Mało optymizmu na początek roku szkolnego. Raport Rzecznika Praw Dziecka o edukacji niepełnosprawnych
19-letni niepełnosprawny Tomek Dudek w przyszłym roku będzie pisał maturę. W ostatnich latach miał nauczanie indywidualne w szkole. Gdy okazało się, że to się zmienia, bo z przepisów znika pojęcie "nauczania indywidualnego w szkole", mama nastolatka przygotowała petycję do minister edukacji, by pozwoliła dzieciom niepełnosprawnym dalej uczyć się tak, jak do tej pory.
Petycję w ubiegłym tygodniu złożono w ministerstwie - w tej chwili jest już pod nią ok. 75 tysięcy podpisów.
- Chciałbym przez cały rok szkolny, tak jak do tej pory, chodzić do mojej szkoły, bez względu na to, jakie przepisy wprowadza ministerstwo - mówi Tomek w rozmowie z TOK FM. I dodaje, że nie wyobraża sobie, by miał się uczyć w domu. - Koledzy i koleżanki w szkole pomagają mi mentalnie. Potrafię cieszyć się z klasowych sukcesów, bo mam świadomość, że w jakimś stopniu również ja się do nich przyczyniłem - podkreśla.
Ministerstwo Edukacji twierdzi, że dzieci niepełnosprawne nie będą się musiały uczyć w domu. Tyle, że jak mówi mama Tomka, życie pokazuje coś zupełnie innego. W jej ocenie, nowe przepisy mocno zagmatwały szkolną rzeczywistość.
Problemy dzieci niepełnosprawnych w szkole
Sprawie edukacji szkolnej dzieci niepełnosprawnych przyjrzał się Rzecznik Praw Dziecka i powołany przez niego zespół. W jego skład weszli m.in. pedagodzy, psycholodzy, ale też rodzice.
Przeprowadzono badania ankietowe w szkołach. Właśnie opublikowano raport, który nie napawa optymizmem.
Choć generalnie spora grupa rodziców przyznaje, że nauczyciele starają się pomagać ich niepełnosprawnym dzieciom, to jednocześnie ci sami rodzice mają wiele zastrzeżeń. Skarżą się m.in. na brak specjalistów, w tym terapeutów pedagogicznych czy fachowców do pracy z dziećmi ze spektrum autyzmu. - Idealny byłby stan, gdyby w każdej placówce prowadziło zajęcia minimum trzech specjalistów - pedagog, psycholog, logopeda - na każdych stu uczniów - mówi uczestnicząca w pracach zespołu Agnieszka Kossowska, mama niepełnosprawnego Franka.
Kolejny problem to pieniądze. 25 proc. dyrektorów spotkała się ze strony swojej gminy z odmową sfinansowania zaleceń, które są zapisane w orzeczeniach i opiniach uczniów. W efekcie, 17 proc. biorących udział w badaniu rodziców deklaruje, że szkoły odmawiają organizacji zajęć, w których dziecko powinno uczestniczyć.
- Raport pokazuje, że edukacja włączająca ma się raczej słabo w polskich szkołach - mówi Małgorzata Wokacz-Zaborowska, mama dziecka ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, która także uczestniczyła w pracach zespołu przy Rzeczniku Praw Dziecka.
Rodzice w ankietach dla RPD zwracali uwagę także na to, że "dziecko ma zaległości i kłopoty ze zrozumieniem tematów, a nauczyciele i wychowawca doradzają branie korepetycji"; "nauczyciele rozmawiają o zachowaniu i dysfunkcji syna pomiędzy sobą w jego obecności"; "mimo zaleceń z poradni, syn nie może odpowiadać zamiast pisania sprawdzianów".
Najlepiej by dzieci niepełnosprawnych w ogóle nie było?
Część dyrektorów szkół, którzy wzięli udział w badaniu, stwierdziła, że dzieci z niepełnosprawnością intelektualną oraz ze spektrum autyzmu nie powinny uczęszczać do szkół ogólnodostępnych. Podobne głosy słychać wśród części nauczycieli, którzy jako czynniki niesprzyjające edukacji włączającej wymieniają m.in.: zbyt liczne klasy (tak uważa aż 71 proc. nauczycieli), brak wsparcia dodatkowych osób, brak specjalistów czy brak akceptacji, tolerancji i zrozumienia dla dzieci niepełnosprawnych ze strony innych uczniów.
