Nowy kodeks pracy ma się spodobać pracodawcom. "Nie lękajcie się!" - mówi im szef komisji
Propozycje zmian przygotowała specjalna komisja kodyfikacyjna, która wczoraj przyjęła ostatnie poprawki, a dziś kończy swoją misję.
Komisja pracowała nad nowymi rozwiązaniami przez półtora roku. W tym czasie przygotowała w sumie dwa osobne kodeksy: indywidualny i zbiorowy. O ich dalszych losach zdecyduje teraz Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Szef jednego z zespołów komisji, profesor Arkadiusz Sobczyk, mówił w TOK FM, że nowy kodeks i jego przepisy to odpowiedź na lata zaniechań w sferze prawa pracy.
Czas na poważne zmiany w kodeksie pracy
- Państwo nie budowało narzędzi alternatywnych dla “śmieciówek”. Nie może być tak, że nie mamy umów sezonowych, skoro Niemcy mają. My nie mamy umów elastycznych dla młodzieży, a Anglicy mają - przekonywał.
Przypomnijmy - aktualnie obowiązujący kodeks pracy, wielokrotnie zmieniany, powstał prawie pół wieku temu.
Czytaj też: Czas obalić mity! Prawda jest taka, że pracownik musi mieć więcej do powiedzenia w swojej firmie
Profesor Sobczyk przekonywał, że komisja przygotowała poważne, całościowe zmiany w kodeksie pracy, które stanowią "rewolucję" w myśleniu o pracowniku i jego prawach.
Jak tłumaczył, jedną z najważniejszych proponowanych modyfikacji jest zlikwidowanie tzw. umów śmieciowych. Zasada ma być prosta - pracujesz w zakładzie - masz etat. Alternatywą ma być samozatrudnienie, ale w bardzo konkretnych przypadkach. Jednym z czynników decydujących ma być poziom zarobków danej osoby - musi zarabiać odpowiednio dużo, żeby poradzić sobie bez pomocy państwa. Ale i tak przysługiwać jej będzie ochrona macierzyństwa i określony czas pracy - UE nie pozwala, żeby osoba pracująca była zupełnie niechroniona.
Za wcześnie na krytykę
Profesor Sobczyk przyznaje, że zmian jest dużo i mogą zawierać błędy, ale następne etapy prac nad zmianami w prawie pracy mają na celu wyeliminowanie ich. Jak mówi, alternatywą są “kolejne lata szarości”.
W ostatnich tygodniach pojawiało się wiele głosów krytyki na temat rzekomo zawartych w przygotowywanym dokumencie zapisów, niektóre z “przecieków” okazały się jednak nieprawdziwe.
Jednym z nich była pogłoska, że pieniądze za nadgodziny, nie będą trafiały do pracownika, ale na specjalne konto pracodawcy.
- Nie miałem czasu prostować masy bzdur. Tak naprawdę, chodzi o to, żeby firmy, które okresowo mają mniej zleceń, nie musiały zwalniać etatowych pracowników, ale wypłacać im pieniądze właśnie ze specjalnego konta. Chodzi o wypłaty w okresie obniżonego wymiaru etatu - tłumaczył Sobczyk.
Jego zdaniem, jest wiele sprzyjających okoliczności, by projekt zmian wszedł w życie. Jak mówi, rozstrzyga on ważne szczegóły, a przy tym nie obciąża nikogo. - Kiedy pracodawcy go przeczytają, poziom obaw spadnie - przekonywał.
- Pracodawcy, nie lękajcie się! - uspokajał Sobczyk i stwierdził, że kolejnym potrzebnym krokiem jest teraz debata pracodawców, ekspertów i związków zawodowych.
DOSTĘP PREMIUM
- "W garze zawrzało ponad poziom". Polska u progu buntów w więzieniach? Ekspert: Napięcie stale rośnie
- Kowal tłumaczy, po co Zełenskiemu pociski dalekiego zasięgu. "To bardzo prosta rzecz"
- Oświadczenie Redakcji TOK FM w sprawie komunikatu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
- Ksiądz skazany za antysemickie kazanie. Pierwszy taki wyrok w sprawie katolickiego duchownego
- "Dziś nie płacę" i "dzida". Ale potem wracają, bo "pensja przyszła". Plaga kradzieży paliw na stacjach
- Duży pożar w Rosji. Płonął magazyn ropy naftowej w pobliżu granicy z Ukrainą
- Wznowiona akcja ratownicza w kopalni Pniówek. Jej celem jest dotarcie do siedmiu zaginionych górników
- Alert RCB. W sobotę zawieje i zamiecie śnieżne. Trudne warunki na drogach
- Czy wyborcy opozycji chcą wspólnej listy? [SONDAŻ]
- Putin skleja się ze Stalinem. "Nowa tradycja w rosyjskiej propagandzie"