Kto stoi za wyciekiem do mediów listu Mosbacher do premiera? "Wystarczy spojrzeć na zdjęcie pisma"
Prenumerata cyfrowa TOK FM i Wyborcza.pl - pierwszy taki dwupak! Do kupienia prosto i wygodnie, a do tego 50% taniej. Sprawdź szczegóły >>>
Ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher naraziła się politykom i sympatykom PiS-u listem, który przesłała do premiera Mateusza Morawieckiego. Krytycznie odnosi się w nim do postawy polskiego rządu wobec autorów głośnego reportażu TVN o neonazistach i "urodzinach Hitlera".
Rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska w oświadczeniu przesłanym PAP podkreśliła, że rząd nie zamierza się bezpośrednio odnosić do treści listu Mosbacher ani faktu jego opublikowania w mediach. Kopcińska zaznaczyła przy tym, że Polska i Stany Zjednoczone pozostają w bardzo dobrych relacjach i nie zmieni tego jeden incydent.
Karolina Lewicka, prowadząca Wywiad Polityczny, pytała, dlaczego prezydent Duda i premier Morawiecki, pozwalają politykom PiS krytykować panią ambasador. - Zapewne dlatego, że sami nie chcą zabierać głosu. Ich zdanie byłoby politycznym wyzwaniem, sprowadzeniem naszej polityki do katastrofy. Oczywiste jest, że Stany Zjednoczone były i są najważniejszym partnerem Polski poza Unią – tłumaczył Ryszard Schnepf, były ambasador RP w USA i Hiszpanii.
Wystarczy przeanalizować zdjęcie?
Schnepf wyjaśniał też, w jaki sposób list Mosbacher mógł trafić do mediów. - Wystarczy zanalizować zdjęcie listu, jakie pojawiło się w obiegu publicznym. To daje nam dwie możliwości. Jeśli za wyciekiem stałby nadawca, to fotografia zrobiona byłaby jeszcze przed złożeniem kartki i umieszczeniem pisma w kopercie. A tutaj na zdjęciu widać, że list nosi ślady przebywania w stanie złożonym w kopercie – przekonywał były ambasador.
Odbiorcą listu był premier Mateusz Morawiecki. - Przeciek i wywołanie niesmacznej publicznej debaty musiało nastąpić z tego środowiska. Premier powinien zbadać, z którego miejsca kancelarii wyszedł on do mediów. To była korespondencja przekazana do wewnętrznego obiegu, nigdy nie powinna zostać upubliczniona – mówił Schnepf.
"Ta kwestia może przeszkadzać w innych sprawach"
Zdaniem gościa TOK FM wyciek mógł być mimo wszystko na rękę władzy. - To zostało intencjonalnie wypuszczone do mediów, żeby rozgrzać opinię publiczną i pokazać, że rząd broni suwerenności Polski. Ale przed kim bronić? Przed największym sojusznikiem? - pytał Schnepf.
Do stanu stosunków politycznych USA i Polski odniosła się też sama ambasador: "Relacje PL-USA są bardzo dobre, a moim priorytetem jest pogłębianie tej przyjaźni. Wśród podstawowych wartości niesamowicie ważnych dla USA i dla mnie jest wolność słowa, wolność mediów i wolność intelektualnego dyskursu" – napisała Mosbacher na Twitterze.
Według Schnepfa polskie władze źle "odczytują istotę polityki USA” - Nie rozumieją, że tą istotą są wolności, a w tym wolność mediów. To nie jest reprymenda, to zwrócenie uwagi na to, że ta kwestia może przeszkadzać w załatwianiu innych spraw. A pani ambasador to osoba przychylna Polsce, która chce działać w obszarach trudnych, np. w sprawie wiz – oceniał były ambasador RP w USA i Hiszpanii.
-
Gdzie jest Adrian Klarenbach? Nieoficjalnie: Gwiazdor TVP zawieszony. Poszło o posła Zjednoczonej Prawicy
-
Min. Moskwa chce zabierać paszporty krytykom PiS-u. "Putin też by chciał, żeby Nawalny wyjechał"
-
Koniec protestu osób z niepełnosprawnościami. Posłanka Hartwich przekazała, kiedy opuszczą Sejm
-
Rosja kończy jako wasal Chin. "Putin brzmiał płaczliwie, jak suplikant lekko zdesperowany"
-
PiS plus Konfederacja równa się kolejny rząd? "Ona będzie Solidarną Polską do kwadratu"