Jak to było z orzekaniem sędziego Iwulskiego w sprawie opozycjonistów w PRL? "Jest przekłamanie"
Jak stwierdziła dziennikarka, w obliczu doniesień mediów rządowych oraz niektórych mediów sympatyzujących z PiS, pojawiają się zarzuty, jakoby w czasach PRL orzekał w sprawach przeciw opozycjonistom.
Sędzia Iwulski przyznał, że doniesienia te są "częściowo prawdziwe". Po czym nakreślił kontekst i przebieg wydarzeń.
"Muszę trochę dłużej opowiedzieć"
Józef Iwulski po studiach został na rok wcielony do wojska, a służbę ukończył ze stopniem podporucznika. Sądzić zaczął dość wcześnie, bo już w latach 70. Gdy nastał stan wojenny, został powołany - jak podkreślił, przymusowo - do wojska. Stało się to w drugiej połowie 1982 roku.
- Byłem sędzią, zostałem skierowany do Wojskowego Sądu Garnizonowego w Krakowie. Według mojej pamięci orzekałem w jednej sprawie politycznej. Chodziło o roznoszenie ulotek, posiadanie nielegalnych wydawnictw - wyliczał. Dodał, że spośród pięciu oskarżonych jeden został uniewinniony, a czterech usłyszało wyroki bezwzględnego więzienia.
- Ja do tego wyroku złożyłem zdanie odrębne - stwierdził sędzia Iwulski i dodał, że fakt ten jest odnotowany w książce prof. Adama Strzembosza i Marii Stanowskiej z 2005 roku. Ale wyjaśnił, że wbrew temu, co w niej opublikowano, jego zdanie odrębne za uniewinnieniem nie dotyczyło tylko dwóch, a wszystkich czterech skazanych.
Jak podkreślił, nie przypomina sobie żadnych innych spraw politycznych, w których w PRL miałby orzekać.
O czym jeszcze mówił sędzia Iwulski? Posłuchaj rozmowy!
- Czy Małgorzata Gersdorf dostanie pieniądze za czas urlopu?
- Czy po urlopie wróci do pracy w SN?
- Kto jest I prezesem Sądu Najwyższego?