NATO w kryzysie? Gen. Jarosław Stróżyk nie ma wątpliwości: USA są kreatorem niestabilności Sojuszu
Gen. Jarosław Stróżyk, uważa, że dobre decyzje wojskowe, które zapadły na szczycie NATO, zostały przyćmione przez konflikty polityczne i emocjonalne. Do dobrych decyzji były zastępca szefa zarządu wywiadu NATO i były attache wojskowy przy ambasadzie RP w Waszyngtonie, zalicza tę dotyczącą zwiększenie gotowości niektórych jednostek.
- W NATO najważniejszy jest konsensus, jedność, kierunek działania i szybkie reagowanie - uważa ekspert - gość magazynu EKG.
Według generała Sojusz Północnoatlantycki jest w głębokim kryzysie, co wpływa na jego możliwości reagowania w przypadku zagrożeń. - Każda decyzja NATO musi być wypracowana w pełnym konsensie. 29 państw musi się zgodzić na każdą operację - przypomina wojskowy.
"Pieniądze są ważne, ale polityka jest o wiele ważniejsza"
- Absolutnie nie chodzi tylko o pieniądze - zaznaczył specjalista nawiązując do nawoływania przez Donalda Trumpa o wydawanie przez każde państwo Sojuszu co najmniej 2 proc. PKB na obronność.Polska jest wśród zaledwie kilku krajów NATO, które ten warunek spełniają.
- Pieniądze są ważne, ale polityka jest o wiele ważniejsza. Bez decyzji politycznych, sojusz nie będzie skuteczny, nie będzie gotowy do działania - podkreślił gen. Stróżyk.
- Pamiętajmy, że użycie wojska, to jest zawsze polityczna decyzja - zaznaczył oraz dodał: - Do tej pory USA były gwarantem stabilności Sojuszu. W tej chwili wydaje mi się, że są kreatorem jego niestabilności. I to jest największy problem ostatniego szczytu.
O kryzysie w NATO mówił też w TOK FM były minister obrony Tomasz Siemoniak. - W Europie nikt nie wie, co zrobi prezydent Trump. Wszyscy z duszami na ramieniu czekali na szczyt, a prezydent powiedział rzeczy szokujące: o możliwości wystąpienia USA z sojuszu, pouczał sojuszników - wyliczał.
Chcesz wiedzieć więcej? Posłuchaj! Z audycji dowiesz się m.in.:
- do kogo trafią pieniądze ze zwiększonych wydatków na wojsko?
- ile Polska wydaje na armię?
- kogo Donald Trump uważa za "prymusa" Europy?