Rekompensaty za drożejący prąd... z dobrowolnych wpłat i darowizn? Zastanawiający slajd w prezentacji resortu energii

Do funduszu rekompensat za podwyżki cen prądu trafią środki m.in. ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2, wpłaty z koncernów energetycznych, ale także darowizny i zapisy.

W czasie wczorajszej prezentacji przygotowanej przez Ministerstwo Energii pokazane zostały zręby założeń projektu rekompensat za drożejący prąd. Resort chce, by powstał specjalny fundusz, z którego skorzystać będą mogły gospodarstwa domowe i sektor małych i średnich firm. 

Wszystko przez to, że w połowie listopada Urząd Regulacji Energetyki otrzymał wnioski taryfowe na sprzedaż energii na przyszły rok od wszystkich czterech sprzedawców z urzędu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że firmy energetyczne planują podwyżkę cen prądu od nowego roku.

Według informacji, do których dotarł reporter TOK FM, prezes zatwierdzi nową taryfę 18 grudnia.

Minister energii Krzysztof Tchórzewski podkreślił, że za wzrost cen prądu odpowiada m.in. rosnąca cena uprawnień do emisji CO2. Jest ona szczególnie istotna dla gospodarek opartych głównie na paliwach kopalnych, węglu. Według wyliczeń ME cena energii w taryfie G w 2019 roku może wynieść 302 zł/MWh wobec 242,2 zł/MWh w 2018 roku. 

Jak wyjaśnili przedstawiciele ME rekompensatami objęte będą gospodarstwa domowe, sektor małych i średnich przedsiębiorstw, hospicja czy domy opieki społecznej. System obowiązywać będzie przez rok, a jego koszt sięgnąć - według ministerstwa 4-5 mld zł.

Wiceminister Skobel dodał, że w przypadku gospodarstw domowych, rekompensaty będą naliczane "automatycznie". Z kolei w przypadku firm, będą one musiały wystąpić z odpowiednim wnioskiem. Rekompensaty mają zacząć być wypłacane w kwietniu 2019 roku - wskazał wiceminister.

Skąd na to pieniądze?

Jeden ze slajdów prezentacji poświęcony został źródłom finansowania funduszu. Na pierwszym miejscu znalazły się środki ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2, poza tym pieniądze ma wyłożyć budżet państwa, a także koncerny energetyczne - przy czym tu nie określono, jak wyliczana ma być wysokość wkładu.

Wiadomo jedynie, że zrzutka nie ominie tych spośród firm energetycznych, które są w stanie wytwarzać energię o mocy 1 GW, a także mają powyżej miliona klientów przyłączonych do sieci. 

Ale to nie koniec - resort energii wielomiliardowy fundusz chce finansować również z dobrowolnych wpłat, darowizn i odpisów, a także zwrotów rekompensat. Co to oznacza?

- Niestety tego minister wczoraj nie sprecyzował i ja nie bardzo rozumiem, czy mam sobie sama wpłacić na fundusz, żeby dostać zwrotkę. Cała ta konstrukcja jest dość misterna i mało przejrzysta. Konferencja się opóźniła, prezesi spółek energetycznych wystąpili w roli paprotek, nie było szans dopytać o szczegóły, a szkoda - komentuje Karolina Baca-Pogorzelska z "Dziennika Gazety Prawnej". 

O doprecyzowanie kwestii darowizn poprosiliśmy resort energii. Na razie nie dostaliśmy odpowiedzi, czekamy. 

Zaklęty krąg

Na błędne koło kosztów całej operacji zwraca uwagę Aleksandra Dziadykiewicz z redakcji gospodarczej TOK FM. - Mamy taką sytuację: firmy produkujące i sprzedające prąd, czyli wielkie państwowe koncerny, płacą drożej za jego produkcję (m.in. przez wzrost kosztów praw do emisji CO2, ceny węgla itd). Część tych wyższych kosztów chcą sobie odbić, podnosząc ceny energii dla odbiorców. By ci ich za bardzo nie odczuli - rząd szykuje fundusz rekompensat, z których będą korzystać sprzedawcy prądu - wyjaśnia.

Ale zaraz dodaje, że jednocześnie jednak tym samym państwowym koncernom, które uzasadniają podwyżki rosnącymi kosztami, na życzenie ministra energii udało się wygospodarować oszczędności. - I to niemałe, bo w sumie na miliard złotych.
Te pieniądze przekażą do funduszu rekompensat. Rekompensat, które będą trafiać głównie do... państwowych koncernów sprzedających prąd klientom. Zaklęty krąg. Czysta polityka - podsumowuje Dziadykiewicz.

A czy Ciebie również obejmą podwyżki cen prądu? Posłuchaj:

TOK FM PREMIUM