Chociaż nie odcięli się od neonazistowskich korzeni, idą po władzę. "Rasizm to codzienność w szwedzkiej polityce"
Aktywnie działali w neonazistowskich organizacjach, wychwalali Adolfa Hitlera i wyśmiewali ofiary Holokaustu – mowa o niektórych członkach partii Szwedzcy Demokraci. Skrajnie prawicowe ugrupowanie według niektórych sondaży ma szansę wygrać dzisiejsze wybory do szwedzkiego parlamentu, a na pewno zostanie w nim znaczącą siłą. Ale – jak ustalili aktywiści walczącej z rasizmem fundacji EXPO – partia wciąż nie odcięła się od neonazistowskich korzeni.
Czytaj też: Wybory w Szwecji już w niedzielę. Partia nacjonalistyczna zmierza po najlepszy wynik w historii
Jeden z autorów raportu, Jonathan Leman, opowiedział w TOK FM, co kryła przeszłość ludzi, wystawianych na listy wyborcze przez Szwedzkich Demokratów.
Magdalena Paciorek: Razem z innymi pracownikami EXPO już od długiego czasu śledzicie neonazistowską przeszłość członków Szwedzkich Demokratów. Zaskoczyło Cię, że tacy ludzie wciąż są umieszczani na partyjnych listach i kandydują w wyborach?
Jonathan Leman: Nie, nie sądzę, żeby to było dla nas niespodzianką. Widzieliśmy to już przy poprzednich wyborach – zarówno ludzi, którzy mają za sobą już długą neonazistowską przeszłość, ale też takich, u których takie poglądy pojawiły się w ostatnich latach – i na przykład okazało się, że pisali nazistowskie komentarze, jednocześnie aktywnie działając w szeregach Szwedzkich Demokratów. Obserwowaliśmy to już wcześniej, i widzimy to także teraz. Nie sądzę, że to zaskoczenie – w zasadzie byłbym zaskoczony, gdybyśmy takich dowodów nie znaleźli.
Powinienem też wspomnieć, że przyjrzeliśmy się kandydatom wszystkich partii i znaleźliśmy przypadki rasizmu i nietolerancji wśród reprezentantów innych ugrupowań – ale tego typu silnego powiązania z nazistowskimi i faszystowskimi kręgami, jakie znaleźliśmy u Szwedzkich Demokratów, nie było wśród członków żadnej innej partii.
Wróćmy do metodologii tego badania. Wspomniałeś, że przyglądaliście się wszystkim kandydatom startującym w wyborach. Jak dokładnie badaliście ich przeszłość?
Pobraliśmy listy z państwowej komisji wyborczej – i wtedy mogliśmy porównać je z innymi zestawieniami – na przykład listą prowadzonych śledztw w sprawie bojówek „white power”. Ale też z gromadzonymi przez nas dokumentacjami działań w grupach neonazistów i innymi materiałami, którymi dysponujemy. Zestawiliśmy ze sobą te dwie bazy danych – i taki jest efekt.
Korzystacie też z mediów społecznościowych.
Tak, na przykład Facebooka, ale też „W Kontakcie”, czyli rosyjskiego odpowiednika Facebooka, który jest popularny wśród skrajnie prawicowych ekstremistów. Używaliśmy na przykład różnych funkcji pozwalających filtrować komentarze na forach portali internetowych. Zaglądaliśmy też na Twittera, użyliśmy całego wachlarza mediów społecznościowych.
Rezultaty były wstrząsające. Okazało się, że kilkanaście osób, które są na listach Szwedzkich Demokratów byli - lub nadal są – bezpośrednio zaangażowani w działalność organizacji neonazistowskich.
Zgadza się. W tym konkretnym śledztwie nie skupialiśmy się na ludziach, którzy mają jakieś wątłe powiązania ze skrajnie prawicowymi ekstremistami czy neonazistami Skoncentrowaliśmy się raczej na osobach, które mają długą historię takich działań, którzy aktywnie propagowali takie poglądy przez ostanie kilka lat. To nimi się zajęliśmy – i to, co znaleźliśmy, to czubek góry lodowej. Bo prawicowy populizm Szwedzkich Demokratów i prawicowy ekstremizm grup „white power”, rasistowskich czy faszystowskich, nakładają się się na siebie. I to, co znaleźliśmy, to właśnie czubek góry lodowej tego pokrywania się. Ale inne śledztwa, które przeprowadzaliśmy, pokazują, co tak naprawdę znajduje się pod powierzchnią. W tych środowiskach internetowych są zarówno faszyści i naziści, jak i Szwedzcy Demokraci.
