Pojedź na dożynki z premierem - w nagrodę dzień wolny! Niecodzienna promocja od wojewody lubelskiego

Wojewoda lubelski proponował swoim urzędnikom wyjazd na dożynki z udziałem premiera. Chętni mogli za to odebrać sobie dzień wolny - ustaliło TOK FM.

O sprawie poinformowali nas pracownicy Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie. Jak wynika z naszych informacji, do poszczególnych sekretariatów urzędu trafiła oficjalna informacja o tym, że tworzone są listy chętnych na wyjazd na spotkanie z premierem Mateuszem Morawieckim do Wąwolnicy. Chodziło o Pierwsze Ogólnopolskie Święto "Wdzięczni polskiej wsi", organizowane - jak informowało Centrum Informacyjne Rządu - w roku 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości.

W niedzielę 23 września na ogromnym polu przy Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej odbyło się spotkanie rolników z politykami PiS. Oprócz premiera byli m.in.: minister rolnictwa Jan Ardanowski, rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska czy Antoni Macierewicz. Spotkanie mogłoby przypominać dożynki, gdyby nie fakt, że do tej pory były one organizowane przez samorządy, a nie - jak spotkanie w Wąwolnicy - przez przedstawicieli rządu. 

 


 
Wcześniej jednak w urzędzie oficjalnie organizowano wyjazd grupowy do Wąwolnicy. - Było wprost powiedziane, że możemy być tam wolontariuszami, pomagać w organizacji, albo też po prostu pojechać, by zobaczyć - opowiada nam jedna z osób z urzędu. Inna dodaje, że oficjalnie nikt nikogo do niczego nie zmuszał, ale nieoficjalnie były sugestie, że wojewodzie bardzo zależy na obecności większej grupy urzędników. Ostatecznie - jak mówią nasi rozmówcy - zgłosiło się ok. 60 osób.

Dożynki z premierem za wolne

- Od razu było powiedziane, że jak się pojedzie, to będzie sobie można odebrać dzień wolny - mówi nam jeden z pracowników. Potwierdzają to też inni.

Informację o wyjeździe potwierdziły nam szefowe dwóch działających w Urzędzie Wojewódzkim związków zawodowych. Ani Dorota Szulecka ze związku "Spinacz", ani Aleksandra Borys z OPZZ nie widzą jednak w organizacji wyjazdu do Wąwolnicy niczego niestosownego, choć same na nim nie były.

- Biuro organizacji wystosowało do pracowników pismo, oficjalne, z zaproszeniem do obsługi i do uczestnictwa w Święcie Plonów w Wąwolnicy. Zgłaszały się osoby, które chciały wziąć w tym udział - powiedziała nam Dorota Szulecka. Jak dodała, o szczegóły przekazano na spotkaniu informacyjnym. - Z mojego wydziału zgłosiły się dwie osoby. Wiem, że mogły sobie potem odebrać dzień wolny - przyznała z kolei Aleksandra Borys.  

"Wszyscy pojechali dobrowolnie"

Rzecznik wojewody Radosław Brzózka twierdzi, że Biuro Organizacji Kadr i Budżetu Urzędu Wojewódzkiego posiada jedynie informację o liczbie osób zgłoszonych jako wolontariusze do wsparcia organizacyjnego. - Było to 45 osób, natomiast 4 pracowników brało udział w uroczystościach nie w charakterze wsparcia organizacyjno-technicznego. Biuro nie dysponuje wiedzą, ile osób pojechało ostatecznie - przekazał nam Brzózka.

Rzecznik wojewody tłumaczył, że wolontariusze byli potrzebni, bo Święto Polskiej Wsi było przygotowywane przez wojewodę i Urząd Wojewódzki. - Jedną z próśb wystosowanych ze strony Kancelarii Prezesa Rady Ministrów było, aby zorganizować grupę osób wykonujących zadania organizacyjne, m.in. związane z kierowaniem ruchem osób znajdujących się na placu, bądź idących w kierunku placu od strony parkingu, udzielaniem informacji czy wskazywaniem wydzielonych miejsc siedzących przedstawicielom środowisk wiejskich. Udział każdego z pracowników był całkowicie dobrowolny - przekazał nam rzecznik wojewody. Jak dodał, wolontariuszy przewieziono do Wąwolnicy sprzed urzędu wynajętym autokarem.

Potwierdził też, że ci, którzy pomagali przy organizacji spotkania, rzeczywiście mogli odebrać z tego tytułu czas wolny. - Szczegółowe dane odnośnie odbioru wolnego przez pracowników znajdują się w poszczególnych wydziałach - dodał Radosław Brzózka.

Jedna z kobiet, która się z nami skontaktowała, nie ma wątpliwości: wydarzenie miało podtekst polityczny. - Urzędnicy na spotkaniu z premierem mieli robić za tłum. Po prostu. Nie ma co owijać w bawełnę. Pracuję jako urzędnik długo, ale takiego czegoś wcześniej nie było - dodaje.

TOK FM PREMIUM