Smartfony wiedzą o tobie więcej, niż myślisz. Korzystają z tego firmy. "To na granicy prawa"
Dyskusja o prywatności użytkowników aplikacji rozgorzała po niedawnej publikacji "Gazety Wyborczej", która dotyczyła naszych zwyczajów zakupowych. Tekst opierał się na badaniach firmy Selectivv , która przeanalizowała dane ze smartfonów 14 mln dorosłych Polaków.
Wykorzystano do tego tzw. geotrapping, czyli oznaczanie użytkowników mobile przebywających w danym czasie w danym miejscu. Wiele osób zadało sobie pytanie - czy to bezpieczne, że firmy mają dostęp do danych w naszych smartfonach i co za tym idzie, ogromną wiedzę na nasz temat?
Czytaj też: Zuckerberg mówi o trosce, eksperci o cenzurze. Zobacz, co z nami zrobi nowy Facebook
- Selectivv to nie jest firma, która zajmuje się szpiegowaniem. Śledzi ona ruchy smartfonów w celach marketingowych. Tworzą analizy, dzięki którym firmy wiedzą, jakich klientów się spodziewać. Nie śledzą konkretnej osoby, działają w zanonimizowany sposób - tłumaczyła w TOK FM Sylwia Czubkowska z "Gazety Wyborczej".
Domyślne zgody i "drobny druczek"
W tego typu działalności wiele problemów dostrzega jednak Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon.
- Moim zdaniem, to jest działalność na granicy prawa. Firmy takie jak Selectivv korzystają z wiedzy, jaką na nasz temat pozyskują aplikacje, które instalujemy na naszych smartfonach. Aplikacje mają regulaminy, na które się zgadzamy często bez czytania. Pytają nas o zgody za mało dokładnie. Są tam zapisy o udostępnianiu danych w celach marketingowych podmiotom trzecim bez ich wskazania. Rozmaite pozwolenia dla innych firm są w tych regulaminach zaszyte. Dodatkowo, domyślne ustawienia prywatności aplikacji wystawiają nas na “żer” firm agregujących dane.
Szymielewicz podkreślała też, że dużo danych udostępniamy, nawet jeżeli nie korzystamy z aplikacji. Zbiera je system operacyjny, operatorzy telefonii komórkowej i przeglądarki internetowe. Jak mówi, na podstawie takich danych można dowiedzieć się bardzo dużo o naszych preferencjach i trybie życia.
Komisja Europejska mówi "dość"
Sytuacja ma się jednak niebawem zmienić. Już w maju tego roku, na skutek działań Komisji Europejskiej, aplikacje zbierające dane Europejczyków zaczną bowiem podlegać europejskiemu prawu RODO (regulacja o ochronie danych osobowych, ang. GDPR). W jego myśl, będą miały obowiązek m.in. dokładnie zapytać użytkownika, czy mogą wykorzystać jego dane, w jakim celu i komu mają zostać przekazane.
Zyskamy więc większą kontrolę nad informacjami na nasz temat. Ale jest też minus. Producenci aplikacji w obliczu utraty zysków z handlu danymi, prawdopodobnie zażądają opłat za używanie programów.
-
PiS boi się "Zielonej granicy"? "To nie Holland zrobiła z polskich funkcjonariuszy bandytów"
-
Generał Skrzypczak poruszony doniesieniami o inwigilacji. "Nie wiem, czym sobie zasłużyłem"
-
Księża zorganizowali imprezę z męską prostytutką. Interweniowało pogotowie i policja
-
"Nie umią w te klocki". Sienkiewicz o błędach PiS w relacjach z Ukrainą
-
Rząd opozycji zgrilluje PiS? "Wyborcy mają obiecane igrzyska i je dostaną" [podcast DZIEŃ PO WYBORACH]
- Jak naprawić relacje Polski z Ukrainą i Brukselą? Przedwyborcza debata w Radiu TOK FM
- O czym jest "Zielona granica"? "Polska jest tam na drugim planie"
- Polska i Ukraina "nakręcają spiralę fatalnych relacji". "Strzelanie po kolanach, które broczą krwią"
- "Opozycja może te wybory wygrać, tylko naobiecywała cuda na kiju"
- Zmarł po kąpieli w Bałtyku. "Miał rany na skórze"