"Bozia dała jakiś talent". Ziemiec zdradził studentom, dlaczego odniósł sukces w mediach

Prezenter "Wiadomości" TVP spotkał się ze studentami KUL. - Daję twarz od 14 lat kolejnym władzom - odpierał zarzuty o stronniczość i sprzyjanie rządowi PiS.

Na spotkaniu z Krzysztofem Ziemcem sala na KUL była prawie pełna, przyszło około 100 osób. Głównie studenci, ale i wykładowcy z Instytutu Dziennikarstwa. Prezenter „Wiadomości” TVP mówił o swoich studiach na politechnice, o tym jak został dziennikarzem i o pracy w telewizji.

Przekonywał, że do radia i potem do telewizji trafił spoza układu. - To co mam zawdzięczam w 99 proc. sobie, w tym znaczeniu że bozia dała jakiś tam talent; jakiś czasem przypadek, ale w życiu nie ma przypadków. Po prostu ciężka praca moja nad sobą, chęć bycia po prostu dobrym przyzwoitym dziennikarzem - wyjaśniał źródła swojego sukcesu zawodowego.

Ocenił, że niezależność dziennikarska to złudzenie. - Nie ma czegoś takiego. Niezależnym dziennikarzem jest może tylko ten, kto w ubóstwie jedzie PKS-em z plecaczkiem, z dyktafonem, nagrywa rozmowy, spisuje je i robi reportaże o tym, jak się zmieniła przyroda w Bieszczadach. Tylko to jest książka, której potem nikt mu nie wyda - mówił Ziemiec.

W jego opinii, każdy dziennikarz, który pracuje w konkretnej redakcji jest uzależniony od wydawcy, dyrektora, prezesa, który „jest z takiej a nie innej linii”.  - Jeśli jest to stacja komercyjna, prywatna, to też szef ma jakąś linię, ma jakieś interesy, które są do załatwienia "na plus" i do załatwienia "na minus". Więc nie ma dziś niezależnego dziennikarstwa - argumentował.

To właśnie w TVP jest pluralizm

Przekonywał też, że to normalne, że po wyborach następują zmiany szefów w mediach publicznych.

- Sytuacje, w których dziennikarze muszą doświadczać na własnej skórze jakiejś totalnej zmiany linii, raz są mocniejsze, raz słabsze, raz bardziej widoczne, raz mniej, raz robi się to w białych rękawiczkach, raz nie - mówił dziennikarz. - Jeśli ktoś mówi, że jest niezależny, to nie mówi prawdy – przekonywał studentów KUL.

Stwierdził też, że w TVP pracują ludzie o różnych poglądach, inaczej niż w stacjach komercyjnych. - W stacjach, gdzie linia jest stale narzucona, z 90 proc. to ludzie, którzy tą linię akceptują. Tam nie ma sytuacji, że ktoś się z czymś nie zgadza. Wszyscy myślą podobnie, więc nie ma nawet jakby dyskusji - ocenił.

Twitter czuwa

Wystąpienie Krzysztofa Ziemca wywołało burzliwą dyskusję - na Twitterze - wśród dziennikarzy. "Idę o zakład, że gdy ta władza będzie chylić się ku upadkowi, to Ziemiec dokona wolty i przypomni sobie, że kiedyś był dziennikarzem" - napisał Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”.

Tomasz Lis komentując post stwierdził: „Okazuje się, że można nie tylko samemu wykopać sobie grób i wejść do niego, ale nawet się samemu nad sobą w tym grobie wzruszyć i odmówić modlitwę”.

Pojawił się również komentarz Stefana Sękowskiego, zastępcy redaktora naczelnego „Nowej Konfederacji” i stałego współpracownika „Do Rzeczy”: "Zawsze tak było. Tyle, że są media, które stawiają na rzetelność w informacji i takie, które nie stawiają. A niezależność dziennikarza polega m.in. na tym, że gdy trzeba potrafi powiedzieć "takiego wała".

