Pacjentów nie stać na leki z medyczną marihuaną. Resort zdrowia problemu nie widzi: Nie ma twardych danych
Kilkaset złotych miesięcznie - tyle chora na stwardnienie rozsiane pani Maria wydawałaby miesięcznie na leki, jeśli kupowałaby je na receptę. - Gdybym mogła sobie w domu wysiać konopie lecznicze, to miałabym niemal za darmo lekarstwo - przekonuje w rozmowie z reporterką TOK FM.
Jak podkreśla pani Maria, preparaty z medyczną marihuaną nie wyleczą jej, ale bardzo łagodzą "wiele objawów". - Nie mogę jej kupić, ale spotykam dobrych ludzi, którzy ratują mnie - mówi kobieta.
Czytaj też: "Czujemy się oszukani". Porozumienie Zawodów Medycznych zapowiada czarny protest
Krajowych upraw nie ma i nie będzie, bo - jak uważa minister zdrowia Łukasz Szumowski - to niebezpieczne.
- Potem przy sytuacjach uzależnień, czy problemów z korzystaniem z tych substancji, koszt terapii, koszty społeczne, koszty pilnowania tych upraw są niestety zawsze wyższe niż korzyści, które państwo mogłoby osiągnąć - tłumaczy.
Zdaniem ministra, obowiązujące przepisy są dobre.
- Wszystkie leki, które są dla małej grupy pacjentów, są drogie, dlatego, że ich testowanie i produkcja bardzo dużo kosztuje. Nie ma nigdzie twardych danych, które by upoważniały do szerokiego wejścia tego produktu na rynek - ocenia.
Ważna zmiana. Ale problemy pozostały
Wedle szacunków, na choroby w których ulżyć mogłaby medyczna marihuana cierpi około miliona Polaków.
Medyczna marihuana pomaga m.in. przy padaczce lekoopornej, nowotworach czy chorobie Parkinsona, jest legalna od listopada 2017 roku.
Czytaj też: Medyczna marihuana dostępna w Polsce. Dr Bachański: To ważny moment. Ale...>>>