"Tylko jedna osoba złamała abstynencję. Przemyciła wódkę w bagażu". Pisarka opisała jak spędziła rok na odwyku
- Pisałam tę książkę z nadzieją, że pomoże innym podjąć decyzje o odwyku. Doszłam do wniosku, że skoro mi pomógł odwyk, a najbardziej terapia grupowa i indywidualna, to absolutnie jest w stanie pomóc innym chorym osobom - mówiła Katarzyna Nowak w programie Kultura Osobista, w którym opowiadała o swoich doświadczeniach i powstałej na ich podstawie książce "Rok na odwyku".
- To bardzo intymna opowieść, wydarta z samego środka człowieka - stwierdziła dziennikarka, Marta Perchuć-Burzyńska.
Modlitwa uzależnionych
Po raz pierwszy byłam na odwyku w 2015 roku w Ściejowicach w prywatnym ośrodku leczenia uzależnień. Trwało to sześć tygodni, od 8 kwietnia do czerwca. Piękne wakacje, które niewiele mi dały.
W ośrodku – dużym wiejskim domu z werandą i ogrodem, położonym przy jeziorze – przyjął mnie szef i terapeutka Monika. Na parterze salon z telewizorem i kuchnia z dużym stołem, na poddaszu trzyosobowe pokoje i pokój terapeutyczny z fotelami.
Początkowo w pokoju byłam sama, potem doszła narkomanka, lekarka, Ewelina. Byłyśmy jedynymi kobietami na jedenaście osób. Po jej odejściu dołączyła alkoholiczka Iwona i narkomanka Ala. Dawano nam trzy posiłki dziennie.
O ósmej trzydzieści było śniadanie (szwedzki stół), po wspólnej medytacji ze słowami znanymi wszystkim uzależnionym świata:
Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Nie ma to nic wspólnego z religijnością.
Potem był obiad o trzynastej trzydzieści i o osiemnastej kolacja (szwedzki stół). Terapia trwała z przerwami od dziesiątej rano do kolacji. Prowadziły ją Monika i Magda. Magdy się bałam. Była bardzo zasadnicza.
W czwartki jeździliśmy na wycieczki, na przykład do Tyńca, we wtorki na spotkania AA
i NA (Anonimowi Narkomani), we wtorki na basen, a w środy puszczano nam filmy tematyczne, na przykład "Lot" i "Żółty szalik". Film "Pod Mocnym Aniołem" jest zakazany na odwykach jako wyzwalacz.
"Tylko jedna osoba złamała abstynencję. Przemyciła wódkę w bagażu"
Wszyscy traktowali ośrodek jak dom. Nie chcieli wychodzić na przepustki.
Marek wyjechał w piątek na kilka godzin, ale wrócił już po godzinie. Zdumionej rodzinie oznajmił, że musi wracać do domu.
Jeden z pacjentów mieszkał w Ściejowicach trzy miesiące. Żyliśmy tutaj pod szklanym kloszem, każdy bał się wyjścia. Ja też.
Papierosy kupowaliśmy w Lewiatanie lub w małym wiejskim sklepiku. Teren jest ogrodzony, ale wolno nam było wychodzić do sklepu i na spacer po lesie.
Opiekunki sprzątały, wydawały posiłki i pilnowały nas. Tylko jedna osoba złamała abstynencję. Przemyciła wódkę w bagażu. I z tego, co wiem, nadal pije. W moim wypadku terapia niewiele dała. Tyle tylko, że do zera zeszłam z klonazepamu, najgorszej z benzodiazepin, i od tamtej pory go nie biorę. Teraz, w grudniu i styczniu, łykam stilnox i imovane, po nieudolnych próbach leczenia bezsenności melatoniną.
„Jest miejsce, proszę przyjechać"
Dlatego w tej chwili, nad ranem, siedzę przy otwartym laptopie i wyszukuję ośrodki
i oddziały leczenia uzależnień w Polsce. Przepisuję adresy i telefony i punktualnie
o ósmej rano rozpoczynam dzwonienie.
W wielu miejscach jest komplet, ale trafiam na dwa czy trzy, w których za jakieś trzy tygodnie będzie wolne miejsce. Postanawiam więc, że ponieważ jeszcze niedawno dręczyła mnie silna nerwica natręctw i odczuwam jakąś dziwną apatię – nie sprzątam, nie dbam o higienę, budzę się co noc o wpół do drugiej, w dzień leżę w łóżku i oglądam filmy, do sklepu wychodzę w piżamie – zgłoszę się na oddział psychiatryczny, by się przebadać.
„Jest miejsce, proszę przyjechać, skierowanie mile widziane”. Dzwonię zatem do swojej lekarki, umawiam się i po dwóch godzinach mam w ręce skierowanie. Wyciągam z szafy wielką walizkę – prosto z psychiatryka pojadę na oddział leczenia uzależnień, który wybrałam, znajdujący się także w szpitalu psychiatrycznym gdzieś w Polsce. Pakuję ciuchy, kosmetyki, laptop, kilka książek, lekarstwa na ciśnienie.
Wreszcie ruszam.
"Rok na odwyku" można znaleźć na stronie Wydawnictwa Literackiego.
* Katarzyna Terakowska jest córką pisarki Doroty Terakowskiej. Jako dziennikarka współpracowała m.in. z „Twoim Stylem” oraz „Przekrojem”. Wydała trzy książki „Moja mama czarownica. Opowieść o Dorocie Terakowskiej”, „Kobieta w wynajętych pokojach” oraz „Kasika Mowka”.
DOSTĘP PREMIUM
- Kaczyński nic nie wie o aferze "willa plus"? "Jest jak Jan Paweł II. Nikt mu jeszcze nie wydrukował Internetu"
- Ukraina urządziła "pokazuchę" przed szczytem z UE, ale na nie wiele się to zda. "Będzie rozczarowanie"
- Oświadczenie Redakcji TOK FM w sprawie komunikatu KRRiT [aktualizacja]
- Ratownicy sprowadzili wyczerpanego narciarza. Akcja TOPR po zamknięciu Tatr
- Putin skleja się ze Stalinem. "Nowa tradycja w rosyjskiej propagandzie"
- Szewach Weiss nie żyje. Były ambasador Izraela w Polsce miał 87 lat
- Irański reżim boi się tańca. "Jest uważny przez fundamentalistów islamskich za grzeszną aktywność"
- Polki najczęściej chorują na raka piersi. A jedynie 30 proc. wykonuje mammografię
- Cały obszar Tatr zamknięty dla ruchu turystycznego
- Duży pożar w Rosji. Płonął magazyn ropy naftowej w pobliżu granicy z Ukrainą