Pracownicy LOT-u szykują strajk. "Zarząd pomiata ludźmi, traktuje ich w haniebny sposób"
O tym, że strajk odbędzie się w przyszłym miesiącu, zadecydowały w środę trzy związki działające w liniach lotniczych. Chodzi o Związek Zawodowy Personelu Pokładowego i Lotniczego, Związek Pilotów Komunikacyjnych oraz Ogólnopolski Związek Zawodowy Konfederacji Pracy.
Czytaj też: Prezes nadużył uprawnień wobec stewardess? "Dałam rządowi czas na reakcję. I nic się nie zdarzyło"
- Dość plucia w twarz związkom zawodowym i ograniczania praw pracowniczych. Zgodnie z ustawą, powiadomię pracodawcę o terminie strajku pięć dni wcześniej. Liczę, że pasażerowie zrozumieją i wybaczą. Myślę, że są z nami - mówiła w Radiu TOK FM organizatorka strajku Monika Żelazik.
Działaczka w rozmowie z Agnieszką Lichnerowicz przekonywała, że obecne władze LOT-u bardzo źle traktują pracowników.
- To jest pewna dysfunkcja tego zarządu. Pomiatanie ludźmi, traktowanie ich w haniebny sposób. Przekaz jest taki: Piloci to pijacy, a stewardessy to złodziejki - stwierdziła.
Upokarzające kontrole
Jak mówiła, kontrole pilotów pod kątem trzeźwości są przeprowadzane od lat. Teraz pojawiły się też kontrole stewardes - sprawdza się, czy nie ukradły czegoś z samolotu.
- Wczoraj odbyła się pierwsza taka kontrola. Muszę powiedzieć, że przebiegała w sposób karygodny, uwłaczający ludzkiej godności. Załoga była kontrolowana na przejściu paszportowym przez specjalnie wynajętą firmę. Bagaż załogi, bielizna, osobiste rzeczy zostały wywalone przy pasażerach. Odbieramy to jako element walki z pracownikami - relacjonowała Żelazik.
Związkowcy domagają się nowego regulaminu wynagrodzenia oraz zatrudnienia na etatach.
W najbliższy poniedziałek ma się odbyć posiedzenie Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego. Jej przewodniczący - marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik - zaprosił na nią związki zawodowe oraz przedstawicieli władz LOT-u.
Żelazik kontra LOT
Do strajku w PLL LOT miało dojść już na początku maja tego roku. Żeby do tego nie dopuścić, władze państwowej spółki wystąpiły w tej sprawie do sądu. Ten uznał, że można mieć wątpliwości co do przeprowadzonego referendum, w którym pracownicy opowiedzieli się za strajkiem.
- Sąd powstrzymał prawo wynikające z konstytucji. Orzeczenie było załatwione w trybie błyskawicznym. Całość zajęła 2-3 dni. W zasadzie nie ma prawa do strajku, jeżeli sąd może wyznaczyć takie orzeczenie w takim tempie - tak sytuację w TOK FM komentowała niedawno Monika Żelazik.
Z pracy zwolniono ją na początku czerwca, po 25 latach. Powodem była treść maila - prywatnej wiadomości do związkowców, która jej zdaniem została wykradziona z jej skrzynki. Decyzję pracodawcy zaskarżyła w sądzie.
Czytaj więcej: Zwolniona szefowa związku zawodowego w LOT: U nas kobiety mają jaja, a panowie stanowiska