"Walczył sam. Na dodatek z otwartą przyłbicą". Agata Kowalska wspomina Romualda Dębskiego
Wielu sędziów broni teraz Konstytucji. Protestują, bo władza polityczna łamie prawo. Publiczne manifestowanie oporu wymaga odwagi, zwłaszcza gdy spotyka się z represjami. Ale sędziom kibicują obywatele, okazując im ogromne społeczne wsparcie.
Dlaczego o tym dzisiaj? Bo rano dowiedzieliśmy się o śmierci prof. Romualda Dębskiego, ginekologa i położnika, częstego gościa Radia TOK FM.
Prof. Romuald Dębski przestrzegał przepisów ustawy o planowaniu rodziny. Polki z całego kraju przyjeżdżały do niego po pomoc, bo wiedziały, że On uszanuje ich decyzję i pomoże bezpiecznie i legalnie przerwać ciążę. Nie będzie, jak jego koledzy po fachu, upokarzał, ignorował, wpychał w podziemie aborcyjne albo – jak prof. Chazan i inni – skazywał na cierpienie.
Jednocześnie prof. Dębski nie był zwolennikiem liberalizacji ustawy antyaborcyjnej. Wprost mówił, że aborcja to zło i wolałby w ogóle nie przeprowadzać zabiegów. A odmowa, z którą z jego strony spotkała się pani Alicja Tysiąc, zaprowadziła tamtą sprawę aż do Strasburga. Polska wtedy przegrała. Tyle, że pan prof. Dębski do końca bronił tamtej medycznej decyzji o odmowie przeprowadzenia aborcji.
W Polsce potrzeba odwagi, by przestrzegać przepisów ustawy o planowaniu rodziny. Trzeba odwagi, by przeprowadzać należyte badania prenatalne i - w razie wskazania - przerywać ciążę.
W Polsce ł a m a n i e ustawy o planowaniu rodziny jest normą. Odsyłanie pacjentek z kwitkiem lub ich oszukiwanie, ogłaszanie moratorium na aborcję przychodzi lekarzom i szpitalom łatwo. Jest nielegalne i pozostaje bezkarne.
Powtórzę: przestrzeganie przepisów ustawy o planowaniu rodziny wymaga w Polsce odwagi. Prof. Romuald Dębski tę odwagę miał.
Jeszcze większej odwagi potrzeba, by o takiej postawie publicznie mówić. Trzeba dzielności wewnętrznej by ogłosić, że szanuje się prawo, że szanuje się prawa kobiet i – gdy to potrzebne – pomaga im bezpiecznie i legalnie przerwać ciążę.
Prof. Romuald Dębski tę odwagę miał. Niezmordowanie i - jak raz mi powiedział – do znudzenia udzielał wywiadów. Nie chciał, miał dość, ale wciąż odwiedzał media, bo „nikt inny tego nie robi”.
Od lat za mówienie o aborcji i za przeprowadzanie aborcji spotykały Pana Profesora i Jego Rodzinę hejt, pogróżki i fizyczna przemoc. Atakowano go za to, że przestrzegał prawa.
Rzesze obywateli wsparły sędziów w ich walce o praworządność. Rzesze obywateli same walczą o praworządność.
Prof. Dębski walczył sam. Na dodatek z otwartą przyłbicą. Bardzo będzie mi Go brakowało. Obawiam się, że nie zostawił następcy bądź następczyni. I że wraz profesorem Dębskim znika bezpieczne miejsce dla kobiet, które same chcą decydować o swoim zdrowiu i życiu.