"Arogancja i agresja nie zastąpią wnikliwości i kultury". Przesłuchanie Tuska pod znakiem starć z posłami PiS

- Nie uczestniczę w quizie. Pani poseł ma do dyspozycji pełną dokumentację - tak Donald Tusk odpowiadał na pytania Małgorzaty Wassermann. Szefowa komisji ds. Amber Gold zaczęła od sprawdzania wiedzy byłego premiera, na temat kompetencji szefa rządu.

Radio TOK FM i Wyborcza.pl teraz w jednym pakiecie - wygodniej i aż o 50% taniej. Takiej oferty nie było jeszcze nigdy!

Małgorzata Wassermann od razu wzięła sprawy w swoje ręce. Informując świadka o tym, że przysługuje mu prawo do tzw. swobodnej wypowiedzi, stwierdziła: "Oczywiście może pan skorzystać z tego prawa w taki sposób, że zaatakuje pan rząd, zaatakuje pan Prawo i Sprawiedliwość. Mieliśmy już z tym do czynienia. Ja liczę na to, że pan premier przyszedł tutaj wyjaśnić sprawę, że pan premier potrafi jeszcze wczuć się w sytuację ludzi skrzywdzonych, ubogich, ludzi, których ta afera pozbawiła środków do końca życia".

Donald Tusk po tym wystąpieniu zrezygnował z prawa do wypowiedzi. Jak stwierdził, bo to szefowa komisji wygłosiła "swoiste oświadczenie".

Szefowa komisji nie pozwoliła też posłom opozycji na złożenie wniosku formalnego, tylko sama zaczęła zadawać pytania Donaldowi Tuskowi. Pytała byłego premiera o to, kto szefował Komisji Nadzoru Finansowego oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Nie ustępowała, kiedy były premier odsyłał Wassermann do dokumentacji zgromadzonej przez komisję śledczą. - Ale czy pan premier wie? - powtarzała.

- Nie uczestniczę, jak sądzę, w quizie i wydaje mi się, że pani poseł ma do dyspozycji pełną dokumentację, w tym ustawy, które opisują zakres odpowiedzialności poszczególnych organów - odpowiedział Donald Tusk.

- Panie premierze, czy pan o tym wiedział, sprawując funkcję premiera? - zapytała Wassermann po tym, jak odczytała z ustawy, że to premier sprawuje nadzór nad UOKiK.

- Wydaje się, że to pytanie jest nie tylko nieuzasadnione, ale też niestosowne - odpowiedział Donald Tusk.

Były premier występuje przed komisją bez swojego pełnomocnika. Roman Giertych komentuje za to wydarzenia na Twitterze. Kiedy szefowa komisji wypytywała o zwierzchnictwo nad KNF i UOKiK, napisał: M. Wasserman pyta świadka o zapisy ustaw. Na naukę ustaw był czas na aplikacji.

Przesłuchanie Tuska ws. Amber Gold - pytania o odczucia

Wassermann często pytała też Tuska o odczucia, dotyczące działań jego rządu w sprawie Amber Gold. "Szefowa komisji Amber Gold pyta świadka Jak pan się czuje?. Świadka pyta się o fakty, a nie odczucia. Kolejne niedouczenie poseł Wasserman" - komentował Giertych.

Po Małgorzacie Wasserman pytania zadawał Jarosław Krajewski. Pełnomocnik Donalda Tuska zwrócił uwagę na agresywne zachowanie posłów PiS. "Niebywała agresja członków Komisji wobec świadka. Jakaś zbiorowa trauma u członków PiS?" - pytał Giertych.

- Muszę powiedzieć, że arogancja i agresja nie zastąpią wnikliwości i kultury przeprowadzania przesłuchania - mówił do posłów PiS Donald Tusk.

Kiedy temperatura przesłuchania rosła, były premier nie omieszkał przypomnieć o wyborczej porażce przewodniczącej Wassermann. - Pani poseł, staram się być spokojny, pani szósty raz sugeruje, że jestem zdenerwowany. Znam tę technikę. Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że rozumiem pani zły nastrój, ale nie powinien on wpływać na przebieg dzisiejszego postępowania - stwierdził.

Wassermann, przypomnijmy, poległa w wyborczym starciu z Jackiem Majchrowskim, o fotel prezydenta Krakowa.

Po kolejnym pytaniu o odczucia, Tusk stwierdził, że czuje się skrępowany takim prowadzeniem przesłuchania. - Ja nie przyszedłem do lekarza - odparował. 

Zakaz zajmowania się synem Tuska?