Prawicowi populiści i prawicowi ekstremiści współdzielą tę przestrzeń, spotykają się tam – i granice są zatarte. Nasze dochodzenia wykazały, że około jedna trzecia kandydatów Szwedzkich Demokratów w poprzednich wyborach wyrażała poparcie lub udostępniała materiały pochodzące właśnie od zwolenników „białej supremacji”. Najnowsze śledztwo skupiło się na tych najbardziej ekstremalnych przykładach, ale nie chodzi tu tylko o te kilkanaście osób – ale o szerszy problem jaki Szwedzcy Demokraci mają z bliskimi powiązaniami z ruchami „white power”.
Te kilkanaście osób ma na koncie naprawdę radykalne działania. Na czym to polegało? Co robili i co zamieszczali w sieci?
Niektórzy z nich w przeszłości należeli do Frontu Narodowo-Socjalistycznego, czyli nazistowskiej organizacji, która była bardzo istotną siłą szwedzkich neonazistów przez ponad dekadę, i która zrzeszała ludzi z tego środowiska. Ludzie z naszego raportu zajmowali w niej pozycje przywódcze, byli kluczowymi działaczami. Są też inni, którzy może i nie mają za sobą historii związanej z ruchami „white power”, ale już w trakcie działalności w Szwedzkich Demokratach zaczęli na przykład pisać komentarze w obronie Adolfa Hitlera, jego polityki, mordowania Żydów. Wyśmiewali się też z ofiar Holokaustu. Mamy też ludzi, którzy w przeszłości mieli powiązania z neonazistami, ale teraz na swoich otwartych profilach zamieszczają jedynie rzeczy typowe dla Szwedzkich Demokratów. Ale jeśli zajrzymy głębiej, do tego, co ukryte - na przykład do grup na Facebooku – widzimy, że nadal działają w tym neonazistowskim środowisku. I to nadal się dzieje, ale w tajemnicy.
W ramach śledztwa udało wam się skonfrontować z tymi ludźmi. Jaka była ich reakcja, gdy dowiadywali się, że wiecie, co robią?
Przeprowadzaliśmy to śledztwo razem z dziennikarzami szwedzkiej gazety Expressen – i to oni się z nimi spotykali. Te rozmowy wyglądały różnie. Niektórzy zdawali się żałować tego co robili. Ale to, co łączyło ich wszystkich, to przekonanie, że to nic poważnego. Niektórzy bronili się stwierdzeniami, w które trudno mi uwierzyć. Na przykład: „byłem członkiem Frontu Narodowo-Socjalistycznego, ale nie dlatego, że byłem nazistą, ale dlatego, że interesowałem się historią”. Albo mówili „byłem młody i głupi”. To są jednak ludzie, którzy być może i zaczęli w młodości, ale robili to przez ponad dekadę, także w latach dorosłych. Więc tak, bardzo to bagatelizowali. Niektórzy twierdzili, że informowali otwarcie Szwedzkich Demokratów o swojej przeszłości, a niektórzy, że zachowali to dla siebie.
A jeśli chodzi o Szwedzkich Demokratów – jaka była reakcja władz partii na te doniesienia i na ten raport?
Ich reakcją było w zasadzie wyrażenie zaskoczenia. Mówili, że o tym nie wiedzieli, ale że zareagują stanowczo i większość tych kandydatów wyrzucą z list wyborczych. Ale taką odpowiedź słyszeliśmy wiele razy. Tak jak stwierdzenie, że to przypadek, i że tacy ludzie mogą się trafić w każdej partii. Że nie ma niczego, co by sprawiało, że wypływają akurat w szeregach Szwedzkich Demokratów. Że to nic nie znaczy i że to nie jest oznaka czegokolwiek. Jedynie parę jednostek.
Pytany o tę sprawę lider Szwedzkich Demokratów Jimmie Akesson powiedział, że chodzi tu o błędy młodości – i że partia nie może zaglądać do umysłów swoich kandydatów.
