Co mają robić osoby, które czują się wykorzystywane? Pracownicy kontra pracodawcy w fabryce Volkswagena
O warunkach pracy w fabryce Volskswagena mówił w TOK FM Marek Duniec ze związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza.
Sprzeciwiają się oni - jak twierdzą - "nadgodzinom, natłokowi wyniszczającej fizycznie i psychicznie pracy i niejasnym zasadom przyznawania podwyżek".
Czytaj też: "Lekarze poznają pracowników Amazona po stopach. Są często owrzodzone, mają rany otwarte"
Inicjatywa Pracownicza została założona przez pracownika Volswagena, który został zwolniony po tym, jak skrytykował warunki pracy w firmie w facebookowym wpisie. W tym samym wpisie zapowiedział... założenie związku zawodowego.
W sierpniu tego roku sąd apelacyjny orzekł, że zwolnienie nie było zgodne z prawem.
Nieskuteczne kontrole?
Gościem audycji Grzegorza Sroczyńskiego był również Zbigniew Żurek z Business Centre Club. Jego zdaniem, przypadki ewentualnych nadużyć ze strony pracodawcy należy zgłaszać do Państwowej Inspekcji Pracy.
- Z doświadczenia wiem, że to nie jest skuteczne - oponował Duniec. Przekonywał, że kontrole kończą się najwyżej bardzo niskimi karami finansowymi, które firmy wpisują sobie w koszty. - W ten sposób ucinają temat - przekonywał.
- Taki mandat to koszt mydła w łazienkach w całej firmie - wtórował mu Sroczyński.
Zbigniew Żurek nie zgodził się z taką oceną sytuacji. Przypomniał, że zdarzają się też kary w wysokości 30 tys. zł. - System mandatowy to jedna strona, ale pracodawca może też odpowiadać przed prokuratorem - dodał.
Podkreślał, że “po ludzku” rozumie żal pracowników, ale oceniając sytuację, należy się skupić na pytaniu, czy pracodawca złamał prawo.
Przekonywał też, że w relacji związek zawodowy - pracodawca, potrzebna jest spokojna wymiana poglądów i wzajemne zrozumienie.
Żurek przedstawiając perspektywę pracodawcy, przypomniał, że chodzi o produkowanie możliwie dobrego produktu za możliwie niską cenę - a w niej uwzględnione są też koszty pracownika.