"Widok zmęczonych, przegrzanych koni jest przejmujący". Prokuratura wzięła pod lupę dorożki w Krakowie
Według działaczy alarmująca sytuacja trwa od kilku tygodni, a konie wożą turystów nawet przy temperaturze sięgającej 40 stopni Celsjusza, bo jedyny przepis, który istnieje - zabrania koniom postoju na płycie Rynku, gdy temperatura przekracza 28 stopni - mówi Agnieszka Wypych, przewodnicząca krakowskiego SOZu.
Przepis ten obowiązuje jedynie od godz. 13 do 17. Do tego praca koni przy upale nie powinna przekraczać 12 godzin, a często odbywa się od wczesnego rana do późnego wieczora.
- Widok zmęczonych, przeciążonych, przegrzanych koni, których kopyta ślizgają się po płycie krakowskiego Rynku Głównego oraz odchodzących od niego uliczek i które wracają do stajni w podkrakowskich wsiach często dopiero późną nocą, jest przejmujący. To skaza na wizerunku miasta - piszą działacze KSOZ.
Zakaz wykorzystywania koni do ciągnięcia dorożek?
Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt domaga się wprowadzenia zakazu wykorzystywania koni do ciągnięcia dorożek z turystami po ulicach Krakowa. I zwraca się do wszystkich kandydatów w wyborach na urząd prezydenta miasta o wyrażenie jednoznacznej deklaracji na temat swojego stanowiska w tej sprawie.
Działacze stawiają również pytanie o sens wykorzystania koni do ciągnięcia dorożek: - Coraz więcej europejskich miast rezygnuje z dostarczania turystom tak wątpliwej moralnie i kulturowo atrakcji, jaką są przejażdżki dorożkami ciągniętymi przez konie. Niedawno decyzję w tej sprawie ogłosiły na przykład władze Rzymu - piszą.
Ostra krytyka Jacka Majchrowskiego
Jak wynika z sondażu "Gazety Wyborczej", aż 75 proc. mieszkańców Krakowa opowiedziało się za zniknięciem dorożek z ulic miasta. Jednak władze miasta nie komentują tej sprawy. - Prezydent, Jacek Majchrowski, wykazał jedynie, że bardziej zależy mu na poparciu małej grupki zagranicznych turystów niż na głosach mieszkańców Krakowa, którzy w przytłaczającej większości z tzw. usług dorożkarskich nie korzystają - komentuje Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt.
Według urzędu miejskiego bezpieczeństwo zwierzętom zapewniają częste kontrole w miejscach postoju.
Dorożkarze są oburzeni
Głos w sprawie zabrali również krakowscy dorożkarze. - Nie ma konkretnych argumentów na to, żeby koniom w rynku działo się coś złego - twierdzi Sara Partyka, prezes Stowarzyszenia „Dorożki Krakowskie” w rozmowie z "Gazetą Krakowską". - Praca koni w rynku została zaliczona przez specjalistów do lekkiej lub średniej, bo wykonywana jest w terenie płaskim - dodała. I mówi, że konie nie pracują przecież codziennie.