Myślę, że nie można tu mówić o błędach młodości, bo - tak jak powiedziałem – nie zajmowaliśmy się ludźmi, którzy w młodości raz popełnili jakiś błąd, tylko tymi, którzy mieli za sobą długą historię takich działań, w wielu przypadkach sięgającą aż do dziś. To jest jedna sprawa. Po drugie, to dziwne, że Akesson z jednej strony to bagatelizuje, a jednocześnie wyrzuca ich z list. Skoro to „tylko” błędy młodości, to czemu się ich usuwa? Ale Akesson już w przeszłości mówił w ten sposób o nacjonalistach i neonazistach, że to po prostu „pogubione dzieciaki”. Tak nazywał ludzi zajmujących wysokie pozycje w czołowym neonazistowskim ugrupowaniu - „pogubione dzieciaki”. A wiemy, że statystyczny członek takich organizacji to 30-letni mężczyzna, nie zagubione dziecko. Ten dobór słów pokazuje, że on po prostu uważa to za nieistotne.
Niektórzy z tych ludzi zostali wyrzuceni z list wyborczych. Ale czy obserwujesz, że Szwedzcy Demokraci naprawdę chcą się oczyścić z tego ekstremizmu? Czy to są deklaracje, czy rzeczywiste działania?
Część z ich deklaracji jest prawdą, ale część nie. Widzimy, że wielu ludzi rzeczywiście usunięto, ale jednocześnie wielu z takimi powiązaniami pozostało w partii. Ale to, co obserwujemy jako pewną stałą to to, że kiedy Szwedzcy Demokraci uznają kogoś za przeszkodę dla ugrupowania, powodującą zbyt wiele problemów, to taką osobę łatwo wyrzucają. Ale jeśli ktoś nie wyrządza partii aż tylu szkód, bo na przykład sprawa nie przyciągnęła aż takiej uwagi mediów, albo została pokazana tylko przez jeden dzień, bo potem pojawił się inny temat – to taka osoba przeważnie zostaje w partii. Tak więc reakcje Szwedzkich Demokratów nie są spójne. Oni wkładają więcej wysiłku w to, by przekonać media i ludzi, że rozprawiają się z takimi przypadkami, że ich partia nie jest domem dla ekstremistów - ale wewnątrz ugrupowania nie ma podziału na to, co jest uznawane za ekstremizm, a co nie. Rozmawiałem z niektórymi członkami Szwedzkich Demokratów, którzy chcą, by wyraźnie oddzielono partię od prawicowego ekstremizmu – ale zainteresowanie zmianą kultury od wewnątrz jest znikome. Nawet gdy partia ogłaszała politykę „zero tolerancji” dla ekstremizmu, mówiono raczej o publicznych wypowiedziach, a nie o tym, co jej członkowie myślą. To pokazuje, że chodzi im bardziej o to, jacy się wydają, a nie o to, jakie naprawdę mają poglądy.
Radykalna, neonazistowska przeszłość członków Szwedzkich Demokratów to jedno, ale są też tacy, którzy regularnie publikują treści islamofobiczne, anty-semickie. Tym też się zajmujecie.
Tak, właśnie niedawno zrobiliśmy podsumowanie, które wykazało, że jakiś rodzaj skandalu dotyczącego rasizmu, nietolerancji, islamofobii czy antysemityzmu, mamy w Szwecji regularnie, co tydzień – licząc od ostatnich wyborów w 2014 roku, aż do tych, które mamy teraz. Jeden przykład na tydzień. Mówimy o tym my, mówią o tym inne media w Szwecji. Rasizm i nietolerancja to już codzienność w szwedzkiej polityce – i większość tych przypadków pochodzi od Szwedzkich Demokratów.
-
"Chiny najbardziej boją się jednego". Prof. Góralczyk zdradza, jak działa Pekin. "Przemalować, przechytrzyć"
-
Min. Moskwa chce zabierać paszporty krytykom PiS-u. "Putin też by chciał, żeby Nawalny wyjechał"
-
Siedem osób rannych podczas egzekucji komorniczej w Brzegu. Doszło do wybuchu
-
Molestował nieletnich i współpracował z SB. Kim był "bankier" Jana Pawła II? "Żył jak pączek w maśle"
-
"Drogi Adamie, nie możemy się doczekać". Szczerba odpowiada na pogróżki Bielana. "On lubi konfitury"
- Gdzie jest Adrian Klarenbach? Nieoficjalnie: Gwiazdor TVP zawieszony. Poszło o posła Zjednoczonej Prawicy
- Rosja kończy jako wasal Chin. "Putin brzmiał płaczliwie, jak suplikant lekko zdesperowany"
- Książę William jest w Polsce. Niespodziewana wizyta w Rzeszowie
- Czy Emigracja XD jest przereklamowana?
- Apostazja - jak wystąpić z Kościoła? Wzór oświadczenia