Żona Borysa Budki na liście Koalicji Obywatelskiej. "Musimy zagwarantować, że po wyborach ludzie nie odejdą"
O sprawie informowały m.in. lokalne śląskie media, według których, na wniosek posła Borysa Budki i posłanki Marty Golbik doszło do zmiany na liście Koalicji Obywatelskiej w Gliwicach. Z list usunięto wieloletnich radnych PO: Kajetana Gorniga i Dominika Dragona, a w ich miejsce pojawiła się m.in. współpracowniczka marszałka Wojciecha Saługi, żona posła Budki - Katarzyna Kuczyńska-Budka.
Borys Budka pytany o tę sprawę zaznaczył, że początkowo powstała lista, która została przyjęta na poziomie lokalnym. Ale jej ostateczny kształt, zgodnie z prawem, ustalił zarząd krajowy. - Musimy zagwarantować, że po wyborach nie okaże się, że znaczna część tych osób nie będzie w klubie Koalicji Obywatelskiej, bo chce realizować własne ambicje - mówił polityk.
Odnosząc się do rekomendacji dla swojej żony, podkreślił, że te same struktury lokalne rekomendowały ją jednomyślnie jako kandydatkę do sejmiku wojewódzkiego. - Szef regionu poprosił, by zasiliła listy w Gliwicach, gdzie mieszka i gdzie swoje blisko 15-letnie doświadczenie samorządowe może wykorzystać - przekonywał. Tłumaczył również, na czym polegały animozje, które zdecydował się przeciąć zarząd krajowy.
- Niektórzy lokalni działacze nie mogli zrozumieć, że porozumienie z Nowoczesną jest koniecznością. Jeżeli ktoś chce wywrócić to, co się próbuje zbudować w skali Polski i patrzy się tylko na lokalne animozje albo konflikty sprzed 10 lat, w takich sytuacjach nasz regulamin przewiduje konieczność ingerencji - argumentował polityk PO.
Piotr Kraśko rozmawiał z Borysem Budką również o:
- "taśmie Morawieckiego" i tym, w czyich rękach może pozostawać
- sześciopaku Schetyny.
Sprawa dla PKW?
W poniedziałek poseł PiS Waldemar Buda zapowiedział, że zwróci się do Państwowej Komisji Wyborczej z wnioskiem o wyjaśnienie, czy przy zamianie osób na listach Koalicji Obywatelskiej w Gliwicach nie doszło do złamania biernego prawa wyborczego m.in. przez zebranie przez usuniętych kandydatów, wymaganej listy podpisów.
Borys Budka odpowiadał jednak wówczas, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem, a podpisy zostały zebrane na nowo, "nikt nie wykorzystał żadnego podpisu zebranego przez osoby, które nie znalazły się na listach wyborczych".
DOSTĘP PREMIUM
- Egzorcyści przywiązali ją do łóżka, namaszczali krocze i okaleczali krzyżem. Tortury w piwnicach kościołów
- "Hurtowe kupowanie poparcia". PiS wybrał rozdawanie laptopów, ale dosypać pieniędzy na leczenie dzieci nie chce
- Hospicjum to szansa
- Wtargnął do auta, odgryzł kobiecie kawałek ucha i uciekł jej samochodem
- "Bal na Titanicu". 700 tys. dla telewizji Rydzyka, 15 mln na nagrody dla kierownictwa resortu finansów
- Trudne warunki na szlakach turystycznych w Beskidach. "W wyższych partiach gór widoczność jest ograniczona do 50 m"
- Bloomberg: Putin planuje nową ofensywę. Może się zacząć w lutym lub w marcu
- Nagrody dla dziennikarzy TOK FM. Poznaliśmy laureatów konkursu "Dziennikarz Medyczny Roku 2022"
- Atak terrorystyczny w Jerozolimie. Liczba ofiar rośnie
- "Spisana kulfonami" poprawka Suskiego zahamuje polską energetykę wiatrową? "Widać, że szatani cały czas działają"