"Kłamcy, tchórze". Urzędnicy marszałka województwa lubelskiego gwizdami powitali działaczy PiS-u

Kilkaset osób pojawiło się na konferencji prasowej ministra inwestycji Jerzego Kwiecińskiego i wicemarszałek Sejmu Beaty Mazurek. Wystąpieniu ministra towarzyszyły gwizdy i okrzyki zdenerwowanych urzędników.

Konferencja ministra i wicemarszałek Sejmu miała się odbyć, jak informowano w oficjalnych zaproszeniach, przed Urzędem Marszałkowskim w Lublinie. Ale w ostatniej chwili spotkanie przeniesiono kilkaset metrów dalej. Prawdopodobnie dlatego, że o konferencji dowiedział się marszałek Lubelszczyzny. Jego rzeczniczka rano poinformowała dziennikarzy, że marszałek weźmie udział w konferencji organizowanej przez Prawo i Sprawiedliwość.

Zmiana miejsca nie pomogła - rzesza urzędników, z marszałkiem Sławomirem Sosnowskim (PSL), wicemarszałkami Arkadiuszem Bratkowskim (PSL) i Krzysztofem Grabczukiem (PO) na czele- zjawiła się tam, gdzie przemawiać mieli wpływowi działacze Prawa i Sprawiedliwości.

"Panie ministrze, chcę panu podziękować, dlaczego pan ucieka?"

Minister Kwieciński przez kilka minut przekonywał, że Lubelszczyzna nie do końca sprawnie i dobrze wydaje unijne pieniądze. Można było też usłyszeć, że rozwój komunikacyjny regionu nastał dopiero za rządów PiS.

- Województwo lubelskie nie wykorzystuje swojej szansy rozwojowej w takim stopniu, jakby mogło wykorzystywać - stwierdził Jerzy Kwieciński. Beata Mazurek dodała, że razem z ministrem złoży w Urzędzie Marszałkowskim pismo do marszałka z pytaniami, dotyczącymi unijnych funduszy.

- Pani poseł ja tu jestem, jestem gotowy odebrać to pismo, serdecznie za nie dziękuję - zareagował marszałek Sosnowski.

Chciał z politykami PiS porozmawiać, ale ci poszli w stronę urzędu. - Panie ministrze, chcę panu podziękować, dlaczego pan ucieka? - pytał marszałek.

Chwilę wcześniej Beata Mazurek podkreśliła, że jeśli PSL chce urzędować na ulicy, to może. - A my złożymy dokumenty w urzędzie - stwierdziła.

Czytaj też: PO przegrała pierwszą sądową bitwę z premierem o słowa dotyczące braku obiecanych dróg i mostów. Będzie odwołanie "od kompromitującej decyzji sądu"

Gwizdy. Okrzyki

Gdy działacze PiS odchodzili, słuchać było gwizdy i okrzyki: kłamcy, tchórze. Zdaniem zgromadzonych urzędników, minister - w ramach wyborczej propagandy - opowiada nieprawdę.

Jak przekonywał marszałek Sławomir Sosnowski, Lubelszczyzna nie straci z unijnych środków nawet jednego euro. - Pan minister kłamie - grzmiał marszałek, dziękując swoim urzędnikom za pracę związaną z podziałem, wypłatą pieniędzy z Unii Europejskiej. A często, jak stwierdził, to praca po godzinach i w weekendy. 

- To wstyd i hańba, żeby tutaj, gdzie zostały zainwestowane środki europejskie, robić tę konferencję prasową i szkalować województwo. To wystąpienie ministra podcina nam skrzydła. Niedawno odbyła się renegocjacja Regionalnych Programów Operacyjnych (RPO) - rząd niestety nam w tm nie pomógł. Robiliśmy to sami i uzyskaliśmy to, o co zabiegaliśmy - przekonywał marszałek województwa lubelskiego.

- Jestem zdruzgotany tym, co mówił minister. Polska Agencja Prasowa i inne portale zajmujące się wydatkowaniem środków unijnych wskazują, że województwo lubelskie jest w tym zakresie liderem. Dlatego dziwi nas, jako pracowników Urzędu Marszałkowskiego, zachowanie wojewody i ministra, że nie chcą się z nami spotkać i merytorycznie porozmawiać. A przecież nie da się zakłamać rzeczywistości. Wyraźnie widać, że nie ma zagrożenia dla wydatkowania unijnych pieniędzy - powiedział w rozmowie z reporterką TOK FM urzędnik Mateusz Winiarski.

PiS domaga się wyjaśnień

Działacze Prawa i Sprawiedliwości postanowili bliżej zainteresować się tym, co urzędnicy marszałka robią w godzinach pracy.

Radni Michał Mulawa i Marek Wojciechowski poinformowali dziennikarzy, że wystąpili do marszałka o informacje, dlaczego urzędnicy brali udział w pikiecie w czasie pracy, czy swoje wyjście wpisali do „Księgi wyjść” i czy zmuszano ich do uczestnictwa w zgromadzeniu.

Radni PiS chcą też wiedzieć, czy marszałek, organizując „polityczną pikietę” z udziałem urzędników, miał na nią wydaną zgodę.

Jak stwierdzili, nie wykluczają, że sprawa znajdzie swój finał w prokuraturze.

Czytaj też: "Jeżeli ktoś mówi wierutne kłamstwa...". Eksperci o tym, po co premier mówi, że nie było mostów?>>>

TOK FM PREMIUM