W strukturach klubu piłkarskiego Wisły Kraków działają bandyci - taką tezę stawia Szymon Jadczak z TVN24 w swoim reportażu "Piłka nożna i gangsterzy".
- To, że środowiska grup chuligańskich w niektórych klubach są powiązane z grupami przestępczymi lub same angażują się w działalność przestępczą, jest w środowisku tajemnicą poliszynela. Ci chuligani mają na stadionach nieformalną władzę. A wynika to z faktu, że subkultura chuliganów w pewnym sensie tworzyła kulturę kibicowania w Polsce - tłumaczył w rozmowie z TOK FM socjolog Mateusz Grodecki.
W materiale Jadczaka wspominany zostaje Damian Dukat, który od sierpnia 2016 do lipca 2018 roku zasiadał w zarządzie Wisły Kraków. Był też prezesem stowarzyszenia kibiców tego klubu. Reporter "Superwizjera" wskazał w materiale zdjęcia i filmy, które mają świadczyć o jego powiązaniach z członkami grupy kibolskiej Sharks, m.in. Pawłem M., ps. Misiek, skazanym za rzucenie nożem w piłkarza, obecnie poszukiwany listem gończym.
"Pozdrowienia do więzienia - Wisła Kraków"
- Żeby uświadomić wszystkim patologię, jaka dzieje się w klubie Wisła Kraków, opowiem pewną historię. Kiedy czekałem na rozmowę z wiceprezesem klubu, zajrzałem do sklepu dla fanów. Zapytałem, co najlepiej się w nim sprzedaje. Okazało się, że kartka z napisem "Pozdrowienia do więzienia - Wisła Kraków". Kupiłem tę kartkę. Razem z logiem rekina - gangu "Sharks", który opanował Wisłę - powiedział Szymon Jadczak w Radiu TOK FM.
Jak podaje wyborcza.pl, reporter dotarł też do listy pracowników Wisły zajmujących się sprzedażą biletów. Znalazł się na niej na przykład Wojciech Ł., skazany za udział w zabójstwie przywódcy bojówki Cracovii, który zginął od 57 ciosów nożami, maczetami i widłami. Są na niej również inne osoby odpowiedzialne za brutalne pobicia.
- Szokujące jest to, że oni wszyscy byli zatrudnieni w klubie. Po drugie, szokujące jest też to, że ktoś ich posadził na kasach i pozwolił mieć dostęp do bazy danych kibiców, w której jest 250 tysięcy rekordów, peseli, wszystkie wrażliwe dane - mówił gość TOK FM.
Organy ścigania w Krakowie "nie domagają"
Jak mówił Szymon Jadczak, kibole działają przy każdym klubie Ekstraklasy, jednak w Krakowie to oni stali się faktycznie tym klubem.
- I teraz mamy dwa wyjścia. Albo oni są geniuszami zła i są tak mądrzy, że pokonali wymiar sprawiedliwości, albo organy ścigania w Krakowie coś nie domagają. Ja obstawiam tę drugą opcję. Coś jest nie tak z prokuraturą, policją, sądami w Krakowie, że sobie nie mogą dać rady z tymi bandytami - tłumaczył gość TOK FM.
Dlaczego nie dają sobie rady? Jak mówił dalej reporter, odpowiedzią są trybuny Wisły Kraków. - Jest na nich trochę za dużo policjantów, prokuratorów, sędziów. Jak zobaczyłem na ostatnim meczu, że w loży siedzi wicepremier Gowin, to z jednej strony chciało mi się śmiać. Bo jeśli policjant, który rozpracowuje ten gang, obserwuje tych ludzi i widzi wśród nich wicepremiera, to co on ma sobie pomyśleć w trakcie prowadzenia śledztwa? - zastanawiał się Szymon Jadczak.
Wina leży po stronie państwa i polityków
Reporter TVN24 zauważył, że za działania polskich pseudokibiców winimy niewłaściwe osoby.
- Jak wydarzy się coś na stadionach, to oskarżamy kluby, Ekstraklasę. A wina jest po stronie państwa i polityków. Działacze sportowi błagali polityków, by uchwalili przepisy pozwalające z tymi kibolami walczyć. A politycy przychodzili, robili sobie fajne zdjęcia i temat olewali. Prokuratorzy i policjanci też potrzebują lepszych narzędzi, czy tego, żeby mogli spokojnie zająć się tematem, zamiast wypełniać tabelki - podsumował Jadczak.
