Jacek Rostowski chwali komisję śledczą ds. VAT. "Zupełnie inaczej prowadzona i dużo lepiej od innych"

Komisja śledcza ds. VAT, którą kieruje poseł Marcin Horała, przez ponad 9 godzin przesłuchiwała Jana Vincenta Rostowskiego, byłego ministra finansów za rządów PO-PS.

Prenumerata cyfrowa TOK FM i Wyborcza.pl - pierwszy taki dwupak! Do kupienia prosto i wygodnie, a do tego 50% taniej. Sprawdź szczegóły >>>

Po ponad dziewięciu godzinach, z przerwami, zakończyło się poniedziałkowe przesłuchanie Jana Vincenta Rostowskiego, który w latach 2007-2013 był ministrem finansów w rządzie PO-PSL.  - Mówiłem, że na pewno to nie jest ostatnie przesłuchanie pana ministra, że pod koniec prac komisji (będzie kolejne - PAP). Teraz wygląda na to, że minister będzie częstym gościem komisji - informował dziennikarzy przewodniczący komisji Marcin Horała z PiS.

Co zeznał Rostowski?

- Jest zupełnie niedopuszczalne twierdzenie, że luka (VAT) w latach 2008-2015 wyniosła 300 mld zł; po drugie, że luka VAT to oszustwa, a szczególnie oszustwa zorganizowane; po trzecie, że luka VAT wzrosła za rządów Platformy Obywatelskiej; po czwarte, że rząd PO kierował, zezwalał lub w jakikolwiek sposób tolerował oszustwa VAT - oświadczył, na początku przesłuchania, były wicepremier i minister finansów.

Przekonywał, że niedopuszczalne i nieprawdziwe jest twierdzenie, że "sytuacja VAT" poprawiła się po 2015 r. na skutek działań rządu Prawa i Sprawiedliwości.

- Wszystkie te twierdzenia są fałszywe, co mam zamiar wykazać, a natężenie takich wypowiedzi w ostatnich tygodniach ma jedynie cel polityczny, czyli przykrycie afery łapówkarstwa przez przewodniczącego KNF - powiedział Rostowski.

Jak mówił, luka VAT "oczywiście istnieje wszędzie" i zawsze tam, gdzie wprowadzono podatek VAT. - Luka VAT jest różnicą pomiędzy nieznaną teoretycznie należną kwotą VAT w całej gospodarce a rzeczywistymi dochodami VAT - tłumaczył w trakcie tzw. swobodnej wypowiedzi.

Horała lepszy od Wassermann

Podczas zadawania pytań, Jacek Rostowski, pozwolił sobie na pochwały pod adresem przewodniczącego komisji - Marcina Horały. - Bardzo panu przewodniczącemu dziękuję. W nawiasie, jeśli mogę powiedzieć tak od siebie, że ta komisja jest zupełnie inaczej prowadzona i dużo, dużo lepiej od innych - komplementował świadek.

Rostowski może zestawiać dzisiejsze przesłuchanie z tym, co działo się podczas obrad komisji śledczej, która zajmuje się wyjaśnianiem afery Amber Gold. Podczas trwającego ponad osiem godzin przesłuchania byłego ministra pełne było spięć, strać z szefową komisji.

"Nowak nie był szczególnie biegły w temacie finansów publicznych"

Były wicepremier i minister finansów proszony był przez przewodniczącego komisji Marcina Horałę o ocenę kompetencji ekonomicznych Sławomira Nowaka, jego wiedzy z dziedziny finansów publicznych i osiągnięć w tej sprawie. - Czy był biegły w tej tematyce?  - pytał Horała.

- Nie myślę, żeby był szczególnie biegły, ale jego rola, jeśli dobrze pamiętam, (...) była, że przewodniczył tym spotkaniom gdzie strony - nie wiem, czy były tylko dwie, czy byli tylko przedstawiciele komisji Przyjazne Państwo i ministerstwa finansów, może jeszcze byli inni - tłumaczyły sobie nawzajem swoje racje. Proszę zrozumieć dwie rzeczy - po pierwsze wszyscy mieli ten sam cel: wszyscy chcieli pomóc przedsiębiorcom - powiedział Rostowski.

Wyjaśnił, że resortowi finansów chodziło o to, żeby pomóc firmom bez zbytniego ubytku dochodów budżetowych. - Tego nie można zrobić bez dyskusji. Normalnie takie rozmowy miałyby miejsce na Komitecie Stałym między resortami. Ale skoro była komisja Przyjazne Państwo, która zapowiedziała, że będzie miała swoje własne projekty, to żeby to wszystko nie ugrzęzło (...), musiało być jakieś forum, gdzie można było nawzajem się porozumieć - tłumaczył.

Podkreślił, że wszyscy uważali, że należy pomóc przedsiębiorcom jak najszybciej, co - jego zdaniem - okazało się słuszne, bowiem ułatwienia dla przedsiębiorców także odegrały bardzo ważną rolę w tym, że w Polsce nie było recesji w 2009 roku.

Rola Renaty Hayder

Poseł Kukiz'15 Błażej Parda pytał o okoliczności, w jakich w resorcie finansów pojawiła się społeczna doradczyni Rostowskiego - Renata Hayder.

Jak powiedział b. minister finansów, Hayder uchodziła za "ikonę doradztwa podatkowego".

