Europa jest stanowcza wobec Putina, ale tylko w deklaracjach. "Na Londyn mówiono Londongrad"

Deklaracje wobec Putina są mocne, ale czy np. Londyn będzie potrafił poradzić sobie bez pieniędzy rosyjskich oligarchów? W Poranku TOK FM zastanawiano się, co oznaczają kolejne wygrane przez Putina wybory w Rosji.

Władimir Putin zdobył najlepszy wynik wyborczy w historii. Co utrzymanie przez niego władzy oznacza dla Europy i świata?

Dr Paweł Kowal z Instytutu Studiów Politycznych PAN poruszył poranku TOK FM kwestię umacniającego się w Rosji autorytaryzmu. Jego zdaniem Putin może utracić władzę jedynie na drodze pałacowego zamachu stanu. Podkreślał, że dzięki technikom cyfrowym, kontrolowanie społeczeństwa staje się możliwe na niespotykaną dotąd skalę.

Czytaj też: Rekordowo niskie poparcie prezydenta Trumpa w USA i Europie. Lubią go za to... Polacy

Jego zdaniem, polityka UE wobec Rosji była słuszna w wymiarze urzędniczym, jednak jej “wykonanie było kiepskie". Winą za ten stan rzeczy obarcza hipokryzję części europejskich przywódców, którzy nadal spotykali się z Putinem i “poklepywali się z nim po plecach".

Puste deklaracje

Rosja jest w wyjątkowo napiętych stosunkach z Wielką Brytanią. Konflikt został wywołany otruciem byłego oficera rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU Siergieja Skripala oraz jego córki na terytorium UK. We wspólnym stanowisku USA, Wielka Brytania, Francja oraz Niemcy oświadczyły, że za zamachem stoi Rosja. Ta jednak nie przyznaje się do winy. Premier Theresa May zapowiedziała, że nie ma możliwości, aby stosunki między UK i Rosją wyglądały tak, jak do tej pory. Rządy obu krajów zdecydowały się też na wydalenie rosyjskich dyplomatów.

Zdaniem Pawła Kowala reakcja Wielkiej Brytanii jest ostra, ale jedynie w warstwie słownej i nie stoją za nią faktyczne konsekwencje. - Brakowało powiedzenia czegoś więcej na temat rosyjskich pieniędzy. Londyn jest przecież siedliskiem bogatych osób z Rosji, UK cieszy się wieloma korzystnymi inwestycjami z jej strony. Reakcja May może być odczytana w Rosji jako histeryczna, jako dowód słabości - analizował Kowal.

- Anne Applebaum pisała, że Brytyjczycy są sami sobie winni, bo byli otwarci na rosyjskie pieniądze, oligarchowie wydawali tam olbrzymie sumy, przez to na Londyn mówiono nawet Londongrad. Czy UK będzie umiała zrezygnować z tych pieniędzy? - zastanawiała się prowadząca poranek.

Śledztwo blokuje współpracę

Jak dotąd, stosunki Rosji również z USA nie są aż tak zażyłe, jak prognozowano po zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich. Wydawało się, że proputinowski polityk “rzuci się w ramiona” rosyjskiego przywódcy. Jak mówił w Poranku TOK FM prof. Roman Kuźniar, Trump jest przecież “przyjacielem autokratów”, o którym nie można powiedzieć, że jest politykiem zachodnim, a swój kraj traktuje jak prywatny biznes. W ocenie prof Kuźniara, jego styl rządzenia pasowałby raczej do autorytarnych państw afrykańskich. - Putinowi zależało, żeby w USA rządził ktoś, kto zostawi mu wolną rękę, co czyni Trumpa jego wymarzonym kandydatem.

Scenariusz, w którym Rosja i USA jednoczą się i razem “panują nad światem” jest jednak utrudniony przez trwające właśnie w Stanach Zjednoczonych śledztwo dotyczące wpływu Rosji na wyniki wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.

Na skutek ustaleń śledczych kierowanych przez  prokuratora Roberta Muellera - byłego szefa FBI, oskarżonych zostało 13 Rosjan. Zarzuca im się stosowanie wyrafinowanych technik dezinformacyjnych, do rozprzestrzeniania których wykorzystali media społecznościowe.

TOK FM PREMIUM