Szymon Jadczak, reporter Superwizjera TVN odnosząc się do słów Ziemca o tym, że nie ma dziennikarzy niezależnych, napisał: „To, że czegoś nie znamy, to nie znaczy, że to coś nie istnieje…”.

Owsiak, hejt oraz KOD

Podczas spotkania Krzysztofa Ziemca ze studentami padło  m.in. pytanie o jego stosunek do Jurka Owsiaka, twórcy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

- Na pewno jest człowiekiem, który bardzo zmienił polską rzeczywistość i to na plus. Bo sprawił, że wielu młodych ludzi odnalazło sens w pomaganiu innym. Poruszył serca wielu Polaków. Ale jest to też człowiek, który ma często niewyparzony język. Nie podobają mi się jego ataki na polityków czy hierarchów kościelnych, taka osoba nie zyskuje mojego poklasku. Nie mam do niego stosunku emocjonalnego ani na plus, ani na minus, a to, jak mnie ocenia, to jego sprawa - odpowiedział dziennikarz.

"Owsiak zmienił polską rzeczywistość na plus. Ale nie podobają mi się jego ataki na polityków, hierarchów kościelnych"

Czytaj też: Dziennikarzom TVP i TV Republika wolno więcej? Znamy odpowiedzi KRRiT ws. skarg widzów

Odniósł się też do fali hejtu, która go spotyka. - Jeśli to się pojawia prawie codziennie, z różnych kierunków, to może wyprowadzić człowieka z równowagi. Czysta żywa ludzka nienawiść, obliczona na zniszczenie kogoś. Tej nienawiści w wielu ludziach jest bardzo, bardzo dużo. Do tego dochodzą fake newsy, czyli przypisywanie komuś co powiedział, choć on tego nie powiedział - mówił gwiazdor "Wiadomości" TVP.

Na spotkaniu ze studentami pojawił się m.in. Krzysztof Kamiński, jeden z liderów KOD na Lubelszczyźnie. - Zdecydował się pan tej władzy oddać twarz - zarzucił prezenterowi.

- Jeśli pan w ten sposób kategoryzuje, to dałem twarz wcześniej rządom Leszka Millera, potem PO-PSL, teraz jest ten rząd. Daję twarz od 14 lat w "Wiadomościach" kolejnym władzom -  bronił się Ziemiec.  

Nie zgodził się z zarzutem, że pracując w TVP zidentyfikował się z obecną władzą. - To pan to tak odbiera. Ja się dystansuję. Jest zasada piłkarska: gramy tak, jak przeciwnik na to pozwala. I druga sentencja: Czasami trzeba przegrać kilka bitew, by wygrać wojnę - argumentował Krzysztof Ziemiec.

Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej” przyznaje, że dziennikarstwo jest uzależnione od medium, gazety telewizji, stacji radiowej, która ma swoich właścicieli, dyrektorów, redaktorów. - Jednak jest to coś zupełnie innego niźli pojęcie niezależności dziennikarskiej, które polega na przekazywaniu informacji zgodnych z prawdą, sztuką dziennikarską i swoimi poglądami – mówi Wroński. I dodaje, że nigdy nie zdarzyło mu się pisać czegoś sprzecznego z własnymi poglądami. - Nigdy nikt mnie nie zmusił do napisania czegokolwiek niezgodnego z prawdą, moją wiedzą i moimi opiniami. Pamiętam kilka ostrych dyskusji w sprawie swoich tekstów, ale nigdy w druku nie znalazło się cokolwiek na co bym się nie zgodził – dodaje nasz rozmówca. - Zasada przyzwoitości w tym zawodzie polega na tym, że jeśli nie zgadzasz się fundamentalnie z redakcją, to nie oszukujesz siebie albo ludzi, tylko odchodzisz – podkreśla Paweł Wroński

TOK FM PREMIUM