IPN wprowadzał dziennikarzy w błąd, bo... wojewoda był na urlopie. Chodzi o polsko-ukraiński spór historyczny

Lubelski IPN odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie rzekomego zaprzeczania prawdzie historycznej o zbrodni na Wołyniu. Chodziło o wypowiedź prezesa Towarzystwa Ukraińskiego na uroczystościach w Sahryniu.

Dr Grzegorz Kuprianowicz, prezes Towarzystwa Ukraińskiego brał udział w uroczystościach w w Sahryniu. To w tej wiosce na Lubelszczyźnie stoi pomnik upamiętniający Ukraińców zamordowanych w akcji polskiego podziemia.

Chodzi o wydarzenia z 10 marca 1944 r., kiedy oddziały Armii Krajowej spaliły zasiedloną przez Ukraińców wieś. Zabito jej mieszkańców, w tym kobiety i dzieci. Według różnych źródeł zginęło wtedy od 200 do 800 osób.

O wydarzeniu mówił w swoim przemówieniu dr Kuprianowicz. - Odwoływałem się do faktów historycznych. Nie nawiązywałem do innych zbrodni - mówił TOK FM przedstawiciel mniejszości.

Wojewoda: Uroczystości w Sahryniu to "prowokacja"

Wojewoda lubelski nazwał uroczystości w Sahryniu „prowokacją” i „hucpą”. Zawiadomił też prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Grzegorza Kuprianowicza. 

Śledczy przesłali zawiadomienie do Instytutu Pamięci Narodowej, który podjął czynności sprawdzające. Badał, czy historyk nie złamał zapisów ustawy o IPN i nie zaprzeczał w swoim przemówieniu temu, co wydarzyło się na Wołyniu.

IPN jednak uznał, że do przestępstwa nie doszło. Stwierdzono, że przemówienie dr Kuprianowicza nie zawierało treści, które mogłyby wyczerpać ustawowe znamiona art. 55 ustawy o IPN.

Kiedy - 14 sierpnia - zapytaliśmy prokuratora Jacka Nowakowskiego, szefa oddziałowej komisji ścigania zbrodni przeciwko narodowi polskiemu o wyniki postępowania, usłyszeliśmy odpowiedź, że czynności sprawdzające ciągle trwają. Tymczasem dziś już wiemy, że decyzja o odmowie wszczęcia zapadła… 9 sierpnia.

Czytaj też: Szef Tow. Ukraińskiego: "Czy znów będziemy się bać przyznać, że ktoś z nas jest Ukraińcem?"

Dlaczego zatem kilka dni później mówiono nam coś zupełnie innego? Prokurator Nowakowski tłumaczy, że śledczy z IPN chcieli, by jako pierwszy o decyzji dowiedział się wojewoda, a nie dziennikarze. W tym czasie wojewoda był na urlopie, stąd decyzja, by nie mówić dziennikarzom o zakończonym postępowaniu.

Prezes Towarzystwa Ukraińskiego "pominął niewygodne fakty"?

Komunikat na stronie IPN pojawił się wiec dopiero kilka dni później. Oprócz informacji o odmowie wszczęcia śledztwa, jest w nim coś jeszcze –  nawiązanie do przemówienia Grzegorza Kuprianowicza i krytyka słów, które padły. 

Prezes Towarzystwa Ukraińskiego w Lublinie w swoim przemówieniu skupił się wyłącznie na wydarzeniach w Sahryniu i ofiarach ukraińskich. Pominął zaś "niewygodne" fakty związane z rolą, jaką odgrywał Sahryń w zbrodniczej działalności UPA na tym terenie, stanowiąc bazę wypadową dla jej oddziałów oraz przemilczał zbrodnie popełnione przez ukraińskich nacjonalistów na ludności polskiej

- czytamy w oświadczeniu. Wynika z niego, że prokurator wydaje się podzielać stanowisko wojewody, że sposób przedstawienia wydarzeń w Sahryniu może prowadzić do „zachwiania właściwych proporcji i w konsekwencji do relatywizowania oczywistej obecnie oceny popełnionej na narodzie polskim zbrodni ludobójstwa".

Dr Kuprianowicz: komunikat IPN to próba wywarcia presji

- Wydaje się, że rolą prokuratora jest ocena, czy mogło dojść do przestępstwa oraz oskarżanie sprawców, jeśli został popełniony czyn zabroniony. W tym natomiast przypadku, w komunikacie IPN, nie ograniczono się do właściwych dla urzędu prokuratorskiego kwestii, lecz podjęto dyskusję o charakterze historycznym czy publicystycznym, co chyba nie jest rolą tego organu - mówił Grzegorz Kuprianowicz oraz dodał: - Trudno nie odbierać tej polemiki i pouczeń jako próby wywarcia presji ze strony organu prokuratorskiego na działania i opinie wyrażane przez obywateli w sytuacji, gdy nie dochodzi do popełnienia czynu zabronionego. 

Wojewoda lubelski, Przemysław Czarnek, który złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, mógłby odwołać się od decyzji IPN w sprawie odmowy wszczęcia śledztwa. Uznał jednak, że zażalenia składać nie będzie.

- Szanuję stanowisko prokuratora, który zresztą potwierdził moją bardzo negatywną opinię o tym, co stało się 8 lipca w Sahryniu - mówił samorządowiec. - Prokurator stwierdził, że przemilczanie niewygodnych faktów, że była tam baza wypadowa UPA na pobliskie wsie, że niemówienie o zbrodni ludobójstwa na Wołyniu w jej rocznicę, to są rzeczy, które relatywizują historię Polski – stwierdził Czarnek.

To nie koniec. Jest śledztwo prokuratury w Zamościu

Odmowa śledztwa w IPN nie kończy jednak sprawy. Drugi wątek bada bowiem prokuratura w Zamościu, która wszczęła śledztwo i prowadzi je w kierunku artykułu 133 Kodeksu Karnego. To przepis, mówiący o publicznym znieważeniu narodu lub państwa polskiego.

- Absolutnie nie czuję, abym kogokolwiek znieważył. Przecież ja całe życie mieszkam wśród Polaków, mam wśród nich wielu znajomych i przyjaciół. Myśl, aby znieważać kogokolwiek, w ogóle nie przyszłaby mi nigdy do głowy – mówił w udzielonym TOK FM wywiadzie dr Kuprianowicz.

TOK FM PREMIUM