"Mamy bardzo podobną sytuację jak Ukraina". Radziwinowicz o blokowaniu przez Rosję Cieśniny Pilawskiej
Radio TOK FM i Wyborcza.pl teraz w jednym pakiecie - wygodniej i aż o 50% taniej. Takiej oferty nie było jeszcze nigdy! Sprawdź szczegóły >>>
Wacław Radziwinowicz niedzielne wydarzenia w okolicy Cieśniny Kerczeńskiej nazwał "pirackimi". Bo jak podkreślał w TOK FM, Rosjanie zaatakowali, przejęli jednostki ukraińskie poza swoimi "wodami terytorialnymi".
Przypomnijmy, dwa kutry oraz holownik marynarki wojennej Ukrainy, które płynęły z Odessy do ukraińskiego portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim, zostały ostrzelane, a następnie zajęte przez rosyjskie siły specjalne.
- Rosjanie wyraźnie pokazali: Morze Azowskie, Azow jest nasz. Jak będziemy chcieli, to przepuścimy jakieś jednostki. Ale nie będą chcieli, więc wybrzeże ukraińskie Morza Azowskiego będzie martwe - ocenił w rozmowie z Piotrem Maślakiem.
Warto pamiętać, że przez porty na Morzu Azowskim przechodzi 25 proc. eksportu Ukrainy. Więc dla Kijowa sprawa dostępu do Mariupola i Berdiańska jest sprawą kluczową.
Elbląg martwym portem
Wieloletni korespondent "Gazety Wyborczej" w Rosji przypomniał, że Polska ma podobne doświadczenia. Nam też Rosjanie uniemożliwiają żeglugę.
- Mamy bardzo podobną sytuację jak Ukraina. Mamy martwy port w Elblągu. Mimo tego, że od 1945 roku jest umowa o swobodnej żegludze przez Cieśninę Pilawską, to jest ona praktycznie zamknięta. Rosjanie nikogo tamtędy nie przepuszczają. Robią tak od dziesiątków lat. Teraz dokładnie to samo robią z Morzem Azowskim, choć skala jest oczywiście nieporównywalna - mówił Wacław Radziwinowicz.
Dziennikarz przypomniał, że Rosjanie ograniczają ruch przez Cieśninę Pilawską z powodu swojej bazy wojskowej. W Bałtyjsku, w obwodzie kaliningradzkim, mieści się baza Floty Bałtyckiej.
Co zrobią Rosjanie?
W czasie niedzielnego starcia Rosjanie przejęli ukraińskie jednostki i zatrzymali 23 marynarzy. Wczoraj sąd na Krymie zdecydował o areszcie dla 15 z nich. Dziś ma zapaść decyzja w sprawie kolejnych ukraińskich marynarzy. Trudno się spodziewać, by sąd w Symferopolu podjął inną decyzję, niż aresztowanie.
- Rosjanie zażądają pewnie wkrótce wymiany na swoich ludzi, którzy zostali zatrzymani przez Ukraińców np. w Donbasie - uważa Wacław Radziwinowicz.