Akcja "Znicz" w cieniu protestu policjantów. Coraz więcej funkcjonariuszy na L4

- Około 1500 policjantów w Łódzkiem poszło na L4 od wtorku, 30 października, czyli od rozpoczęcia policyjnej akcji "Znicz" - informuje Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi.

Prenumerata cyfrowa TOK FM i Wyborcza.pl - pierwszy taki dwupak! Do kupienia prosto i wygodnie, a do tego 50% taniej. Sprawdź szczegóły >>> 

Sytuacja jest dynamiczna - mówi rzecznik łódzkiej komendy Joanna Kącka - i zapewnia jednocześnie. 

- Monitorujemy liczbę zwolnień lekarskich, które sukcesywnie napływają. Dostosowujemy służbę do sił i środków, które pozostają do dyspozycji różnych komend powiatowych i miejskich - tłumaczy. 

Tymczasem, jak mówi szef regionalnych struktur związku policjantów, taka sytuacja poważnie utrudnia zabezpieczenie cmentarzy i dróg w związku z akcją "Znicz".

- Nie wiem, jak to się rozwinie na kraj, ale z dużą troską przyglądamy się sytuacji - wyjaśnia Krzysztof Balcer. 

Czytaj także: Szef NSZZ Policjantów: Politycy z różnych obozów usiłują zrobić z nas policję polityczną

"Zachowana zostanie ciągłość służby"

- Jestem przekonany, że mimo trwającego protestu i zwolnień lekarskich zostanie zachowana ciągłość służby – zapewniał z kolei kilka dni temu insp. Mariusz Ciarka z Komendy Głównej Policji.

Podinsp. Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego KGP zaznaczył, że policja ma zaplanowane siły na akcję "Znicz". - Nawet jeśli wydarzy się tak, że część policjantów się rozchoruje, to uzupełnimy te braki policjantami, którzy będą dostępni (...). Są dyżury domowe. Czasem jest tak, że policjant musi opuścić dom i wrócić do służby, żeby zastąpić kolegę - powiedział.

Kobryś wyjaśnił, że pomoc w pilnowaniu bezpieczeństwa na drogach zapewnią policji inne służby m.in. żandarmeria wojskowa i straż miejska. - Współpracują z nami co roku - poinformował.

Czytaj też: "Ten zawód kompletnie przestał być atrakcyjny". Policjanci chcą nie tylko podwyżek>>>

Policjanci chorują, bo są przemęczeni

Do sytuacji związanej ze zwolnieniami odniósł się także przewodniczący NSZZ Policjantów, Rafał Jankowski. - Policjantów jest coraz mniej, są przemęczeni, chorzy. Nic dziwnego, że postanowili się leczyć. W normalnej sytuacji, gdyby państwo dbało o służby mundurowe, policjanci wzięliby pewnie garść tabletek i mimo przeziębienia czy choroby stawili się tego dnia do służby. Ale nikt nie będzie się poświęcał, będąc lekceważonym. Myślę, że to zaważyło na decyzjach funkcjonariuszy - stwierdził Jankowski.

Czytaj także: Premier nie chce się spotkać z policjantami? Guz: Jedziemy do Warszawy, jedziemy po swoje!

Przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów odniósł się także do pojawiających się w mediach zarzutów, że liczne zwolnienia lekarskie funkcjonariuszy będą miały wpływ na poziom bezpieczeństwa.

- Nie można nas tym obciążać. Za bezpieczeństwo odpowiada minister spraw wewnętrznych i komendant główny policji. Policjanci są ludźmi, którzy egzekwują prawo, nie naginają go. Każdy, kto skorzystał ze zwolnienia lekarskiego, podjął taką decyzję sam i musiał mieć ku temu podstawy. U nas nie występuje coś takiego jak "lewe L4", nie ma o tym mowy - podkreślił Jankowski.

Warto przypomnieć, że protest służb mundurowych bezpośredni wpływ na wpływy do budżetu. Bo policjanci z drogówki wypisują mniej mandatów. Tylko w lipcu wypisali ich pół miliona mniej.

Akcja "Znicz" potrwa do niedzieli. W tym czasie na drogi ma wyjechać nawet 5,7 tys. policjantów z drogówki. Najwięcej patroli będzie na trasach wyjazdowych z dużych miast oraz w pobliżu cmentarzy. W trakcie kontroli policjanci sprawdzą nie tylko stan techniczny samochodów, ale także trzeźwość kierowców.  

"Stanowisko komendanta głównego policji powinno być kadencyjne" - uważa związkowiec NSZZ Policjantów

TOK FM PREMIUM