Co świadczy o efektywności Narodowego Programu Prokreacyjnego? Resort zdrowia uważa, że nie mała liczba ciąż

W czasie dwóch lat funkcjonowania NPP wydano 30 mln złotych, a w ciąże zaszło 70 kobiet. Realizowany przez poprzedni rząd program in vitro pomógł przyjść na świat 21 tys. dzieci.

Prenumerata cyfrowa TOK FM i Wyborcza.pl - pierwszy taki dwupak! Do kupienia prosto i wygodnie, a do tego 50% taniej.  Sprawdź szczegóły >>>

Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że to nie liczba ciąż jest miernikiem efektywności Narodowego Programu Prokreacyjnego.

Resort zapowiada, że nie planuje żadnych zmian w jego funkcjonowaniu, mimo, że ten w ciągu dwóch lat kosztował budżet państwa ponad 30 mln złotych, a w ciąże zaszło 70 kobiet. 

Dla porównania - dzięki programowi in vitro realizowanemu przez poprzedni rząd, na świat przyszło 21 tysięcy dzieci.

Dla porównania - dzięki programowi in vitro realizowanemu przez poprzedni rząd, na świat przyszło 21 tysięcy dzieci.

Program ruszył, gdy rząd PiS-u zlikwidował refundację in vitro wprowadzoną przez poprzedników. 

Liczba ciąż nie są miarą skuteczności programu?

Na razie do programu zgłosiło się ponad 2 tysiące par. 70 z nich udało się zajść w ciążę. Oznacza to, że jego skuteczność wynosi 3.5 proc. Ale wiceminister zdrowia broni rządowego programu.

- Wskaźnik liczby ciąż nie jest miarą efektywności programu. Na początku, aby ten program mógł być realizowany, musieliśmy stworzyć odpowiednio wyposażone ośrodki, które mogły go realizować. Program de facto zaczyna działać w tym roku. Te ośrodki są gotowe do jego realizacji, pary są przyjmowane. Planem ministra zdrowia jest kontynuacja tego programu - podkreśla Józefa Szczurek-Żelazko.

Wiceminister zdrowia przypomina też główne założenia rządowego programu, który "jest programem nastawionym przede wszystkim na wzmocnienie zdrowia, w tym zdrowia prokreacyjnego pary". - W ramach tego programu podejmujemy przede wszystkim działania mające (na celu - red.) identyfikację problemów związanych z płodnością. Takie są jego cele - tłumaczy Szczurek-Żelazko.

NIK krytykuje

Warto przypomnieć, że Najwyższa Izba Kontroli jednoznacznie oceniła, że zastąpienie in vitro Narodowym Programem Prokreacyjnym, jak dotąd, okazało się porażką.

Z kolei Anna Krawczak ze stowarzyszenia Nasz Bocian mówiła już wcześniej na antenie TOK FM, że prowadzony przez rząd program nie jest skierowany do osób niepłodnych. - Jest skierowany do osób, które podejrzewają u siebie potencjalne problemy z płodnością, ale nigdy nie przeszły diagnostyki w tym kierunku - podkreślała. 



TOK FM PREMIUM