Rodzina Ewy Tylman chce od zakładu pogrzebowego 100 tys. zł. za znieważenie ciała zmarłej
Rodzina Ewy Tylman domaga się od zakładu pogrzebowego Uniwersum 100 tysięcy złotych odszkodowania za znieważenie ciała zmarłej kobiety. Dziś ruszył proces w tej sprawie. Pozew trafił do sądu w lutym tego roku.
Pracownicy firmy podwykonawczej współpracującej z Uniwersum dotykali ciała Ewy Tylman i robili sobie z nim zdjęcia. Zostali za to skazani w procesie karnym po tym, jak przyznali się do winy i dobrowolnie poddali się karze.
Czytaj więcej: "Wypadła część ciała, robiono sobie selfie". Rodzina Ewy Tylman złożyła pozew przeciw zakładowi pogrzebowemu
- Dlaczego mamy ponosić odpowiedzialność za czyjąś głupotę, skoro po naszej stronie wszelkie procedury zostały dotrzymane? - pyta prezes Uniwersum Piotr Szlingiert, który uważa, że roszczenia rodziny Tylman wobec jego firmy są bezpodstawne.
Jednak bliscy Ewy Tylman twierdzą, że to Uniwersum ponosi pełną odpowiedzialność, w tym finansową, za znieważenie ciała kobiety w Zakładzie Medycyny Sądowej.
- Powinien wziąć odpowiedzialność także za działania swoich podwykonawców. Naszym zdaniem nie dopilnował w sposób należyty, aby tę usługę transportu, postępowania ze zwłokami zabezpieczyć w taki sposób, żeby nie doszło do znieważenia zwłok - powiedział adwokat Mariusz Paplaczyk, pełnomocnik rodziny.
Dziś w tej sprawie sąd przesłuchał pierwszych świadków, między innymi pracownicę Zakładu Medycyny Sądowej, która widziała moment znieważenia zwłok przez pracowników firmy pogrzebowej i zgłosiła to przełożonym, a ci policji.
Tragiczna śmierć
Ewa Tylman zaginęła w listopadzie 2015 roku. 26-latka razem z kolegą Adamem Z. wracała z nocnej imprezy w centrum Poznania.
Dziewczyny szukała rodzina, policja oraz detektyw bez licencji Krzysztof Rutkowski. Brano pod uwagę różne wersje, w tym taką, że Ewa wróciła do centrum Poznania. W międzyczasie rzekomy porywacz wysłał do rodziny zaginionej SMS z żądaniem pół miliona zł okupu.
Po kilku miesiącach ciało Ewy Tylman wyłowiono z Warty. W lutym w poznańskim sądzie zeznania w tej sprawie składał Jędrzej Oberc, specjalista z Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu, który przeprowadzał sekcję zwłok zmarłej. Wykluczył, by kobietę zrzucono z mostu do Warty.
Sprawa śmierci Ewy Tylman jest wciąż na wokandzie. Głównym podejrzanym jest 26-letni kolega dziewczyny - Adam Z., widoczny razem z nią na nagraniu z monitoringu w dniu śmierci poznanianki.
Czytaj też: Prosił Polskę o pomoc i jej nie dostał. Teraz zaginął bez wieści. Apel NGO do Straży Granicznej