Marsz państwowy ma pierwszeństwo? Wachowiec: "To kłamstwo, wprowadzanie ludzi w błąd"
Rzecznik Andrzeja Dudy Błażej Spychalski przekonywał w tym tygodniu, że rządowy marsz w Warszawie z okazji Święta Niepodległości będzie miał charakter uroczystości państwowych, więc marsz nacjonalistów planowany na tej samej trasie, z mocy prawa, nie może mieć miejsca.
Patryk Wachowiec tłumaczył w Radiu TOK FM, że takie prawo nie istnieje.
- Przeglądając system prawny, nie znalazłem takiego prawa, o którym mówił rzecznik pana prezydenta. Zrobiłem głębszą analizę i wydaje mi się, że to jest kłamstwo, wprowadzanie opinii publicznej w błąd - ocenił.
Jak mówił, prawa o zgromadzeniach nie stosuje się do uroczystości państwowych, więc nie może z niego wynikać, że takie uroczystości mają pierwszeństwo przed innymi. Idąc tym tropem - pierwszeństwo ma marsz narodowców.
Marsz 11 listopada pod patronatem prezydenta władze centralne zapowiedziały po tym, jak w środę marszu narodowców zakazała Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Sąd Okręgowy uchylił jej decyzję, warszawska prezydent złożyła jednak zażalenie do Sądu Apelacyjnego w tej sprawie.
Poinformowała o tym na Twitterze. - "Zaangażowanie przez premiera ŻW w ochronę marszu potwierdza obawy co do możliwości zapewnienia bezpieczeństwa. Jeśli to nie przekona sądu, to znaczy, że przepis pozwalający na wydanie zakazu jest martwy" - argumentowała.
Środowiska nacjonalistyczne deklarują, że mimo planowanego państwowego marszu ich zgromadzenie i tak się odbędzie.
- Nie ma takiego prawa, żeby prezydent Duda lub rząd wypisał jakiś marsz - mówił w TOK FM Robert Bąkiewicz, wiceszef Obozu Narodowo-Radykalnego i współorganizator Marszu Niepodległości. - My jesteśmy dalej na prawie. Są dwa zgromadzenia w tej chwili - ocenił narodowiec. Dodał, że liczy na kontakt z prezydentem Dudą w tej sprawie.