Czerwona kartka dla rządu? Ratownicy medyczni tłumaczą, na czym polega ich protest

Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych zaplanował na październik ogólnopolską akcję "Dni bez ratownika". Etatowcy, którzy zdecydują się do niej dołączyć, w trakcie co najmniej jednego z weekendów mają wziąć wolne.

Ratownicy podkreślają, że ich protest nie jest wymierzony w pacjentów ani pracodawców, tylko w rząd, który - ich zdaniem - od miesięcy lekceważy postulaty płacowe i nie wywiązuje się z wypłaty obiecanych podwyżek. 

- Zaostrzamy protest, bo nie mamy już innych narzędzi, aby prowadzić dialog z rządem - mówił Roman Badach-Rogowski, przewodniczący związku zawodowego ratowników medycznych. 

Czytaj też: Ratownicy medyczni zapowiadają protest. "Boję się, że pacjenci będą musieli dłużej czekać na karetkę"

Chcą pokazać, że nie ma kim ich zastąpić

Na czym będzie polegać akcja protestacyjna? W trakcie pięciu październikowych weekendów, obsady na dyżurach mają być szczuplejsze niż zazwyczaj. 
  
- "Dni bez ratownika" mają pokazać pracodawcom, że nie ma kim nas zastąpić. W tym czasie apelujemy, aby ratownicy nie brali dodatkowych dyżurów w wymienionych przez nas terminach - tłumaczy związkowiec. 

Badach-Rogowski dodał, że akcja ma pokazać rządzącym żółtą kartkę.

- Nie chcemy, żeby do doszło czerwonej, bo sami się tego boimy. Jeżeli ratownicy wezmą do serca nie pięć terminów jak teraz a jeden, to wtedy w ogóle może być problem z wyjazdem zespołu ratownictwa medycznego - wyjaśniał przewodniczący. 

Czytaj też: "Na alkohol nie ma czasu, trzeba biec do drugiej pracy" - Reszka o Polsce widzianej z okien karetki

Resort nie odpowiada

O co walczą ratownicy? Domagają się m.in. podwojenia dodatków do pensji. Chcą też spotkać się w tej sprawie z minister finansów Teresą Czerwińską. Na razie jednak nie otrzymali od resortu żadnej odpowiedzi. Jeżeli po zaplanowanej na październik akcji, 
ich postulaty nadal będą lekceważone, zapowiadają zaostrzenia protestu.

Niskie zarobki to niejedyny problem ratowników medycznych w Polsce. Informowaliśmy już o pracowniku pogotowia jednego z dużych miast, który opowiedział o warunkach panujących w jego pracy.

Czytaj też: "Czujemy się oszukani". Porozumienie Zawodów Medycznych zapowiada czarny protest

Twierdzi on, że odzież pracownicza jest prana w zwykłym proszku do prania (a powinna być czyszczona przy pomocy mocnych detergentów usuwających wszystkie drobnoustroje), często w domu ratownika. Karetki są zaś myte pobieżnie albo wcale. 

O tym, jak wygląda praca w pogotowiu, opowiadał też w Pierwszym Śniadaniu w TOK-u Paweł Reszke, dziennikarz, który przez kilka miesięcy jeździł w karetce jako ratownik medyczny. To, co widział i przeżył, opisał w książce "Mali bogowie 2. Jak umierają Polacy".

Pracę ratowników określił jako "ciągłe bycie na najwyższym C".

"Na alkohol nie ma czasu, trzeba biec do drugiej pracy" - Reszka o Polsce widzianej z okien karetki

TOK FM PREMIUM