Starcia z policją podczas protestów we Francji. W ruch poszły armatki wodne i gaz

Francuska policja użyła w sobotę gazu łzawiącego i armatek wodnych, aby rozpędzić zebranych na Polach Elizejskich w Paryżu członków tzw. ruchu "żółtych kamizelek", którzy protestują przeciw podwyżkom akcyzy na paliwo.

Na Polach Elizejskich zebrało się w sobotę przed południem kilkuset protestujących, którzy m.in. śpiewali francuski hymn, wznosili hasła "Macron, rezygnacja" i "Macron - złodziej" oraz próbowali się przedostać w okolice pobliskiego Pałacu Elizejskiego, będącego siedzibą prezydenta Emmanuela Macrona. Według paryskiej prefektury użycie gazu łzawiącego i armatek wodnych było spowodowane obecnością wśród protestujących członków skrajnie prawicowych ugrupowań, którzy atakowali funkcjonariuszy.

Z zapowiedzi ruchu żółtych kamizelek wynika, że na dzisiejsze, kolejne już wielkie protesty w całej Francji, do  Paryża miało przyjechać ponad 30 tysięcy osób niezadowolonych z decyzji władz o podwyżce akcyzy. W związku z tym w stolicy Francji zmobilizowano dodatkowo 3000 policjantów. Protesty mają się jednak odbywać w całym kraju. W zeszłym tygodniu uczestniczyło w nich 280 tysięcy ludzi.

Kolejny niespokojny weekend

Przyczyną protestów jest zapowiedziana przez administrację prezydenta Macrona kolejna podwyżka akcyzy na paliwa, w tym zwłaszcza na olej napędowy. W tym roku zwiększyła się one o 3,9 eurocentów za litr benzyny i 7,6 eurocentów za litr paliwa typu diesel, zaś od 1 stycznia mają one zostać podniesione odpowiednio o 2,9 oraz 6,5 eurocentów za litr.

Podczas piątkowych protestów  jeden z uczestników groził zdetonowaniem granatu ręcznego, który miał przy sobie. Mężczyznę aresztowano. W ubiegły weekend protesty zorganizowano w ponad dwóch tysiącach miast i miasteczek. Ministerstwo spraw wewnętrznych podało, że zginęły w nich dwie osoby, a prawie 600 zostało rannych.

TOK FM PREMIUM