Donald Tusk zeznał, że nie wiedział o zakazie zajmowania się ABW jego synem Michałem Tuskiem. Podkreślił, że nie ma przekonania, że to prawda.

Członek komisji Jarosław Krajewski odtworzył zeznania świadka nr 6, który mówił: "zostałem poinformowany, że postępowanie dotyczące pana Michała Tuska jest wyłączone. Prowadzi to prokuratura. Dostałem wprost polecenie, że prokuratura sobie nie życzy, żeby w tym zakresie prowadzić jakiekolwiek czynności operacyjne. Zostało mi powiedziane, że jeżeli będziemy się tym zajmować, dostaniemy zarzuty za utrudnienie śledztwa".

- Z całą pewnością nie mam z tym nic wspólnego - stwierdził Tusk. - Nie znam tej sprawy, wydaje mi się nieprawdopodobna, ja nie mam z tym nic wspólnego - oświadczył. Dodał, że w jego "oczywistym interesie" było to, żeby "sprawę mojego syna od początku do końca wyjaśnić w każdym najdrobniejszym szczególe".

"Syn jest człowiekiem samodzielnym"

Jarosław Krajewski z PiS zapytał Donalda Tuska, kiedy uzyskał on informację, że w materiałach operacyjnych ABW pojawia się osoba jego syna, Michała, jako współpracownika OLT Express.

- Ja chyba nie miałem dostępu do takich materiałów - odpowiedział Tusk. Dopytywany, kiedy został poinformowany o współpracy syna z OLT Express, Tusk powiedział: "Poinformował mnie syn poprzez wywiad w gazecie, jak państwo pamiętacie". Dodał, że wywiad ten, zawierający - jak mówił - "pełną informację na temat" - został opublikowany w "Gazecie Wyborczej", kiedy on sam przebywał służbowo za granicą.

- Kiedy rozmawiałem z synem, miałem świadomość w marcu, że ma zamiar i chciałby (podjąć współpracę), a w czerwcu, że jakiś charakter współpracy - nie pracę etatową, ale współpracy z OLT w związku z pracą na lotnisku podjął, więc to było moje źródło informacji - mówił Tusk. Dodał, że ABW nie przedstawiła mu w tamtym czasie raportu czy informacji dot. jego syna.

Premier był dopytywany przez zasiadającego w komisji Tomasza Rzymkowskiego z Kukiz'15, czy rozmawiał z synem (od listopada do lutego 2012 r.) na temat jego pracy w OLT.

- Proszę to traktować tylko jako założenie. Mówię to z najlepszą wolą, jeśli rozmawialiśmy o tym, pojawił się ten wątek przed marcem to na pewno mu to odradzałem. Pamiętam lepiej moją relację jaką wygłosiłem o wiele później, że kiedy pojawiła się po raz pierwszy taka możliwość czy sugestia, że mój syn będzie współpracował z tymi liniami lotniczymi, to ja miałem złe przeczucia, związane były z takim odorem, z taką co najmniej dwuznacznością - mówił Tusk. Jak dodał, gdy pojawiał się temat zmiany pracy syna, "był najdelikatniej mówiąc sceptyczny".

Przed komisją ds. Amber Gold o GetBack

Donald Tusk kilkukrotnie nawiązywał do sprawy GetBack, spółki zajmującej się zarządzaniem wierzytelnościami. Wiosną ubiegłego roku notowania spółki zostały zawieszone, kiedy poinformowała ona, że rozmawia o otrzymaniu finansowania od PKO BP i PFR, a obie te instytucje zaprzeczyły tym doniesieniom. 

- Gdyby przyjąć logikę stosowaną przez sejmową komisję śledczą ds. Amber Gold w sprawie GetBacku premier Mateusz Morawiecki i jego ojciec powinni być przesłuchani, skazani i spaleni na stosie - stwierdził Tusk, nawiązując m.in. do pojawiania się w kontekście afery GetBack nazwiska zarówno Mateusza, jak i Kornela Morawieckich. Do szefa rządu pisał Konrad K., były już prezes spółki, zaś ojciec premiera starał się zainteresować sprawą upadającej spółki kręgi rządowe. 

"Wolałbym wiedzieć o zagrożeniach wobec mojego syna"

Rzymkowski, kontynuując wątek współpracy Michała Tuska z OLT Express ocenił, że podległe szefowi rządu służby "nie wykonały swoich zadań".

