Protest policjantów nie dotyczy tylko wysokości pensji. "Chodzi też o kwestie godnościowe"

- Przez działania nadzorującego tę służbę wiceministra, policjanci zaczęli odczuwać dyskomfort związany z brakiem szacunku - ocenił w TOK FM Bertold Kittel, dziennikarz śledczy TVN.

Prenumerata cyfrowa TOK FM i Wyborcza.pl - pierwszy taki dwupak! Do kupienia prosto i wygodnie, a do tego 50% taniej. Sprawdź szczegóły >>>

Policja może mieć problem z zabezpieczeniem warszawskiego niedzielnego marszu z okazji Święta Niepodległości. Funkcjonariusze masowo przechodzą na zwolnienia lekarskie - na taki krok zdecydowało się kilkanaście tysięcy policjantów.

To kolejna odsłona trwającej od lipca akcji protestacyjnej w policji. Mundurowi domagają się, m.in. podwyżek płac i powrotu do poprzedniego systemu emerytalnego z dawnymi przywilejami.

Komendant główny policji Jarosław Szymczyk napisał do funkcjonariuszy list, w którym apeluje:  “Nie dopuśćmy do tego, by na ulicach zaczęli rządzić bandyci”. Zadecydował też, że policjanci, którzy będą pełnić służbę 11 listopada w Warszawie powinni być za to docenieni i dostaną nagrody w wysokości 1000 zł

"Sytuacja jest dramatyczna"

 - To pokazuję desperację szefa policji oraz to, jaka naprawdę jest sytuacja - komentował w TOK FM Bertold Kittel, dziennikarz śledczy TVN.

- Gazety lokalne donoszą, że są miasta, w których nie ma policjantów na komendach, są tylko naczelnicy. To jest dramatyczna sytuacja, bo policja jest naprawdę potrzebna ludziom. Począwszy od spisania protokołu, który jest później podstawą odszkodowania, na interwencjach kończąc - dodał.

Zauważył, że chociaż rząd z powodu tej sytuacji traci wizerunkowo, to nie jest w stanie przedstawić policjantom, konkretnych propozycji. -  Bo nie ma pieniędzy. Gdyby rząd mógł wyłożyć na policjantów, to by to zrobił. Tak rozumiem to milczenie - ocenił.

Dodał, że rząd może się obawiać, że jeżeli da pieniądze policjantom, zgłoszą się też po nie następne grupy zawodowe.

"Wina wiceministra"

Jednak wynagrodzenia to nie wszystko. Zdaniem dziennikarza w proteście mundurowych chodzi też o kwestie godnościowych.

- Policjanci zaczęli odczuwać dyskomfort związany z brakiem szacunku objawiającym się poprzez działania nadzorującego tę służbę wiceministra. Kazał im ciąć kartoniki na konfetti, paradował na mszach z policjantami w mundurach. To jest niepoważne - ocenił Kittel.   

Poruszył też kwestię zabezpieczania przez policję antyrządowych protestów. Funkcjonariusze spotykali się wtedy z niechęcią demonstrujących. Wystarczy przypomnieć, jak wyglądały lipcowe protesty po podpisaniu przez prezydenta ustawy mającej umożliwić obsadzenie Sądu Najwyższego sędziami z wyboru nowej Krajowej Rady Sądownictwa.

- Słyszeli pod swoim adresem okrzyki “Gestapo”, “ZOMO”. Dla tych młodych chłopaków jest to frustrujące. Nagle stają przed barierką i muszą pilnować, żeby do Sejmu nie dostała się osoba z niepełnosprawnością albo bohaterka Powstania Warszawskiego - wymieniał.

Dziennikarz podkreślał, że do policjantów bardzo szybko docierają negatywne opinie na ich temat zamieszczane w internecie. - Policjanci wymieniają się memami i informacjami na grupach na Facebooku, Whatsappie itd. To się po całym środowisku rozchodzi w kilka minut - opisywał.

Bertold Kittel przypomniał też, że policjanci na służbie często muszą korzystać z prywatnego sprzętu - komputerów, telefonów itp.

Częścią ich strajku włoskiego jest m.in. rezygnacja rezygnacja z używania prywatnego sprzętu. Dodatkowo, policjanci zamiast wypisywać mandaty udzielają upomnień.

TOK FM PREMIUM