Zabraknie policjantów do ochrony Marszu Niepodległości? "Masowo przechodzą na zwolnienia"

Policja może mieć problem z zabezpieczeniem niedzielnego Marszu Niepodległości w Warszawie. Co roku stołecznym funkcjonariuszom pomagają koledzy z innych województw. Tym razem masowo przechodzą na zwolnienia lekarskie.

W samej Wielkopolsce do dzisiaj L4 wzięło ponad 1200 funkcjonariuszy.

- Jeżeli to będzie bardzo duża skala zwolnień lekarskich, to będzie problem, aby taką liczbę ludzi zgromadzić w Warszawie. Za bezpieczeństwo Polaków odpowiada minister spraw wewnętrznych i komendant główny policji, w żadnym wypadku nie można zrzucić odpowiedzialności na policjantów - mówi Andrzej Szary, szef policyjnych związkowców.

Zobacz także: Gigantyczny protest służb mundurowych w Warszawie. "Nie róbcie z nas żebraków"

Na piątek i niedzielę związkowcy planują akcję oddawania krwi. A to daje im dzień wolny od pracy.

- Sytuacja wymaga szybkiej naprawy - mówi z kolei szef NSZZ Policjantów Rafał Jankowski, który napisał list do ministra Joachima Brudzińskiego. Ostrzega w nim, że sytuacja może się jeszcze bardziej skomplikować, jeśli resort nie zagwarantuje spełnienia postulatów związkowców.

- Przecież doskonale wszyscy sobie zdają sprawę, że policjanci zaczęli zajmować się własnym zdrowiem, dlatego, że czują się zlekceważeni przez MSWiA. Od czterech miesięcy prowadzimy negocjacje. Mimo że słyszeliśmy, że minister jest otwarty, to nie doszliśmy do porozumienia - przekonywał.

Tymczasem Komenda Główna Policji pytana o to, czy policjantów może zabraknąć, odpowiada: na razie ciągłość służby nie jest zagrożona.

Na policyjnych forach pojawiła się informacja, że w jednostkach miałby zostać ogłoszony alarm, co zmusiłoby pracujących policjantów do pracy aż do odwołania. - To fake news - dementuje rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Ciarka. Zapewnia, że 11 listopada policja zapewni bezpieczeństwo. 

- Absencja chorobowa jest bardzo duża. Mimo wszystko na chwilę obecną ciągłość służby jest zachowana - mówi Mariusz Ciarka. 

Zobacz także: Zamiast kilkudziesięciu mandatów dziennie, zero. "Protest policjantów będzie trwał do skutku"

Brakuje 6 tysięcy policjantów 

Przypomnijmy. Akcja protestacyjna w policji trwa od lipca. Polega na niewystawianiu mandatów za drobne przewinienia. Mundurowi domagają się, m.in. podwyżek płac i powrotu do poprzedniego systemu emerytalnego z dawnymi przywilejami.

Policyjni związkowcy podkreślają, że sytuacja w polskiej policji w ostatnich kilku latach dramatycznie się pogorszyła. Najlepszym tego dowodem jest liczba wakatów - w skali kraju brakuje 6 tysięcy funkcjonariuszy. 

- Funkcjonariusze pracują na trzy zmiany, nie mają płacone za soboty i niedziele. Nie mamy płatnych nadgodzin. Mamy niskie uposażenia - wymienia Andrzej Szary. 

Szef MSWiA Joachim Brudziński przypomniał w ubiegłym tygodniu, że ministerstwo zaproponowało już m.in. podwyżki od przyszłego roku i emeryturę po 25 latach pracy.

Protest funkcjonariuszy służb mundurowych w Warszawie. Z całego kraju przyjechało na niego kilkanaście tysięcy osób

TOK FM PREMIUM