Krzyczał: "Ukraińcy to mordercy". Sąd uznał, że jest winny, ale nie wymierzył kary

Sąd odwoławczy uznał dziś (24.04) , że mężczyzna, który zerwał plakat z ukraińską flagą i godłem w szkole podstawowej we Wrocławiu i krzyczał, że "Ukraińcy to mordercy" jest winny.

Sąd nie nie wymierzył jednak kary, tylko warunkowo umorzył postępowanie na rok. To znaczy, że przez ten rok zachowanie oskarżonego musi być nieskazitelne.

W pierwszej instancji sąd ukarał Krzysztofa Madeja grzywną w wysokości tysiąca złotych.

Czytaj też: "Zamknąć ten teatrzyk". Były narodowiec chwali Ukraińców i krytykuje Polską Fundację Narodową

Sędzia Anna Bałazińska-Goliszewska, podobnie jak sąd rejonowy, uznała, że mężczyzna jest winny. - Oskarżony zastosował przemoc, do tych wszystkich flag, do wszystkiego co tam było, zniszczył tę wystawę, uniemożliwił prowadzenie Dnia Ukraińskiego - mówiła.

Sąd uznał, że sam proces jest dla mężczyzny wystarczającą karą. - Jak sądzę, oskarżony więcej się tak nie zachowa - tłumaczyła sędzia.

Jednak Krzysztof Madej  nie czuje się winny.

Dlaczego mam czuć się winny? Nie może być tak, żeby polskie dzieci były uczone nieprawdy - przekonywał. Wyrok jest prawomocny.

Przeciwnik integracji

W szkole przy ul. Zemskiej na Nowym Dworze uczy się wiele dzieci z innych krajów. Właśnie dlatego podstawówka organizuje dni przybliżenia kultury innych narodów, podczas których pokazywane są stroje narodowe, a dzieci mogą skosztować potraw narodowych innych krajów. Ma to służyć integracji uczniów.

Oskarżony Krzysztof Madej odwiedził szkołę córki w listopadzie 2016 roku. Z zeznań świadków wynika, że mężczyzna  gwałtownie zerwał przygotowaną przez uczniów na dzień ukraiński gazetkę oraz flagi Ukrainy. Miał też krzyczeć na korytarzu, że „Ukraińcy to mordercy”.

TOK FM PREMIUM