Prof. Smolar: Ponowne referendum dot. brexitu byłoby niesłychanym upokorzeniem dla Brytyjczyków
Coraz realniejszy wydaje się "brudny brexit"czyli wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez zawarcia porozumienia z Brukselą.
- To czas niepewności. Na razie UE odrzuciła propozycję Theresy May, która była efektem kompromisu i pęknięcia w partii konserwatywnej - opisywał Smolar.
Jak mówił, UE uznało ją za zbyt korzystną dla Wielkiej Brytanii. Co gorsza dla Theresy May, część torysów również nie chce zaakceptować brexitu w tak proponowanym kształcie.
- May jest w zupełnej izolacji - tłumaczył Smolar.
Czytaj też: "Może być gorzej, niż się spodziewaliśmy". Dlaczego twardy brexit jest tak zły dla Polski?
Liderka partii konserwatywnej przekonuje, że brexit będzie sukcesem, niezależnie od tego, w jaki sposób przebiegnie. Z takim punktem widzenia nie zgadza się gość Poranka TOK FM.
- To całkowita mitologia. 80% torysów chce jej odejścia. Ona broni wizji, że jej propozycja zawiera jakąś pozytywną perspektywę dla UK, ale w istocie tak nie jest. A UE przystawiła jej pistolet do głowy - wyjaśnia Smolar.
Jak mówi profesor, "brudny brexit" będzie oznaczał chaos dla UK i UE.
Będzie drugie referendum?
Dlatego coraz większa liczba torysów zaczyna dochodzić do wniosku, że nie da się uniknąć drugiego referendum, które miałoby powstrzymać "brudny brexit". Z sondaży wynika, że ponowne głosowanie poparłoby aż 52% Brytyjczyków. Ponieważ ponowne referendum popiera większość laburzystów, można założyć, że za takim rozwiązaniem jest większość brytyjskiego parlamentu.
- To byłoby niesłychane upokorzenie dla Wielkiej Brytanii. Przekonanie Brytyjczyków o tym, że są niezłomni i mogą iść przeciwko wszystkim, zawsze odkrywało tam ważną rolę - ocenia Aleksander Smolar.
Dodaje, że zorganizowanie kolejnego referendum byłoby skomplikowane, a czasu na organizację jest bardzo mało.
- Czego od Wielkiej Brytanii chcą Tusk, Junker, Macron i Merkel? - pytała prowadząca audycję Dominika Wielowieyska.
- "Czystego rozwodu". Zależy im, żeby nie dopuścić do sytuacji, w której UK zachowuje przywileje kraju członkowskiego, ale nie ponosi kosztów - tłumaczył prof Smolar. - Jeżeli UK chce korzystać ze wspólnego ryku, to nie może zamykać granic przed obywatelami z państw członkowskich - dodał.