- Wtedy przeszła już na emeryturę, nie była partnerem w Ernst&Young (...) Poprosiłem ją, czy nie mogłaby być wiceministrem finansów od prawa podatkowego. Ona powiedziała, że nie zgadza się, nie chce tej misji się podjąć - relacjonował.

Wobec odmowy Rostowski zaproponował Hayder funkcję doradcy społecznego i na tę propozycję Hayder przystała.

Parda dopytywał, czy Hayder miała wolną rękę "na działalność" w ministerstwie. - Oczywiście, że nie; doradca jest od doradzania, a nie od podejmowania decyzji. Gdyby pani Hayder chciała w jakimś zakresie podejmować nie ostateczne, ale ważne decyzje, to musiałaby się zgodzić na to, by być wiceministrem, na co się nie zgodziła  - powiedział b. minister finansów.

Parda pytał świadka o ocenę sytuacji, w której społeczna doradczyni Renata Hayder wysyła do pracowników ministerstwa "gotowe rozwiązania". - Nie jestem w żaden sposób przekonany, że tak było. Pan musiałby mnie przekonać, że tak było. To jest hipotetyczne pytanie - oświadczył Rostowski.

Poseł Kukiz'15 dociekał też, czy Renata Hayder miała biuro w ministerstwie, o czym informowała podczas przesłuchania przed komisją ówczesna zastępczyni Rostowskiego Elżbieta Chojna-Duch.

- Według mojej wiedzy, nie miała. Była sala, w której mogła usiąść ze swoim laptopem, ale własnego gabinetu nie miała. Byłem zaskoczony, że pani minister Chojna-Duch powiedziała, że miała. Ale nie dałbym sobie obciąć ręki z takiego błahego powodu - powiedział Rostowski.

Rostowski zaskoczony notatką

Zbigniew Konwiński z PO-KO pytał, czy można powiedzieć, że w resorcie finansów w największym stopniu w prace nad zniesieniem 30-proc. sankcji w VAT była zaangażowana wiceminister Elżbieta Chojna-Duch. Wymieniał przykłady dokumentów legislacyjnych, w których mowa była o likwidacji tej sankcji, które podpisane były przez ówczesną wiceminister.

- Pani minister nadzorowała pion podatkowy. W pionie podatkowym był departament VAT-u. (...) Pani minister była odpowiedzialna za to, co akceptowała. Propozycja, jak pan pokazał wypłynęła z departamentu. To był dalszy ciąg, bo ogólna praktyka, jeśli chodzi o tę ustawę, to (była taka - PAP) przejęliśmy ustawę PiS-u i na nią znowu się popatrzyliśmy i niektóre rzeczy dodawaliśmy chcąc jeszcze bardziej pomóc przedsiębiorcom, ale nie podejmując zbytniego ryzyka, jeśli chodzi o dochody skarbu państwa. Pani minister, jako nadzorujący minister nadzorowała te prace i akceptowała - powiedział Rostowski.

Konwiński okazał Rostowskiemu kolejne pismo zaznaczając, że ma ono związek z zeznaniem Chojny-Duch, która mówiła, że z prof. Witoldem Modzelewskim spotykała się, ale nie w ministerstwie, tylko na uniwersytecie. - Z dokumentów, które ma komisja i które panu przed chwilą przekazałem wynika, że pan prof. Modzelewski był u pani minister w ministerstwie 16 maja 2008 r. Efektem tego spotkania było polecenie pani minister Chojny-Duch - powiedział Konwiński.

Poseł odczytał pismo dyr. Hanny Majszczyk do Chojny-Duch. - W nawiązaniu do spotkania z panem profesorem Witoldem Modzelewskim, które miało miejsce u pani minister w dniu 16 maja br. oraz poleceniem pani minister, aby w projekcie ustawy o zmianie ustawy (...) uwzględnić propozycje pana profesora dotyczącą magazynów konsygnacyjnych, departament PTU przedkłada w załączeniu propozycje nowego zapisu art. 12a, z uprzejmą prośbą o jego akceptację - czytał poseł. Dodał, że pod dokumentem jest napis "akceptuję" i podpis Chojny-Duch.

Konwiński pytał w związku z tym Rostowskiego, czy widział o takich bliskich relacjach wiceminister z doradcą podatkowym, prof. Modzelewskim.

- Ja zupełnie oniemiałem - oświadczył Rostowski po przeczytaniu pisma. - Nie wiem co powiedzieć, jestem w kompletnym szoku (...). Wow ...  - mówił. Wyjaśnił, że później dowiedział się o dość zażyłych stosunkach wiceminister Chojny-Duch z Modzelewskim. - Ona pracowała dla tego instytutu spraw podatkowych (chodzi o Instytut Studiów Podatkowych - PAP), tak zwanego instytutu, bo to jest naprawdę spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, spółka doradztwa podatkowego (...). Później dowiedziałem się, że były dość bliskie stosunki pani minister Chojny z profesorem, byłym ministrem - Modzelewskim - dodał.

- Ale muszę powiedzieć, że dla mnie niesamowita jest treść tej notatki. Jestem w kompletnym, absolutnym i totalnym szoku. Nie będę komentował - powiedział.

Horała o liście ambasador USA do premiera: Stany Zjednoczone zawsze dbają o zagraniczny kapitał amerykański





TOK FM PREMIUM