PiS i afera KNF. "Okazuje się, że układ jest w partii, która tyle mówiła o jego tropieniu"

Zdaniem Michała Kolanki afera KNF "może stworzyć wśród wyborców przekonanie, że PiS nie różni się niczym od poprzedników". Min. Ziobro już wczoraj poinformował, że zlecił śledztwo w sprawie doniesień "GW". Według Tomasza Sekielskiego nie ma gwarancji, że prokuratura wyjaśni aferę.

Prenumerata cyfrowa TOK FM i Wyborcza.pl - pierwszy taki dwupak! Do kupienia prosto i wygodnie, a do tego 50% taniej. Sprawdź szczegóły >>>

Zdaniem Renaty Grochal z "Newsweeka", afera KNF to wierzchołek góry lodowej. 

- Wątek korupcyjny jest poważny i groźny dla PiS. Partia, która tyle mówiła o tropieniu układu, o szukaniu "szarej sieci", to teraz się okazuje, że ten układ jest w PiS. Pytanie, jak daleko ta "szara sieć" sięga. Czy to jest tylko były szef KNF i jego kolega, Grzegorz Kowalczyk, którego wciskał gdzieś do spółek? Czy ta sprawa sięga znacznie wyżej? - pytała w TOK FM dziennikarka. 

Jak mówił Michał Kolanko z "Rzeczpospolitej" zastanawiał się, "na ile sprawa KNF w oczach wyborców stworzy przekonanie, że PiS jest taki jak wszyscy, że nie różni się niczym od tych, którzy byli wcześniej".

Afera KNF. Wywłaszczanie prywatnych biznesów?

Grochal zwróciła również uwagę na drugi wątek w sprawie, który według niej może być poważniejszy. - Chodzi o zmuszanie przez państwo różnych banków, być może firm, do wywłaszczenia. Zmuszanie przedsiębiorców, żeby sprzedawali udziały w swoich firmach i państwo je nacjonalizowało lub tak jak to się działo na Węgrzech, przejmowało, sprzedawało, przekazywało swoim zaprzyjaźnionym przedsiębiorcom i tworzyło swoją własną oligarchię - tłumaczyła, odnosząc się do nagranych przez Leszka Czarneckiego słów byłego już szefa KNF.

Z nagrania wynika, iż Marek Chrzanowski miał proponować przedsiębiorcy usunięcie z KNF Zdzisława Sokala, który miał być zwolennikiem przejęcia banków Czarneckiego przez państwo. Sokal to  – przedstawiciel prezydenta w Komisji Nadzoru Finansowego oraz szef Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

Dla dziennikarki "Newsweeka" zasadniczą sprawą jest teraz to, czy państwo na siłę wywłaszcza prywatny biznes. 

Tomasz Sekielski podkreślił, że cały czas mówimy o domniemaniu. - Kluczowe pytanie, to, czy pan Chrzanowski ugrywał coś wyłącznie dla siebie i swojego kolegi prawnika z Częstochowy, czy też był to państwowy mechanizm wymuszania na prywatnych spółkach określonych zachowań, zatrudniania określonych ludzi, po to, aby mieć przychylność państwa, aby spółki nie zostały znacjonalizowane - zastanawiał się dziennikarz.

Afera KNF. Pomoże komisja śledcza? 

Zdaniem dziennikarza sprawę powinna wyjaśnić sejmowa komisja śledcza. - Takie komisje powinny powstawać po to, aby wyświetlać afery z aktualnie rządzącymi. Tutaj nie ma żadnej gwarancji, że prokuratura, która jest ręcznie sterowana przez Zbigniewa Ziobrę, wyjaśni sprawę, w którą mogą być zaangażowane najważniejsze osoby w państwie - podkreślił Tomasz Sekielski.

Zaznaczył, jednak, że patrząc na kilka ostatnich komisji śledczych, wątpi, czy one w ogóle mogą coś wyjaśnić. 

Według Renaty Grochal sprawa KNF "jak żadna inna w ciągu ostatnich lat nadaje się na komisję śledczą".

- Przewodniczącym komisji powinien zostać polityk opozycji, bo w przeciwnym razie nie ma żadnej szansy, na to, że sprawa zostanie wyjaśniona - stwierdziła, ale zaraz dodała, że nie wierzy, aby PiS odważył się komisję powołać.

- Będą robić wszystko, żeby sprawę rozwodnić, żeby personalnie były konsekwencje wyciągnięte. Komisja śledcza byłaby dla nich ryzykiem. Jeżeli opozycja zmusi ich do jej powołania, to będzie ona w pełni kontrolowana przez PiS - zaznaczyła. 

Już wczoraj, po ujawnieniu przez "Gazetę Wyborczą" dotyczącą propozycji, jaką Marek Chrzanowski złożył Leszkowi Czarneckiemu, Platforma Obywatelska zaapelowała do PiS o powołanie komisji śledczej. Opozycja ma zbyt mało głosów, by przegłosować pomysł.

Zbigniew Ziobro postępowanie objął swoim osobistym nadzorem

Prokurator generalny Zbigniew Ziobro twierdzi, że o sprawie szefa Komisji Nadzoru Finansowego dowiedział się z mediów - tak samo jak premier Mateusz Morawiecki, który odpowiada za nadzór nad KNF. Zawiadomienie w sprawie Marka Chrzanowskiego wpłynęło do Prokuratury Krajowej 7 listopada, natomiast 13 listopada ukazał się opisujący sprawę tekst w "Gazecie Wyborczej", po którym wszczęto śledztwo. 

Prokurator generalny Zbigniew Ziobro takie opóźnienie w przepływie dokumentów tłumaczy okresem świątecznym.

- Postępowanie nastąpiło niezwłocznie. Gdyby nie było święta w poniedziałek, to byłoby to już w poniedziałek - mówił minister. 

Ziobro poinformował też, że do sprawy KNF został już wyznaczony katowicki prokurator. Nie chciał jednak zdradzić jego nazwiska. Wszczęte po publikacji "Wyborczej" śledztwo wstępnie zakwalifikowano jako przekroczenie uprawnień w celu uzyskania korzyści majątkowej. Za co grozi od roku do dziesięciu lat więzienia.

Zbigniew Ziobro postępowanie to objął swoim osobistym nadzorem, a pierwsze czynności w tej sprawie mają zostać podjęte jeszcze w tym tygodniu.

Chcesz wiedzieć więcej? Posłuchaj!

TOK FM PREMIUM