"Wśród pilotów jest strach, paraliż. Boją się zwolnienia, więc biorą loty". Związkowiec o sytuacji w LOT

Trwający w LOT strajk pracowników dla części pilotów może być sytuacją na tyle stresującą, że ze względów bezpieczeństwa nie powinni oni siadać za sterami - wynika z wypowiedzi Adama Rzeszota ze związków zawodowych pilotów.

Teraz cyfrową prenumeratę Radia TOK FM możesz wykupić we wspólnym pakiecie z Wyborcza.pl. Wszystko na jednym loginie i aż o 50% taniej! Sprawdź szczegóły >>>

Gość TOK FM opowiedział m.in. o poniedziałkowym spotkaniu związkowców z prezesem LOT. - Prezes sprowadził nas podstępem, żeby w sposób niezgodny z prawem próbować wręczyć nam wypowiedzenia i żeby zastraszyć kolejnych pracowników - mówił Adam Rzeszot, szef związku zawodowego pilotów w PLL LOT. 

Czytaj też: Zwolniona szefowa związku zawodowego w LOT: U nas kobiety mają jaja, a panowie stanowiska

Prowadzący negocjacje związkowcy o zwolnieniach dowiedzieli się od strajkujących w poniedziałek, w trakcie trwania rozmów. Wtedy prezes LOT usiłował wręczyć wypowiedzenia również im.

Jak mówił Rzeszot, prezes Milczarski przycisnął go ściany, żeby uniemożliwić mu opuszczenie spotkania. Prawnik związkowców zapowiedział, że ta sytuacja będzie przedmiotem postępowania. Całe zdarzenie zostało nagrane przez związkowców i wysyłane do mediów. Czytaj więcej na ten temat i wysłuchaj fragmentu nagania.

Nie wiadomo dokładnie, ilu pracowników zostało od poniedziałku dyscyplinarnie zwolnionych z pracy. Adam Rzeszot szacuje, że może być to już ok. 75 osób.

Uproszczona procedura strajku

Strajk, który rozpoczął się w czwartek, jest uznawany za prezesa Milczarskiego za nielegalny. Sąd zakazał bowiem jego przeprowadzenia aż do czasu ustalenia, czy przeprowadzone wśród pracowników referendum strajkowe było prawidłowo zorganizowane.

Związkowcy uznali jednak, że mogą strajkować, powołując się na art. 17 ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Zgodnie z nim, jeżeli pracodawca zwolni głównego związkowego negocjatora, procedura organizacji strajku jest uproszczona. A LOT zwolnił dyscyplinarnie szefową Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego Monikę Żelazik.

Związkowcy domagają się przywrócenia do pracy Żelazik, a także osób, które dostały "dyscyplinarki".

Spór części pracowników z zarządem LOT-u sięga 2013 roku, kiedy zmieniono warunki zatrudnienia w firmie. Najmocniej krytykowane są warunki zatrudniania załogi, w tym pilotów, w ramach umów b2b, zamiast na etatach. Obecnie ponad połowa personelu nie jest zatrudniona na umowach o pracę, tylko prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą.

Piloci pod presją

Zdaniem Adama Rzeszota taka forma zatrudnienia powoduje, że za sterami samolotów siadają piloci, którzy mogą nie być dostatecznie wypoczęci, bo nie przysługują im urlopy.

Dodaje, że w obecnej sytuacji, kiedy trwa strajk, piloci zmagają się też z dodatkowym stresem, bo boją się, że stracą pracę albo zostaną uznani za łamistrajków. Według Rzeszota powinni oni ze względów bezpieczeństwa rezygnować z lotów. Jak mówi, pilot ma obowiązek odmówić lotu nawet z bardziej błahego powodu, np. przeziębienia.

- Wśród personelu latającego jest strach, paraliż. Piloci boją się, że będą zwolnieni, więc wykonują loty. Zgodnie z prawem i przepisami lotniczymi osoba, która nie jest predysponowana do wykonania czynności lotniczych, powinna je przerwać - przekonywał.

Adam Rzeszot zdradził też, że część pilotów oddaje związkowi swoje wynagrodzenie za lot i podkreśla, że decyduje się na pracę ze względu na pasażerów.

Na temat bezpieczeństwa pasażerów Adam Rzeszot wypowiadał się już wcześniej i spotkały go z tego powodu konsekwencje.

- Zostałem ukarany naganą za, jak to określił członek zarządu, “szkalowanie linii lotniczych”. Było to na spotkaniu Rady Dialogu Społecznego. Tam takie rzeczy powinno się omawiać i szukać rozwiązań, żeby problemy, które się omawia, ustąpiły - argumentował.  

Obecnie ponad połowa personelu LOT nie jest zatrudniona na umowach o pracę, tylko prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą.

Pora szukać nowych przychodów?

- Zarządowi LOT udało się skonsolidować pracowników przeciwko sobie, poparcie dla strajku wzrosło - tak wydarzenia ostatnich dni komentował w TOK FM Dominik Sipiński z Polityki Insight.

W jego ocenie, załogę LOTU należałoby traktować jako pracowników tej firmy, a nie jako jednoosobowe działalności gospodarcze, a LOT powinno być stać na zatrudnienie pracowników na etatach. Dodał, że firma powinna ich traktować jako inwestycję, a nie sposób na szukanie oszczędności.

- Lot jest rentowną firmą, ale w stopniu wysoce niezadowalającym szuka przychodów, tam gdzie ich jak dotąd nie ma, czyli sprzedaży usług dodatkowych, cyfryzacji, rozwijaniu firmy w kierunku IT - stwierdził.

TOK FM PREMIUM