Pracownicy LOT-u strajkują w siedzibie narodowego przewoźnika
Prenumerata cyfrowa TOK FM i Wyborcza.pl - pierwszy taki dwupak! Do kupienia prosto i wygodnie, a do tego 50% taniej. Sprawdź szczegóły >>>
Rozpoczęty dziś rano strajk nie zakłócił kursowania samolotów. Jak informuje reporter TOK FM, ze stołecznego lotniska Chopina odleciały wszystkie zaplanowane samoloty, należące do państwowych linii lotniczych.
Pracownicy protestują w obronie zwolnionej z pracy Moniki Żelazik, szefowej Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego. Jak przekonują w takich przypadkach nie jest wymagane, jak przekonują prawnicy, referendum strajkowe.
- To będzie akcja strajkowa. Niestety dokuczliwa dla pasażerów, ponieważ nie będziemy podejmowali czynności lotniczych. Część samolotów na pewno odleci, a część nie - zapowiada Monika Żelazik, stewardesa i działaczka związkowa, którą zwolniono z pracy.
Stewardesa straciła pracę na początku czerwca, po 25 latach. Miesiąc wcześniej w firmie miał się odbyć strajk. Ostatecznie do protestu nie doszło. Władze przewoźnika wystąpiły do sądu, który uznał, że można mieć wątpliwości co do prawidłowości przeprowadzonego wcześniej referendum.
- Wystarczy mnie przywrócić do pracy, a jutrzejszego strajku nie będzie. I tak przegrają tę sprawę. Jeżeli wolą marnotrawić państwowe pieniądze, to możemy bawić się tak w nieskończoność. W ciągu ostatnich 10 lat nie ma sprawy, którą LOT wygrałby z pracownikiem - mówi Żelazik.
Władze firmy uznają, że jutrzejszy protest jest nielegalny. Rzecznik przewoźnika Adrian Kubicki twierdzi, że przed każdym strajkiem powinno być przeprowadzone referendum. A tego nie było, więc organizatorzy protestu łamią prawo.
LOT nie zamierza odwoływać lotów, ani zmieniać siatki połączeń.
Czytaj też: "Chciwość przesłania rozsądek" - prezes LOT-u w EKG>>>
Strajk pracowników PLL LOT. "To nie sklep spożywczy"
Konflikt w firmie trwa od kwietnia. W sporze chodzi również o to, że zwiększa się liczba pracowników na samozatrudnieniu, do którego są “zachęcani” przez pracodawcę. Związkowcy zarzucają też spółce "pozorność działań w kwestii rozwiązania sporu zbiorowego" i żądają przywrócenia regulaminu płac z 2010 roku, który gwarantuje załodze wyższe wynagrodzenia. LOT wówczas stanął na krawędzi bankructwa i musiał przeprowadzić restrukturyzację.
Czytaj też: Prezes nadużył uprawnień wobec stewardess? "Dałam rządowi czas na reakcję. I nic się nie zdarzyło"
- Nie chodzi o to, aby zrobić pasażerom krzywdę. Chcemy zwrócić uwagę na to, co dzieje się w Locie i na to, jak traktowani są pracownicy. Oczywiście nie ma innej formy strajku, bo to nie jest firma spożywcza, gdzie moglibyśmy zrobić strajk głodowy. Im mniejsze straty dla firmy i naszych pasażerów, tym lepiej - tłumaczy Monika Żelazik.
Obecnie dla LOT-u pracuje ponad 1,3 tys. osób personelu pokładowego (stewardes i stewardów) i 700 pilotów.
-
"Roszczeniowe zetki" rozwścieczyły pracodawców. "Rozwydrzone dzieci, które nie dorosły do pracy"
-
"Bujaj się Andrzej, robimy swoje". "Przetłumaczył" komentarz Kaczyńskiego na "paradę absurdu" Dudy
-
Francja. Atak nożownika. Sześć osób rannych, w tym czworo dzieci. "To tchórzostwo"
-
Iga Świątek wygrała z Beatriz Haddad Maią. Polka w finale French Open
-
Nowy Jork utonął w gęstym dymie. Obrazki niczym z apokaliptycznego filmu
- Ujarzmić kobiece lęki. Czego i z jakiego powodu się boimy?
- "Kanibalizować" partie opozycyjne, czy nie? Symetryści bez ogródek o marszu 4 czerwca
- Abp Marek Jędraszewski w Boże Ciało nie zapomniał o polityce. Było o aborcji i "niektórych partiach"
- ETPC podjął decyzję w sprawie skargi ośmiu kobiet. Oskarżały Polskę o brak dostępu do aborcji
- Komisja Europejska rozpoczęła procedurę naruszeniową w sprawie "lex Tusk". Co dalej?