Gostynin wyjęty spod prawa? Rządzi się własnymi regulacjami. "Stamtąd nikt nigdy nie wyszedł"
Ośrodek w Gostyninie to zakład zamknięty. Miały do niego trafiać osoby, które odbyły już karę więzienia, ale ponieważ w opinii sądu cały czas stanowiły zagrożenie dla społeczeństwa, nie mogły zostać wypuszczone na wolność.
Jak tłumaczyła w TOK FM Jolanta Nowakowska, główna specjalistka w zespole ds. wykonywania kar w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, placówka powstała w 2013 roku, kiedy zbliżał się czas opuszczenia więzienia przez seryjnego mordercę i przestępcę seksualnego, Mariusza Trynkiewicza. Stał się on jedną z pierwszych osadzonych tam osób i pozostaje w ośrodku do dzisiaj.
- Pomyślano wtedy również, że za chwilę wiele osób, które zostały skazane na karę śmierci zamienioną na karę 25 lat pozbawienia wolności (w wyniku amnestii przeprowadzonej w 1989 roku), opuści mury zakładów karnych. I coś trzeba z tym zrobić, ponieważ wiele z nich stanowi nadal bardzo poważne zagrożenie dla społeczeństwa - przypominała historię ośrodka uczestniczka programu "Analizy".
Początkowo w ośrodku miało być osadzonych 18 osób. Z czasem przystosowano go do 60 mieszkańców. Obecnie jest jednak przepełniony - przebywa w nim już 61 osób.
Miała być w nim również zapewniona terapia, która, przynajmniej w teorii, mogłaby pomóc osadzonym wrócić do życia w społeczeństwie.
- To są pacjenci zaburzeni, którzy przebywają w warunkach przeludnienia. W pokojach, w których miały być dwie osoby, teraz przebywa osiem-dziesięć. To są osoby praktycznie cały czas zamknięte. One są w całkowitej izolacji i pod stałą kontrolą: i kamer, i pracowników. To są warunki też trudne dla personelu - tłumaczyła.
Gostynin. Osadzeni szukają pomocy
Temat ośrodka w Gostyninie niedawno powrócił ze względu na tekst karnistki, prof. Moniki Płatek w portalu OKO.Press. Osadzeni zaczęli pisać do niej listy z prośbą o pomoc. Twierdzili w nich, że placówka bardziej przypomina obóz koncentracyjny niż zakład leczniczy.
Zdaniem Jolanty Nowakowskiej wiele rzeczy w funkcjonowaniu ośrodka wymaga zmiany.
Specjalistka zaznaczyła, że według przepisów powinny tam trafiać osoby stwarzające zagrożenie dla społeczeństwa i odbywające karę pozbawienia wolności w systemie terapeutycznym. - Są to osoby objęte terapią w zakładzie karnym. Muszą być u nich stwierdzone zaburzenia: upośledzenie umysłowe, zaburzenia osobowości lub zaburzenia seksualne - podkreśliła.
W opinii RPO w Gostyninie przebywają jednak trzy osoby, które nie powinny się tam znaleźć, ponieważ zmagają się z chorobą psychiczną. - Powinny być zatem skierowane do szpitala psychiatrycznego, a nie na leczenie terapeutyczne - podkreśliła Nowakowska.
Gostynin. Jak można zmienić warunki życia osadzonych?
Ośrodek w Gostyninie został powołany do życia ustawą przygotowaną przez resort sprawiedliwości, wówczas zarządzany przez Jarosława Gowina.
Zdaniem prof. Płatek złamała ona cztery fundamenty prawa karnego i państwa prawa: nie można być dwa razy ukaranym za to samo, prawo nie działa wstecz, nie ma kary bez [przepisu] prawa, zakaz stosowania środków surowszych, niż przewidywała ustawa w trakcie orzekania o winie.
Jolanta Nowakowska podkreśliła w programie "Analizy", że wymaga ona zmiany.
- Rzecznik Praw Obywatelskich monituje trudną sytuację w Gostyninie od czterech lat. Generalny postulat jest taki, że ustawa wymaga gruntownej nowelizacji - mówiła specjalistka oraz dodała: - Dopóki nie zostaną w niej określone m.in. prawa i obowiązki pacjentów oraz ograniczenia tych praw, to sytuacja będzie nierozwiązana.