- Część nauczycieli uważa też, że dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi „nie mają szans na sukces” w szkołach ogólnodostępnych. A może warto zapytać, czy nauczyciel potrafi zmotywować, stworzyć możliwości takiemu uczniowi na osiągnięcie sukcesu? - pyta Małgorzata Wokacz-Zaborowska.
Matki, biorące udział w pracach zespołu RPD, zwracają uwagę na coś jeszcze: w przypadku tzw. trudnych zachowań dzieci, w tym agresji, nauczyciele dopuszczają stosowanie metod, których stosować się nie powinno, w tym interwencję fizyczną (przytrzymanie, unieruchomienie).
- W ankiecie przesłanej nauczycielom znalazły się metody i techniki, które powinny natychmiast zniknąć ze szkół, wręcz zostać zakazane, bo są po prostu przemocowe, prowadzą do traum. Chodzi mi o holding (przytrzymywanie - przyp. red.), który najczęściej jest zresztą rozumiany i sprowadzany do unieruchamiania uczniów. Mam na myśli także manualne torowanie głosek czy kontrowersyjne w świetle dowodów naukowych prowadzenie ręki dziecka. Tymczasem alternatywne metody komunikacji, tzw. AAC jest stosowane tylko w 3,5 proc. szkół - mówi Agnieszka Kossowska.
Nauczyciele nie do końca wiedzą, co robić
W opinii samych nauczycieli, studia kierunkowe oraz dodatkowe kursy tylko w przeciętnym stopniu przygotowały ich do pracy z dziećmi niepełnosprawnymi.
- Nauczyciele wykazują zainteresowanie doskonaleniem zawodowym w tym kierunku, ale rzadko o to wnioskują - mówi Małgorzata Wokacz-Zaborowska.
Być może dlatego, blisko 25 proc. rodziców odnosi wrażenie, że nauczyciele nie rozumieją specyfiki potrzeb i problemów ich dziecka, a jednocześnie nie chcą słuchać podpowiedzi ze strony opiekunów.
Polska szkoła. "Łapie zadyszkę co 100 metrów"
Prawie 90 proc. dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi nie bierze udziału w uroczystościach szkolnych. W zdecydowanej większości przypadków wynika to z takiej, a nie innej polityki dotyczącej funkcjonowania szkoły. Zaledwie 2 proc. uczniów integruje się z kolegami podczas nieformalnych imprez szkolnych, mając zapewnioną opiekę ze strony pracowników szkoły.
- Według mnie raport ukazuje, że nowe przepisy nie przystają w żaden sposób do polskiej rzeczywistości edukacyjnej. Te przepisy są dla sprinterów edukacyjnych, podczas gdy polska szkoła jest na etapie truchtu. I w dodatku łapie zadyszkę co 100 metrów - słyszymy od Agnieszki Kossowskiej.
- Ten raport jest soczewką, w której skupiło się wiele problemów dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, rodziców, nauczycieli. Powinien on być wskazówką, co jeszcze należy dopracować, które przepisy poprawić, ulepszyć. Świetnie by było, gdyby został potraktowany także jako badanie pilotażowe - dodaje.
Ankiety zostały przeprowadzone wśród 70 dyrektorów szkół podstawowych we wszystkich województwach, a także wśród prawie 2 tysięcy nauczycieli oraz blisko 500 rodziców uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.
Rzecznik Praw Dziecka przekazał raport zespołu minister edukacji Annie Zalewskiej z prośbą o podjęcie działań.
-
Rząd opozycji zgrilluje PiS? "Wyborcy mają obiecane igrzyska i je dostaną" [podcast DZIEŃ PO WYBORACH]
-
Księża zorganizowali imprezę z męską prostytutką. Interweniowało pogotowie i policja
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Przedsiębiorca rozwija swój biznes z Żabką, czyli jak otworzyć sklep pod szyldem sieci [MATERIAŁ PROMOCYJNY]
-
PiS boi się "Zielonej granicy"? "To nie Holland zrobiła z polskich funkcjonariuszy bandytów"
- "Schudłem 20 kilo, kaszlałem. Nie miałem pojęcia, że to gruźlica". Liczba zakażeń "rośnie i rośnie"
- Jak naprawić relacje Polski z Ukrainą i Brukselą? Przedwyborcza debata w Radiu TOK FM
- O czym jest "Zielona granica"? "Polska jest tam na drugim planie"
- Polska i Ukraina "nakręcają spiralę fatalnych relacji". "Strzelanie po kolanach, które broczą krwią"
- "Opozycja może te wybory wygrać, tylko naobiecywała cuda na kiju"