Zlecił przesłuchanie kobiety w trakcie porodu, chce zasiadać w SN. "Przepisy zabraniają nieludzkiego traktowania"

- Nie mieści mi się to w głowie. Nie wiem, czym kierował się prokurator przesłuchujący - tłumaczy działacz na rzecz praw człowieka i praw mniejszości Krzysztof Śmiszek w rozmowie z tokfm.pl.

W listopadzie 2006 roku będąca w dziewiątym miesiącu ciąży Maria D. została zatrzymana na polecenie prokuratora Adama Rocha z Katowic. Tego samego którego KRS nominowała właśnie do zasiadania w Sądzie Najwyższym.

Prowadził on śledztwo przeciw znanemu lobbyście Markowi Dochnalowi, pracodawcy Marii D., oskarżonemu o oszustwa finansowe oraz bycie częścią "korupcyjnego układu", w który zamieszani byli politycy lewicy. 

Katowicki sąd zgodził się na aresztowanie Marii D., która została przewieziona do aresztu w Grudziądzu (ponad 500 km od Krakowa, gdzie mieszkała). Mimo, że kobieta mogła zacząć rodzić właściwie w każdym momencie, odmówiono jej wielu udogodnień. Nie wyrażono m.in. zgody na zmianę obuwia, dostarczenie środków higienicznych, widzenia z rodziną i adwokatem. W sprawie kobiety interweniowała nawet Pierwsza Dama Maria Kaczyńska. Bez skutku.

 - Nie mieści mi się to w głowie. Nie wiem, czym kierował się prokurator przesłuchujący osobę będącej w tak specyficznej kondycji fizycznej jak poród. Takie zeznanie nie jest wiarygodne - tłumaczy działacz na rzecz praw człowieka i praw mniejszości Krzysztof Śmiszek w rozmowie z TOK FM.

Jak dodaje, przepisy zabraniają nieludzkiego traktowania.

Życie dziecka zagrożone, czynności śledcze i tak wykonane

Księgową chciano zmusić do złożenia zeznań obciążających pracodawcę. Liczyli na wskazanie politycznych powiązań Marka Dochnala. Prawdziwe piekło Maria D. przeżyła 6 grudnia 2006 r. na sali porodowej szpitala w Grudziądzu, gdzie przewieziono ją z powodu zagrożenia życia dziecka:

„Rozpoczęto wywoływanie akcji porodowej. Pomimo silnego bólu akcja nie postępowała i po wielu godzinach mordęgi nad ranem 6 grudnia 2006 r. postanowiono przerwać i usłyszałam "proszę się trochę przespać". Ok. godziny 9.30 na salę porodową weszło dwóch funkcjonariuszy CBŚ przysłanych przez prokuratorów celem wykonania czynności śledczych polegających na pobraniu ode mnie próbek pisma. Pomimo porodu w toku lekarze wyrazili zgodę na czynności, a prokuratorzy, mając świadomość, że jestem w szpitalu, nie odwołali przyjazdu funkcjonariuszy. Miałam regularne skurcze porodowe, w trakcie których czynności przerywaliśmy. Tego samego dnia o 20.25 urodziło się dziecko” – to fragment opublikowanej na łamach "Gazety Wyborczej" skargi na Polskę, którą latem 2007 r. złożyła Maria D., księgowa Dochnala.

W trakcie badania sprawy to prokurator Adam Roch zlecał wszystkie czynności wobec zamieszanej w sprawie księgowej - w tym przesłuchanie na sali porodowej. Usprawiedliwiał się, że kobieta prawdopodobnie brała udział w oszustwach swojego pracodawcy.

Maria D. opuściła areszt trzy miesiące po porodzie. Postanowiła wytoczyć Polsce sprawę przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. W 2013 roku proces zakończył się ugodą, a polski rząd przyznał, że wobec księgowej Dochnala dopuszczono się „nieludzkiego traktowania oraz tortur”. Kobieta została przeproszona i otrzymała odszkodowanie.

Lekarz: "to sytuacja ekstremalna"

- Mamy do czynienia z sytuacją ekstremalną wynikającą z kompletnego braku empatii oraz braku wiedzy na temat procesu porodowego - tak skomentował postawę prokuratora Adama Rocha lekarz Grzegorz Południewski.

- Gdyby to mężczyzna zaszedł w ciążę i zobaczył nagranie z akcji porodowej, chyba popełniłby samobójstwo. Przesłuchiwanie kobiety w trakcie porodu to jakiś absurd. Zeznanie złożone w takim momencie jest bezwartościowe, o czym wie każdy lekarz. Kobieta w czasie akcji porodowej nie myśli racjonalnie i jej przemyślenia czy wypowiedzi nie mogą być uznane za poświadczające prawdę.

- mówił Południewski w rozmowie z TOK FM.

Prokurator Adam Roch bez konsekwencji

Prokurator Roch nie poniósł w związku ze sprawą żadnych konsekwencji. Gdy w 2007 roku PiS odszedł od władzy, minister Zbigniew Ziobro w ostatniej chwili awansował Rocha i przeniósł do katowickiej prokuratury apelacyjnej. Po powrocie Ziobry awansowano Rocha na wiceszefa Prokuratury Regionalnej w Katowicach.

Wybory do Sądu Najwyższego

Krajowa Rada Sądownictwa w ubiegłym tygodniu podjęła uchwałę o przedstawieniu prezydentowi Andrzejowi Dudzie wniosku o powołanie 12 (z wymaganych 16) sędziów Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Jednym z nich jest prokurator Prokuratury Regionalnej w Katowicach Adam Roch, który dostał jedną z najwyższych lokat w konkursie.

To nie jedyna kandydatura do Sądu Najwyższego, która wywołała burzę. Do tej pory największe emocje budziło kandydowanie do SN Mariusza Muszyńskiego, wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego i sędziego dublera wybranego głównie głosami PiS w 2015 roku. O stanowisko w SN ubiegał się do ubiegłego czwartku. Jak podała Krajowa Rada Sądownictwa - zrezygnował. 

Czytaj więcej: Sędzia Muszyński nie ma prawa orzekać w TK. "Może dojść do chaosu w polskim sądownictwie"

TOK FM PREMIUM