Zaznaczyła, że "życie w ośrodku reguluje dyrektor wewnętrznymi regulacjami, które nie mają podstawy prawnej".
- Dyrektor na pewno dostrzega obecność osób, które nie powinny tam być ze względu na swoją chorobę psychiczną - podkreśliła Nowakowska, przypominając, że interweniował w sprawie osadzonej w Gostyninie chorej psychicznie kobiety.
- Myślę, że jest w trudnej sytuacji, ponieważ jeśli ustawa nie reguluje praw i ograniczeń, to musi to czynić sam. Myślę jednak, że może należałoby zmienić relacje między personelem a pacjentami. Może więcej należałoby rozmawiać na temat trudności - stwierdziła ekspertka, dodając, że jej zdaniem warunki panujące obecnie w ośrodku nie sprzyjają leczeniu ani prowadzeniu terapii.
Gostynin. Czy osadzeni mają szanse na wyjście z ośrodka?
Co sześć miesięcy następuje ocena osadzonych. Sprawdza się, czy są przesłanki do dalszego pobytu w Gostyninie. Ale jak podkreśliła Nowakowska, "nikt jeszcze nie wyszedł".
- W przypadku pięciu osób dyrektor składał już wnioski o zwolnienie, ale sąd się nie zgodził - zaznaczyła. - Wielu z nich to zbrodniarze, osoby, które popełniły okropne czyny, ale w państwie prawa, w państwie demokratycznym, nie możemy traktować tych osób z naruszeniem ich praw - przypomniała Nowakowska, nie potrafiła jednak odpowiedzieć na pytanie, co należy zmienić, aby naprawić tę sytuację.
- Powinniśmy o tym rozmawiać, żeby może również uwrażliwić sąd, sędziów, którzy rozpatrują takie sprawy. Rzecznikowi Praw Obywatelskich nie pozostaje nic innego, jak cały czas nawoływać do ministra sprawiedliwości i ministra zdrowia. Skierowaliśmy również pismo do Senatu, żeby pokazywać tę sytuację i mamy nadzieję, ze przyjdzie taki czas, że ta sytuacja się rozwiąże - podkreśliła rozmówczyni "Analiz".
- Osób przybywa, więc albo będzie trzeba rozbudować za chwilę ośrodek, albo pożegnać się z koncepcją, że jest to miejsce leczenia i uznać, ze powstał w Polsce pierwszy obóz typu koncentracyjnego - stwierdziła prowadząca program Agata Kowalska.
- Myślę, że taka jest puenta. Musimy zastanowić się nad koncepcją życia takich osób. Jak chcemy zorganizować im życie, bo mogą to być osoby, które do końca życia spędzą tam swój czas - podsumowała specjalistka.
Chcesz wiedzieć więcej? Posłuchaj!
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Spór o religię w lubelskim liceum. "Mamy się tłumaczyć?". Rodzice oburzeni, dyrekcja dementuje
-
Marsz Miliona Serc osłabi Trzecią Drogę? "Największe zagrożenie dla obecnej opozycji"
-
Marsz Miliona Serc mają zobaczyć dwie grupy wyborców. "Komunikaty są precyzyjnie adresowane"
-
Wyborcy Trzeciej Drogi popierają decyzję liderów o braku udziału w Marszu Miliona Serc. "To mnie przekonało"
- Marsz Miliona Serc bez liderów Trzeciej Drogi. "To nie musi być błąd"
- "Bezpardonowy roast Tuska". Konwencja PiS i spot z wulgaryzmami, czyli jak wzbudzić "wstręt, odrazę wobec opozycji"
- Donald Tusk na finał Marszu Miliona Serc z obietnicą i mocnym apelem. "Proszę was na wszystkie świętości"
- "Nie powiem, o co walczymy, tylko o co chodzi". Konwencja PiS bez obietnic i zaskoczeń
- Terlecki z pogardą o Marszu Miliona Serc. "To zabolało" - usłyszał reporter TOK FM od uczestników