Bruno Mars, Nick Cave i... "Wesele" Wyspiańskiego. Jak robi się Open'er Festival?

Największą do tej pory edycję Open'er Festival uświetni największa w jego historii produkcja sceniczna. Jednak szef festiwalu mówił w TOK FM, że na imprezie jest też miejsce na sztukę wysoką i niszową.

W dniach 4-7 lipca rekordowo duża publiczność (70 tys. osób dziennie) gdyńskiego festiwalu będzie miała okazję obejrzeć występy największych muzycznych gwiazd światowego formatu. Zagrają m.in. Arctic Monkeys, Bruno Mars, Nick Cave, Post Malone, Noel Gallagher, Depeche Mode, Massive Attack, Gorillaz, Post Malone i Migos.

Organizator festiwalu Mikołaj Ziółkowski, w rozmowie z Kamilem Wróblewskim, zdradził, że przy tworzeniu kolejnych edycji imprezy przydatna okazuje się wiedza, którą posiadł studiując socjologię i filozofię.

- Ten festiwal nie jest tylko sensu stricto muzyczny. To jest proces cywilizacyjny, zmiany kulturowe. Ta wiedza pomaga mi budować Open’era jako całość - tłumaczył.

Czytaj też: 'Podchodzisz do Krystyny Jandy, prosisz ją o autograf, a potem opowiadasz w wywiadach: Krysia? Baaardzo się przyjaźnimy'. Fragmenty książki Katarzyny Nosowskiej

Jak mówił, jednym z elementów sukcesu promotora na skalę międzynarodową, jest rozumienie psychologii indywidualnej i społecznej. To przydaje się np. w negocjacjach z agentami największych światowych gwiazd.

- Agenta trzeba podejść, używać właściwych słów, znać jego temperament i kulturę pracy. Mam z tyłu głowy model psychologiczny każdego agenta, z którym rozmawiam - wyjawił Ziółkowski. - Agenci często dzwonią w ciągu nocy, ze względu na różne strefy czasowe. Ale zawsze doskonale wiem z kim rozmawiam i znam jego rys psychologiczny. Często mówią coś w rodzaju : “Super, wszystko już załatwione. Jest jeszcze jedna sprawa. Potrzeba tylko więcej pieniędzy“. To permanentna gra. Umiejętności nabiera się z latami. I czasami trzeba wrzasnąć - dodał.

Nie chodzi tylko o kasę

Ale Open’er to nie tylko wielkie gwiazdy, które są kasowymi pewniakami. Wyjątkową cechą festiwalu jest prezentowanie spektakli teatralnych.  

- Inwestujemy w teatr, sztukę, bo taką mamy wizję festiwalu. To nie jest tak, że ludzie kupują bilety ze względu na teatr - wyjaśniał Ziółkowski.

Tłumaczył, że zorganizowanie sceny teatralnej od podstaw oznacza gigantyczne koszta. - I nikt mi nie powie, że robię to dla pieniędzy. To jest nasza kreacja, nasz wkład w działania kulturowe. Nie podejmujemy wyłącznie merkantylnych decyzji. I dzięki temu festiwal jest wyjątkowy i ma duszę - przekonywał.

W tym roku dla wielbicieli teatru przeznaczono aż dwie sceny i trzy przedstawienia, w tym „Wesele” w reżyserii Jana Klaty.

Gigantyczna produkcja

Największą edycję festiwalu uświetni największa produkcja sceniczna w jego historii, czyli koncert Bruno Marsa. Znany m.in. z hitu "Uptown Funk" muzyk, poruszający się ramach takich gatunków muzycznych, jak pop, reggae, R&B, soul i hip hop, przyjedzie do Gdyni z aż 15 ciężarówkami sprzętu.

Dla porównania, popularni artyści wykorzystują zwykle od 4 do 6 ciężarówek do przewozu scenicznego ekwipunku na potrzeby festiwalowego występu.

Mikołaj Ziółkowski zdradził trochę festiwalowej kuchni. Jak mówi, ogromny wyzwaniem logistycznym jest przygotowanie scen dla kolejnych artystów, w krótkich przerwach między koncertami.

- Sprzęt ekipy Bruno Marsa trzeba zainstalować na scenie i pogodzić z innymi zespołami - mówił szef Open’era i tłumaczył, że niewiele da się przygotować wcześniej. Inaczej jest w przypadku pojedynczych, niefestiwalowych koncertów.

- Przy scenie jest parking dla kilkunastu ciężarówek. Nieustannie zmieniają się, bo muszą zdążyć na kolejny koncert. To jest stresogenne, ale do zrobienia - dodał.

Ziółkowski wyjaśniał, że artyści mają latem niezwykle napięty grafik i pogodzenie ze sobą wszystkich koncertów na trasie jest dużym wyzwaniem.

- Lato jest krótkie, a festiwali dużo. Każdy chce mieć taki zestaw artystów, jak my - mówił.

Nad tym, żeby podczas festiwalu wszystko przebiegało sprawnie, czuwać będzie aż sześć tysięcy pracowników Alter Artu. Pobór prądu, jaki generuje impreza, jest na poziomie średniej wielkości miasta.

Telefonie komórkowe specjalnie na potrzeby uczestników festiwalu stawiają dodatkowe maszty, żeby wzmocnić swój sygnał.

- Festiwalowicze przesyłają nieprawdopodobną ilość informacji przez internet, np. na social media. Bez dodatkowego wzmocnienia, nie byłoby to możliwe - opisywał Mikołaj Ziółkowski w rozmowie z Kamilem Wróblewskim.

Kto lubi Open'era?

Szef Open’era przeprowadza specjalne badania, żeby jak najlepiej poznać i zrozumieć publiczność. Regularnie robione są ankiety wśród festiwalowiczów.

- To ciekawa i fajna grupa. Są to ludzie szczęśliwi i zadowoleni ze swojej sytuacji materialnej. I nie dlatego, że są zamożni. Studenci nie mają dużo pieniędzy. Są po prostu pozytywnie nastawieni do życia. To kwestia myślenia o świecie, a nie statusu. Uwielbiam taką Polskę. Piękną, dumną i europejską - podsumował gość TOK FM.

Opener a przemoc wobec kobiet

Open'er Festival odpowiedział na apel Fundacji Autonomia w sprawie zainicjowania działań przeciw przemocy seksualnej na imprezach muzycznych i podjęcia, we współpracy z organizacjami, działań zwiększających bezpieczeństwo dziewczyn, kobiet i innych osób narażonych na taką przemoc.

W regulaminie i na stronie internetowej Open’era  pojawił się zapis: „Na festiwalu nie będą tolerowane żadne przejawy przemocy czy molestowania. Wszelkie tego typu zachowanie spotkają się z natychmiastową reakcją organizatora oraz obsługi, a także zostaną podjęte bezzwłoczne działania zgodnie z regulaminem imprezy masowej.
Jeżeli jesteś świadkiem niepokojących wydarzeń lub przemocowych zachowań – reaguj. Zgłoś się do najbliższej osoby ze służb porządkowych lub obsługi festiwalu i przekaż nam informacje. Pomożemy”.

Korki nad morze. Sprawdź, gdzie nie jechać

TOK FM PREMIUM