- Panie pośle, to jest dokładnie problem, który domaga się wyjaśnienia. Ja akurat tutaj nie mogę wiele pomóc, bo oczywiście wolałbym żeby służby poinformowały mnie o zagrożeniach dotyczących mojego syna - odparł Tusk.

Tusk wskazał, że jego zdaniem należałoby zdecydować się na jakąś tezę. - To znaczy, czy mój syn został wynajęty, żeby nieświadomie chronić ten interes Marcina P. (szefa Amber Gold), ale wtedy wydaje się rzeczą oczywistą, byłoby to powszechnie znanym faktem - mówił dalej Tusk.

Rzymkowski nawiązał do wcześniejszych zeznań funkcjonariuszy ABW, którzy zeznali przed komisją, że dopiero w sierpniu 2012 r. dowiedzieli się o tym iż Michał Tusk "wpadł w orbitę bardzo niebezpiecznego środowiska, co zagrażało realnie bezpieczeństwu państwa".

- Nie wydaje mi się żeby miały jakikolwiek powód, aby to zataić przede mną, znaczy zataić własną ocenę tego faktu, ponieważ fakt, że mój syn pracuje na lotnisku i współpracuje z OLT nie był ani faktem powszechnie znanym, ani tajnym - odpowiedział były premier.

Tusk zwrócił ponadto uwagę, że kiedy jego syn podjął pracę na lotnisku w Gdańsku i współpracę z OLT Express były one "przedsięwzięciami z punktu widzenia prawa legalnymi". - Mój syn jest człowiekiem bardzo samodzielnym i zasadniczym jeśli chodzi o kierowanie się własnymi opiniami i ocenami. Dopóki nie było jednoznacznego stwierdzenia, że mamy do czynienia z przestępczym procederem on też nie widział powodu żeby to było jakąś szczególną sensacją - mówił Tusk.

Ostatni?

Były premier Donald Tusk jest ostatnim świadkiem, przesłuchiwanym przez sejmową komisję śledczą ds. Amber Gold.

- Nie było to dla mnie łatwe. Ale nie grymaszę. Postanowiłem skorzystać z zaproszenia - mówił przewodniczący Rady Europejskiej, pytany przez dziennikarzy o zamieszanie z terminami jego przesłuchania.  - Mam nadzieję, że przesłuchanie nie będzie tak długie, by uniemożliwić mi powrót do pracy. Bo mój kalendarz jest dość napięty - dodał przewodniczący Rady Europejskiej.

- Mam przerobiony materiał, tym będę się głównie dziś posługiwać - tak Małgorzata Wassermann odpowiadała na pytania, czy na przesłuchanie Donalda Tuska "ma asa w rękawie".

- Mija się pani z prawdą. Proszę potraktować to możliwe delikatną recenzję tego, co państwo robicie. Stwierdzenie, że w sprawie Amber Gold służby nic nie robiły, jest nieprawdziwe. Z gruntu nieprawdziwe. I państwo o tym wiecie  - odpowiedział Tusk, kiedy Małgorzata Wassermann po raz kolejny mówiła o zaniechaniach, jakich miał się dopuścić rząd PO-PSL. A nawet, jak stwierdziła, minister Jacek Cichocki, który nadzorował prace służb, okłamał Polaków, zapewniając, że służby czuwają nad sytuacją.

Zmiany, zmiany, zmiany

Pierwotnie, przypomnijmy, były premier miał się stawić przed komisją 2 listopada. Jednak w trakcie kampanii wyborczej przewodnicząca komisji, Małgorzata Wassermann, zmieniła termin na  5 listopada.

Od momentu wprowadzenia zmiany, pełnomocnik byłego premiera, Roman Giertych, powtarzał, że nie wiadomo, czy Tusk stawi się na przesłuchaniu. Ze względu na napięty kalendarz.

- Jeżeli kalendarz pana przewodniczącego pozwoli, to się stawi, jeżeli nie, to się nie stawi - mówił w zeszłym tygodniu.

Czytaj też: Poszkodowani przez Amber Gold odzyskują pieniądze. Ale nie starczy dla wszystkich

Od marca 2016 r. przed Sądem Okręgowym w Gdańsku trwa proces ws. afery Amber Gold. Na lawie oskarżonych zasiedli założyciele firmy - Marcin P. oraz jego żona Katarzyna P.

Według prokuratury w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej Amber Gold oszukała niemal 19 tys. klientów, "doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem" w wysokości blisko 851 mln złotych.

Czytaj też: "Amber Gold" deluxe? Zainwestowali ponad 800 mln złotych. Dali się nabrać na obietnicę zysku>>>



TOK FM PREMIUM