Tylko 6 proc. Polek słucha księży w sprawie antykoncepcji. "Wiara to jedno, a praktyka to drugie"
Pigułka antykoncepcyjna do powszechnego obrotu weszła 1960 w roku. W Polsce pojawiła się 6 lat później. Kościół katolicki stosowanie antykoncepcji od II Soboru Watykańskiego uznaje grzech, mimo że takie podejście było głoszone przez mniejszość uczestniczących w nim duchownych.
Polscy "katolicy?
Według dr Kozłowskiej aktualnie w Polsce mamy do czynienia do ograniczenia roli religii w społeczeństwie.
Oficjalne stanowisko Kościoła to jedno, a stosowanie go w praktyce to drugie. Z badań wynika, że jedynie dla 6 proc. Polek religijna argumentacja przy planowaniu rodziny jest tą, którą biorą pod uwagę w swoim życiu
- mówi na antenie Radia TOK FM dr Kozłowska.
Badania Instytutu Kościoła Katolickiego pokazują, że procent osób uczestniczących w niedzielnej mszy spadł poniżej 40 proc. Filozofka zwraca uwagę na duże dysproporcje między regionami: w centrum kraju, we mszy uczestniczy około 20 proc. mieszkańców, co jest zbieżne z europejskim poziomem zaangażowania.
- W 2005 roku, 66 proc. wierzących deklarowało, że stosują się do wskazań Kościoła. Dziś twierdzi tak zaledwie 39 proc. obywateli. Ponad połowa uważa, że wierzy na swój sposób - przytacza dane dr Kozłowska.
Badania CBOS wskazują, że wierzących ortodoksyjnie we wszystkie prawdy wiary chrześcijańskiej jest w Polsce 5 proc.
Mamy rzeszę ludzi praktykujących religijnie, ale niekoniecznie wierzących
- komentuje najnowsze dane filozofka.
W opozycji
Temat antykoncepcji pojawił się w kościele katolickim po raz pierwszy w 1930 roku, w reakcji na stanowisko kościoła anglikańskiego i wspólnot protestanckich. Uznały one bowiem, że w decyzja o stosowaniu antykoncepcji powinna należeć do małżonków i że są sytuacje, w których jej użycie będzie moralnie dobre.
Pius XI odpowiedział jednak kategorycznie: każde użycie antykoncepcji musi być uznane za grzech ciężki.
Jak wskazuje dr Dominika Kozłowska, publicystka i filozofka, duchowni protestanccy i anglikańscy dyskutują dzisiaj na te same problemy etyczne co rzymskokatoliccy. Różnica polega jednak na tym, że wskazując wiernym normy i zasady, ostateczne rozstrzygnięcia pozostawiają zawsze ludziom.
- W latach 60. było bardzo duże oczekiwanie w kościele rzymskokatolickim, żeby pójść w tę stronę. Niech Kościół bada na poziomie bioetycznym pewne sprawy, niech formułuje pewne ogólne normy i zalecenia, ale ostateczne decyzje niech należą do ludzi - mówi dr Kozłowska.
Tak się jednak nie dzieje. Zadziałał bowiem argument tradycji. - Skoro i Pius XI i XII tak mówili, to jakże inni mogą to zmienić - tłumaczy podejście kościoła filozofka.
Polacy dzisiaj uznają się bardziej za osoby moralne niż religijne. Zmiany związane z sekularyzacją moralności zmierzają przede wszystkim w tym kierunku, że coraz więcej Polaków uważa, że owszem istnieją pewne obiektywne zasady etyczne, pewne wartości, którym warto być w życiu wiernym, niemniej jednak w konkretnej sytuacji należy polegać na osądzie własnego sumienia
- zaznacza publicystka.
-
Oto zwycięzca Marszu Miliona Serc. "Nie jest dziadersem jak Tusk czy Kaczyński"
-
Mieszkańcy Bydgoszczy mają dość "autobusów widmo". Prezydentowi też puszczają nerwy
-
Nowe wątki afery wizowej. "Tak skopanej operacji jeszcze nie widziałem"
-
Małgorzata Daniszewska nie żyje. Wdowa po Jerzym Urbanie miała 68 lat
-
Nowy sondaż po Marszu Miliona Serc. Kaczyński może czuć na plecach oddech Tuska
- 26-letni Ukrainiec skatowany przez policjantów. Onet ujawnił wstrząsające nagrania
- Dramatyczna sytuacja rolników. "Wykładamy się finansowo. Nie ma nawet na utrzymanie rodziny"
- Anna Zalewska musi przeprosić Agnieszkę Pomaską. Zapadł prawomocny wyrok w procesie wyborczym
- Baszir z Iranu w zamknięciu spędził 113 dni. Teraz chce od Polski zadośćuczynienia
- Polska Jest Jedna może zamieszać. Komu nowe ugrupowanie podbierze głosy?