W Warszawie brakuje ponad 1,5 tys. nauczycieli. "Szkoła nie jest konkurencyjnym pracodawcą"
Prenumerata cyfrowa TOK FM i Wyborcza.pl - pierwszy taki dwupak! Do kupienia prosto i wygodnie, a do tego 50% taniej. Sprawdź szczegóły >>>
Stołeczny ratusz alarmuje, że w Warszawie brakuje ponad 1,5 tys. nauczycieli.
Najtrudniejsza sytuacja jest w podstawówkach, gdzie powinno ich być więcej o ponad tysiąc - głównie matematyków, anglistów, polonistów, ale także osób do opieki w szkolnych świetlicach i nauczycieli wspomagających dzieci wymagające specjalnego kształcenia.
- To tylko jeden ze skutków nieprzemyślanej "deformy" oświaty - mówił wiceprezydent Warszawy Włodzimierz Paszyński. Dodał, że nauczyciele są "ściągani do pracy na różne sposoby": - Tworzymy system zachęt, ale to są działania, które w sytuacji dramatycznie rozwijającej się nie przyniosą efektów w ciągu tygodni czy miesięcy.
Czytaj też: Min. Zalewska przekonuje, że nauczyciele nie mają powodów do protestu. I wylicza, o ile wzrosły płace
Nauczyciele szukają lepiej płatnych posad
Zdaniem Reginy Lewkowicz, dyrektorki warszawskiego liceum im. Stanisława Staszica, "szkoła nie jest konkurencyjnym pracodawcą".
- Jeżeli wypali się już zapał, który ma większość nauczycieli i sprawia, że pracują bez względu na to, jakie są pensje, to zaczynają szukać takiej pracy, dzięki której mogą utrzymać rodzinę na odpowiednim poziomie i odchodzą. Niestety straciłam w ten sposób dobrych nauczycieli fizyki, matematyki i informatyki - tłumaczyła Lewkowicz.
Czytaj też: Nauczyciel sprawdzając obecność nie wyczytują imion i nazwisk dzieci. Wszystko przez... RODO
Według danych warszawskiego ratusza w ciągu ostatniego roku z warszawskich gimnazjów odeszło ok. 400 nauczycieli. Część rozpoczęła pracę w placówkach niepublicznych, inni wybrali inny zawód.
Nauczyciele protestowali w Warszawie przed siedzibą resortu edukacji w połowie września. Sprzeciwiali się niskim płacom i niesatysfakcjonującym podwyżkom nauczycielskich wynagrodzeń.