Migranci a kampania samorządowa. "Antyuchodźcza retoryka słabym paliwem wyborczym"

Kandydaci na prezydentów miast rzadko poruszali w kampanii samorządowej temat migracji - wynika z badań HFPC. Fundacja zbadała, czy straszenie uchodźcami przyczyniło się do sukcesu kandydatów tak, jak w 2015 roku.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka przed wyborami samorządowymi przeprowadziła monitoring tego, co głosili kandydaci - głównie w mediach społecznościowych (Facebook, Twitter, You Tube). Badacze przyjrzeli się kampaniom wyborczym kandydatów na prezydentów dziesięciu miast: Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Gdańska, Poznania, Szczecina, Olsztyna, Białegostoku, Lublina i Rzeszowa. Monitoring objął okres od 14 sierpnia do 20 października. Używano m.in. narzędzia do monitorowania treści internetowych SentiOne, które selekcjonowało posty za pomocą słów kluczowych.

Wnioski z badania są ciekawe, a w niektórych kwestiach nawet dość zaskakujące. Okazało się np., że duża grupa internautów - w kontekście tematyki migranckiej i uchodźczej - zarzuca PiS-owi "zdradę", czyli przyjmowanie migrantów wbrew obietnicom składanym podczas kampanii wyborczej w 2015 roku.

Okazuje się bowiem, że liczba cudzoziemców w naszym kraju wzrasta. Z oficjalnych danych wynika, że o ile w roku 2015 niewiele ponad 100 tysięcy cudzoziemców spoza Unii Europejskiej miało prawo pobytu w Polsce, o tyle w listopadzie 2018 roku liczba ta wynosiła już blisko 290 tysięcy.

- Trzeba jednak pamiętać, że to nie są uchodźcy, których PiS nie chciał przyjmować, bo tu słowa dotrzymano. To są głównie uchodźcy ekonomiczni - mówi Agnieszka Mikulska - Jolles z HFPC, która kierowała badaniem. Chodzi w głównej mierze o Ukraińców.

Zarzuty dotyczące "zdrady" pojawiły się we wpisach pod antyuchodźczymi deklaracjami Jacka Żalka - ktoś napisał: „Przecież PiS sprowadził ponad 100 tyś muzułmanów z Bengladeszu, Uzbekistanu i Malezji. W 2 lata więcej muslimów sprowadzili niż PO w 8 lat. Bez żadnego sprawdzania bezpieczeństwa” (Twitter, 14.10.2018). Rozczarowanie polityką rządu wyraził też np. internauta na fanpejdżu Małgorzaty Wassermann: „Okłamaliście Polaków w sprawie imigrantów (post na Facebooku, 14.10.2018).

Z badania wyszło też, że tematyka migrancka nie pojawiała się na pierwszym planie kampanii wyborczej, choć niektórzy rzeczywiście do niej nawiązywali. Pozytywnie, ale i negatywnie. W tym kontekście odwoływano się do podpisanej dużo wcześniej "Deklaracji prezydentów o współdziałaniu miast Unii Metropolii Polskich w dziedzinie migracji". Tym prezydentom, którzy deklarację podpisali, zarzucano, że zgadzają się na przyjmowanie uchodźców i że mają takie plany, mimo, że takie twierdzenia niewiele mają wspólnego z prawdą. Deklaracja samorządowców była bowiem gestem symbolicznym - realnie decyzje w kwestii przyjmowania/ nieprzyjmowania uchodźców podejmuje nie samorząd, a rząd.

Co ważne, ci prezydenci, którzy deklarację podpisali i ubiegali się o reelekcję, ponownie zostali prezydentami, np. w Lublinie Krzysztof Żuk. Poza tym, odwoływanie się do Deklaracji spotkało się z krytyką wielu internautów i publicystów. - Antyuchodźcza czy antymigracyjna retoryka nie była zatem paliwem wyborczym, dzięki któremu można było uzyskać stanowisko prezydenta miasta wojewódzkiego - mówi Agnieszka Mikulska - Jolles.

W kampanii samorządowej pojawił się też słynny spot wyborczy Prawa i Sprawiedliwości #BezpiecznySamorząd. W spocie sugerowano, że dotychczasowi prezydenci miast (głównie z PO) dają zgodę na sprowadzanie migrantów i że nie należy ich w związku z tym popierać. Spot #Bezpieczny Samorząd został udostępniony m.in. przez kandydata PiS w Warszawie, Patryka Jakiego, który podkreślał, że jego negatywna opinia w sprawie przyjmowania uchodźców jest stała od początku pojawienia się tego tematu w 2015 roku.

Byli też kandydaci, którzy o cudzoziemcach wypowiadali się pozytywnie. „Warszawa dla wszystkich” – z takim hasłem, dotyczącym polityki otwartości, ruszył do walki o Warszawę Rafał Trzaskowski. Wziął udział m.in. w Warszawskich Dniach Różnorodności. Z kolei startujący we Wrocławiu Jacek Sutryk postulował idee otwartości i współpracy, nie zgadzając się na ksenofobię i rasizm. Kandydaci z Białegostoku odwoływali się do historycznej wielokulturowości jako elementu także dzisiejszej tożsamości miasta. Ideę miasta otwartego głosiła także poznańska Koalicja Obywatelska i jej kandydat Jacek Jaśkowiak.

TOK FM PREMIUM