie udało się sprawy przekręcić
- Turniej WTA w Miami - porażka Linette w półfinale debla
- "Franciszkańska 3". Przewodniczący KRRiT wszczyna postępowanie w sprawie reportażu TVN
- "Nierozerwalne małżeństwa" Mentzena. Bodnar o promowaniu "poglądów sprzecznych z prawami człowieka"
- Co ze zdrowiem papieża Franciszka? Włoska agencja podaje nowe informacje
- Szwajcaria. Wykoleiły się dwa pociągi. Wiele osób rannych